Warszawski taksówkarz, Jan Kowalski, podjechał do ostatniego zlecenia na noc i puścił klakson. Puścił jeszcze raz. Nikt nie odpowiedział. Zamiast odjechać, zaparkował, podszedł do drzwi i zapukał. „Chwileczkę” – odezwał się słaby, starczy głos. Słychać było wolno kłapoczące kroki. Drzwi otworzyła maleńka dziewięćdziesiątka, ubrana w kwiecistą sukienkę i małą czapeczkę z welonem, jakby z lat […]