Polska – to naturalny kierunek dla wielu polonijnych rodzin odwiedzających latem swoich bliskich lub spędzających wakacje w ojczyźnie. Jednak lato 2025 w Polsce przebiega pod znakiem wzrastających cen w popularnych turystycznych miejscowościach — zarówno nad morzem, jak i w górach, co staje się wyzwanie nie tylko dla rodzimych turystów, ale również dla licznej polonijnej społeczności z USA. Nie sprzyja również niższy niż w poprzednich latach kurs dolara. Czy wakacje w Polsce stają się luksusem? Co wpływa na wzrost kosztów i jak można zaplanować pobyt, by nie nadwyrężyć budżetu?
 Niesprzyjający kurs dolara i coraz wyższe ceny noclegów oraz w restauracjach – to sprawia, iż Polska jest o wiele mniej atrakcyjna pod względem kosztów niż jeszcze kilka lat temu, ale mimo to Polonia nie rezygnuje z odwiedzin w ojczyźnie. Fot. Archiwum WEM
Niesprzyjający kurs dolara i coraz wyższe ceny noclegów oraz w restauracjach – to sprawia, iż Polska jest o wiele mniej atrakcyjna pod względem kosztów niż jeszcze kilka lat temu, ale mimo to Polonia nie rezygnuje z odwiedzin w ojczyźnie. Fot. Archiwum WEMJeszcze niedawno Polska uchodziła za stosunkowo tanią destynację, zwłaszcza w porównaniu do państw Europy zachodniej. Teraz Polacy coraz częściej wybierają wypoczynek w egzotycznych krajach, ponieważ wakacje w Egipcie czy Chorwacji kosztują tyle samo lub choćby mniej niż pobyt nad Bałtykiem czy w górach, a przynajmniej nie ma ryzyka złej pogody. Również Polonia z USA podróżująca do ojczyzny odczuwa wzrost cen. Czy naprawdę w Polsce robi się drogo i jak to wygląda w porównaniu do poprzednich lat?
Drogo nad morzem i w górach
Według danych z pierwszej połowy 2025 roku, ceny noclegów w nadmorskich kurortach wzrosły średnio o 15-20% w porównaniu do sezonu 2024. Przykładowo, nocleg w popularnych miejscowościach takich jak Sopot, Kołobrzeg czy Świnoujście kosztuje teraz od 200 do choćby 400 zł za dobę w hotelach trzygwiazdkowych. w okresie wakacyjnym ceny pokoi w pensjonatach i kwaterach prywatnych także poszły w górę, osiągając poziom 150-250 zł za dobę.
W górach, szczególnie w Tatrach i Karkonoszach, wzrost cen jest równie wyraźny. Nocleg w Zakopanem w hotelu średniej klasy to wydatek rzędu 300-500 zł za dobę, co oznacza wzrost o około 20% w porównaniu do ubiegłego roku. Za noc w obiekcie bardziej luksusowym trzeba zapłacić choćby 800-1000 zł. Ceny usług gastronomicznych, wypożyczenia sprzętu i atrakcji turystycznych również idą w górę, podnosząc całkowity koszt wypoczynku.
Co stoi za wzrostem cen? Eksperci wskazują na kilka głównych przyczyn podwyżek. Po pierwsze, inflacja i rosnące koszty energii, produktów spożywczych czy choćby materiałów budowlanych wpływają na koszty prowadzenia działalności turystycznej. Dodatkowo branża turystyczna boryka się z brakiem pracowników – a także z wyższymi stawkami wynagrodzeń pracowników, co też powoduje wzrost kosztów usług.
Wysokie ceny sprawiają, iż co jakiś czas w mediach, zarówno tych tradycyjnych, jak i społecznościowych, pojawiają się… paragony grozy.
Paragony grozy
Paragon grozy to potoczne określenie używane w Polsce na wyjątkowo wysoki rachunek za jedzenie lub usługi, najczęściej w popularnych miejscowościach turystycznych, takich jak Zakopane, Sopot czy Mielno. Termin ten pojawia się, gdy klienci – zwykle turyści – dzielą się w sieci zdjęciami paragonów, na których widnieją zaskakująco wysokie ceny za zwyczajne produkty lub dania, np. lody, rybę czy śniadanie. Zjawisko „paragonów grozy” regularnie powraca w okresie wakacyjnym i często wywołuje szeroką dyskusję na temat cen w polskich kurortach. Wiele osób komentuje, iż ceny są nieadekwatne do jakości lub ilości zamówionych produktów, inni zwracają uwagę, iż cenniki są dostępne przed zamówieniem i każdy ma wybór.
A ile to naprawdę kosztuje? Ceny ryb w smażalniach nad Bałtykiem zależą od gatunku i wielkości porcji. W 2025 roku za 100 gramów dorsza trzeba zapłacić od 14 do choćby 20 zł, co oznacza, iż standardowa porcja tej ryby może kosztować choćby 60 zł. Flądra jest zwykle nieco tańsza, około 10-13 zł za 100 g. Za bardziej szlachetne ryby, takie jak sandacz czy łosoś (często importowany z Norwegii) trzeba przygotować się na wydatek rzędu 17-24 zł za 100 g. Halibut jest najdroższy, osiągając choćby 26 zł za 100 g. Jednak sama ryba to tylko część wydatku – nie uwzględnia dodatków, a te też są kosztowne. Porcja frytek to koszt od 10 do 15 zł. Zestaw surówek to kolejne 10-15 zł. Do tego dochodzą napoje: woda kosztuje około 6 zł, a piwo od 10 do 18 zł. Ostatecznie, za kompletny obiad rybny dla jednej osoby trzeba zapłacić około 100 zł. Tańszą opcją mogą być zestawy obiadowe z mniejszą porcją ryby, kosztujące zwykle od 40 do 65 zł za osobę. Ale mimo wysokich cen, plaże wciąż są pełne: kolejki do lodziarni, parawany i gwar – wakacyjny klimat nie traci na sile.
Ceny w górach też potrafią być wysokie. W lipcu w Polsce stało się głośno o śniadaniu w jednym z lokali na Krupówkach, za które gość zapłacił… 240 zł. Na rachunku – udostępnionym publicznie w mediach społecznościowych – widniały cztery pozycje: dwie jajecznice po 67 zł każda, dwie duże kawy cappuccino w cenie 40 i 44 zł oraz opłata za obsługę w wysokości 22 zł. Poza Krupówkami też próżno szukać tanich posiłków – np. za butelkę wody mineralnej pod Morskim Okiem trzeba zapłacić 14 zł, kawa to koszt od 14 do 20 zł, placki ziemniaczane z gulaszem – 59 zł, a kotlet schabowy z ziemniakami i kapustą gotowaną kosztuje 52 zł. W Beskidach ceny są niższe – ale niewiele, np. w schronisku na Magurce porcja bigosu kosztuje 38 zł.
Co na to Polonia?
Letnie miesiące to czas, kiedy wielu Polaków zamieszkałych w Stanach Zjednoczonych decyduje się na odwiedziny w ojczyźnie. Coraz wyższe koszty wakacji w Polsce dają się jednak we znaki także im. Część polonijnych rodzin, które planują dłuższe pobyty, zauważa, iż rosnące ceny noclegów i usług znacznie zwiększają budżet niezbędny na spokojny wypoczynek. Jest to bardzo odczuwalne, ponieważ większość osób przyzwyczaiła się, iż wakacje w Polsce są tańsze niż w USA, a teraz różnice się zmniejszają.
Na sytuację ma wpływ też niekorzystny kurs dolara do złotego. Jeszcze dwa lata temu jeden dolar przekładał się na 4 złote, w sierpniu zeszłego roku kurs oscylował wokół 3.90 zł, w tej chwili jest to około 3.65 zł.
Jak można zaoszczędzić? Eksperci radzą, aby planując letni wypoczynek w Polsce, rezerwować noclegi z wyprzedzeniem — wiele obiektów oferuje niższe ceny przy wcześniejszej rezerwacji. Dobrą alternatywą są też mniejsze miejscowości turystyczne, które oferują bliskość natury i atrakcji, ale z mniejszymi cenami. Mniejsze miejscowości są też coraz lepiej skomunikowane z resztą kraju i dają szansę poznać Polskę tę mniej turystyczną. Warto też, jeżeli nie jest się ograniczonym szkołą, rozważyć wakacje poza głównym sezonem — czerwiec czy wrzesień to miesiące, kiedy ceny są niższe, a pogoda przez cały czas sprzyja wypoczynkowi.
Czy Polonia przestanie odwiedzać Polskę? Na to nic nie wskazuje, wręcz przeciwnie, zwłaszcza iż Polska ma coraz więcej do zaoferowania, zarówno jeżeli chodzi o różnorodność atrakcji turystycznych, jak i dostępność komunikacyjną czy bazę hotelową i gastronomiczną. Poza tym długotrwała tradycja, sentyment do ojczyzny, możliwość spotkania z bliskimi, pokazania kraju dzieciom – to wszystko rzeczy, których nie przekłada się na pieniądze, a budżet… budżet zawsze można zracjonalizować.
JLS













