W wieku siedemdziesięciu lat zrozumiałam, iż najstraszniejsze to nie puste mieszkanie, ale dom pełny ludzi, dla których jest się niepotrzebnym. „Znowu kupiłaś nie ten chleb” — głos synowej Kasi drażnił uszy, gdy rozpakowywałam torby w kuchni. „Prosiłam o bezdrożdżowy. Już po raz piąty.” Z wyrazem wyższości wzięła bochenek, który przyniosłam, i obracała go w dłoniach, […]