W tym polskim kurorcie mają dość golasów na ulicach! Tak z nimi walczą

genialne.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Chodzenie w bikini po ulicy czy do restauracji jest bardzo źle widziane. Fot. Freepik


Panowie paradujący po ulicach bez koszulek czy panie wchodzące w bikini do restauracji bez najmniejszego skrępowania to w nadmorskich miejscowościach norma. Narzekają na to mieszkańcy, turyści, a także restauratorzy. Oto jak z golizną walczy jeden z polskich kurortów.

Wiele osób sądzi, iż skoro znajdują się w nadmorskim kurorcie, chodzenie w bikini po ulicy nie jest niczym złym. Problem widać zarówno w Polsce, jak i za granicą. Tymczasem wiele osób, w tym restauratorów, golizna razi, a choćby obraża. Coraz więcej lokali odmawia obsługi roznegliżowanych gości lub prosi ich o uzupełnienie brakujących elementów stroju. W Sopocie akcję upominania plażowiczów od kilku lat pilotuje tamtejszy Urząd Miasta.

Komu przeszkadza chodzenie w bikini do restauracji?

Bikini i kąpielówki to stroje zarezerwowane do przebywania na plaży. Kiedy ją opuszczasz, powinieneś założyć ubranie, które zasłoni więcej niż tylko okolice intymne. Chodzenie po ulicy bez koszulki czy wchodzenie w bikini do sklepu lub restauracji to jawne złamanie zasad savoir-vivre’u i okazanie wszystkim napotkanym osobom braku szacunku. Widok plażowiczów paradujących w skąpych strojach po ulicach razi zarówno mieszkańców, jak i innych turystów. Kolejną grupą są pracownicy sklepów i restauracji. Zwykle muszą oni nosić stroje spełniające określone normy. Kiedy do lokalu wpada klient z gołym torsem czy pani w samym stroju kąpielowym, jest to dla nich zniewaga. Takie zachowanie razi szczególnie w nieco bardziej eleganckich restauracjach, w których kelnerzy w białych koszulach mają do czynienia z roznegliżowanymi gośćmi. Większość restauratorów i pracowników sklepów zwraca klientom uwagę na nieodpowiedni strój i prosi o uzupełnienie garderoby (dotyczy to również dzieci). Wyjątek stanowią jedynie lokale położone na plaży lub w jej bezpośrednim sąsiedztwie.

Chodzenie w bikini po ulicy czy do restauracji jest bardzo źle widziane. Fot. Freepik

Czy są kary za chodzenie w plażowych strojach po ulicy?

W niektórych krajach za wchodzenie w bikini do restauracji można słono zapłacić. W Chorwacji wyjście poza plażę w kąpielówkach wiąże się z mandatem w wysokości 150 euro. Kary są nakładane również we włoskiej miejscowości Gallipoli. Tam za paradowanie w plażowym stroju po mieście można dostać mandat wynoszący od 25 do 150 euro. W Polsce brakuje regulacji prawnych, które umożliwiałyby nakładanie kar na osoby spacerujące w kąpielówkach po ulicach. Jak czytamy w serwisie WP Kobieta:

Zgodnie z art. 140 każdy, kto wywołuje zniesmaczenie lub zgorszenie u przeciętnego człowieka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany. O ile w Polsce tyczy się to damskiego topless poza plażą, to już w przypadku mężczyzn sprawa nie jest oczywista.

Jak Sopot walczy z chodzeniem w bikini do restauracji?

Jedynym sposobem walki z golizną poza plażą jest w Polsce upominanie plażowiczów. Władze Sopotu już od kilku lat prowadzą kampanię Stop golasom na ulicach. Zaprosiły do niej sklepikarzy i restauratorów. Chętni dostają do wywieszenia w swoich lokalach tabliczki z napisem Nieubranych klientów nie obsługujemy. To prosty i skuteczny sposób, by zwrócić uwagę turystów na odpowiedni strój. Jak tłumaczą przedstawiciele sopockiego ratusza, efekty są widoczne. Odsetek osób paradujących po ulicach z odsłoniętymi torsami czy w bikini znacznie spadł. Oczywiście wciąż zdarzają się wyjątki, ale pracownicy sklepów czy restauracji nie boją się zwracać klientom uwagi na to, iż muszą się ubrać, by zostali obsłużeni.

Idź do oryginalnego materiału