W 1873 roku zaczyna się nowy rozdział w życiu Jana Matejki. Zostaje dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. Stanowisko to piastuje przez 20 lat i sprawnie zarządza podlagającą sobie instytucją. Dziś tradycje tej placówki kontynuuje Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki, przy placu Jana Matejki.
– Matejko przesyca te mury, niektórzy choćby twierdzą, iż tutaj nocami chadza po korytarzach. Ja nie miałbym nic przeciwko temu, żeby spotkać Matejkę – mówi prof. dr hab. sztuk plastycznych Andrzej Bendarczyk, rektor krakowskiej ASP. Ale Matejko mógł zostać dyrektorem szkoły nie w Krakowie, a w Pradze. W marcu 1873 roku Czesi zaoferowali mu posadę dyrektora w otwieranej właśnie w Pradze Akademii Sztuk Pięknych. Dr Michał Pilikowski wyjaśnia, iż malarz odmówił, tak uzasadniając w liście z 17 maja 1873 roku: „Przyjaźń dla Czech mieć mogę, tak ją mam dziś serdeczną, ale ziemi mojej Polsce miłość ma należy”. Wolał Kraków z jego historią i zabytkami. Poproszony o objęcie stanowiska dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie – nie odmówił. Oficjalną nominację otrzymał 30 sierpnia 1873 roku, o czym zdecydował sam cesarz, Franciszek Józef.
Sprawy menadżer
Jan Mateko stał na czele szkoły przez 20 lat, w latach 1873-1893. Michał Pilikowski podkreśla, iż w swojej pracy pozostał wierny swoim ideałom. „Sztuka jest w tej chwili dla nas pewnego rodzaju orężem w ręku; oddzielać sztuki od miłości ojczyzny nie wolno!” – mówił na inauguracji roku 1882/1883. Jan Matejko świetnie radził sobie jako menadżer. W latach 1878-1879, z jego inicjatywy, powstał gmach Szkoły Sztuk Pięknych. Podarował jej swoje grunty i na nich wybudował budynek, który stoi do dziś. – Muszę powiedzieć, iż to była cudowna akademia – zauważa prof. Andrzej Bednarczyk. – Obok pracowni wykładowców znajdowały się pracowanie uczniów. Szło się ponoć korytarzami i jak przez szpary w drzwiach widziało się snop światła, było widać, iż „stary” pracuje. Ta wspólnota była wówczas głębsza. Oczywiście jeżeli u nas mamy około 300 pracowników artystyczno-dydaktycznych, to niestety nie mam 300 pracowni – śmieje się. Rektor kreśli obraz dawnego Krakowa. – Ten budynek dziś stał się jednym z wielu, ale wtedy powstał tuż u bram starego Krakowa. Wtedy Kraków był oczywiście większy niż mury starego miasta, ale tu, gdzie w tej chwili się znajdujemy, były pola, kilka się tu działo. Ten prawdziwy Kraków zaczynał się za bramą floriańską, czyli mówiąc współczesnym językiem, mieliśmy campus podmiejski – żartuje.
„Żeby Jan Matejko był dumny z nas”
Prof. Andrzej Bednarczyk dodaje, iż według przekazów, Matejko był ostrym dyrektorem. – Dzielił swoją pasję malowania z pasją uczenia sztuki. Natomiast my czujemy, nie urywajmy tego, ciężar zaszczytnej przeszłości i robimy wszystko, nie żaby być dumnymi z Jana Matejki, tylko żeby Jan Matejko był dumny z nas. Odwracamy tę sytuację, Nie chcemy się paść na Matejce, chcemy na nowo, współcześnie opowiadać o świecie i o nas, ludziach dzisiejszym językiem sztuki – wyjaśnia. Zmienił się także sposób kształcenia uczniów. – Myślę, iż dziś jego metody nie miałyby racji bytu – stwierdza rektor. – Na początku naszej szkoły traktowało się studenta, a jeszcze nie studentkę, jako „materiał” do tego, by z tego materiału stworzyć artystę. Dzisiaj pracujemy ze studentkami i studentami bardziej jako z młodszymi koleżankami i kolegami, pamiętając o tym, iż to my jesteśmy odpowiedzialni za ich wzrost. To podążanie za mistrzami już się wyczerpało. Kiedyś można było podążać za mistrzem prawie całe życie. Dzisiaj, gdyby ktoś powiedział, patrząc na mojego studenta: O Boże, cały Bednarczyk! Gratuluję!”, to byłaby największa obraza. Tak się zmieniło życie, więc kiedy Matejko uczył, było zupełnie inaczej. Nie kontynuujemy metod jego kształcenia, tylko staramy się kontynuować pasję i tę zapiekłość w dziedzinie sztuki, którą on miał.
To był mistrz
Matejko gromadził wokół siebie uczniów, którzy za nim podążali, współpracowali z nim. – To był mistrz i uczniowie, i o ile chodzi o współpracę, czyli udział w realizacji projektów Jana Matejki, to realizowali projekt mistrza. Dzięki temu jednocześnie można było ćwiczyć, ale też podglądać mistrza. To jest najpiękniejsze – móc współpracować z mistrzem. Natomiast proszę zwrócić uwagę, iż taki Wyspiański, takie Mehoffer poszli swoimi drogami. Oni późnej „nie wieźli” się na mistrzu. Na pewno uczestnicząc w tworzeniu polichromii w krakowskich kościołach na pewno nabyli tam i wiedzy, i umiejętności, i kompetencji, ale to była dla nich trampolina, żeby tworzyć swój własny język artystyczny, żeby nie podążać za Matejką jeżeli chodzi o styl, czy w ogóle o opowieść o świecie. Zresztą Wyspiański to była za potężna osobowość, żeby się zmieścić w czyjejkolwiek idei. On się ledwo co mieścił we własnych ideach, co widzimy po tym, jak on się rzucał na teatr, na scenografię, projekty urbanistyczne, malarstwo, wspaniały rysunek, i projektował meble. On się nie mieścił sam w sobie – zaznacza rektor ASP. Do grona uczniów Jana Matejki należał Jan Styka – malarz związany z naszym regionem. Tworzył uznane dzieła historyczne, religijne, batalistyczne oraz słynne panoramy. W Kielcach namalował m.in. obrazy do wystroju kościoła św. Wojciecha i rozpoczął realizację obrazu „Polonia”. Warto dodać, iż Jan Styka jest współtwórcą „Panoramy Racławickiej”.
Uczniowie Jana Matejki
O pedagogicznej działalności Jana Matejki przypomniana wystawa, która została otwarta w Muzeum ASP w Krakowie. O ekspozycji zatytułowanej „W Szkole Sztuk Pięknych Jana Matejki”. – Otwieramy ją w 185 rocznicę urodzin i 130 rocznicę śmierci , ale także upamiętniamy 150 lat od powołania patrona krakowskiej ASP na dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych – mówi kurator, Magdalena Szymańska. – Ta okazja jest świetnym pretekstem do pokazania najstarszych kolekcji, kolekcji najważniejszych ze zbiorów Muzeum Akademii Sztuk Pięknych. To kolekcja rysunków studenckich, które zostały wyróżnione w czasie dyrektury Jana Matejki. Organizowane były wówczas konkursy, w których brali udział wszyscy studenci, a prace najlepszych były przez dyrektora Jana Matejkę, ale także przez grono profesorskie, które wybierało te najlepsze prace, były te praca nagradzane finansowo. Konkursy miały różną tematykę. – Były organizowane na przykład konkursy na rysunkowe studium głowy antycznej, rysunek figury anatomicznej, rysunek figury antycznej, rysunek z perspektywy i studium modela męskiego. Poszczególne prace wyłonione w tych konkursach, możemy oglądać na wystawie, m.in. rysunek Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego, ale także mniej znanych artystów, którzy także potem odnosili sukcesy artystyczne, projektowali polichromie, pracowali w kościołach malując dekoracje. Byli to, m.in: Seweryn Bieszczad, Eugeniusz Czemeryński, Ferdynand Olesiński, Antoni Jezierski, Władysław Rossowski czy Franciszek Michniewicz – przywołuje Magdalena Szymańska. Z kolekcją wyróżnionych rysunków prac studenckim wiąże się ściśle kolekcja odlewów rzeźb antycznych, które można podziwiać na korytarzach krakowskiej ASP. Odlewy te były kupowane w Paryżu, Wiedniu, czy Monachium właśnie jako pomoce dydaktyczne. – Inną taką kolekcją na wystawie jest zbiór realiów malarskich ze Szkoły Sztuk Pięknych Jana Matejki, z jego „majstersztuli”, z pracowni, gdzie już kształcili się najlepsi studenci, po tym, jak już wykonali pierwsze zadania artystyczne. Są to elementu ubiorów, biżuterii, repliki regaliów i judaika – wymienia kurator.
Pracy dydaktycznej oddawał całe swoje serce
A jakim nauczycielem, w jej ocenie, był Jan Matejko? – Na pewno był bardzo wymagającym, ale też profesorem, który bardzo kochał swoich studentów i pracy dydaktycznej oddawał całe swoje serce, podobnie jak pracy artystycznej. Wiemy, iż niektóre nagrody za prace malarskie były finansowane z porywanego budżetu Jana Matejki – podkreśla. Uczęszczanie do wspomnianej przez Magdalenę Szymańską „majstersztuli”, uważano za wielkie wyróżnienie. Leon Kowalski, ówczesny student, późniejszy założyciel Związku Polskich Artystów Plastyków, w swoich wspomnieniach napisał: „Dyrektor Mistrz Matejko dla nas był raczej jakąś legendą niż czymś realnym. Mistrza się prawie nigdy nie widziało, ale się czuło, iż on jak korona na wieży Mariackiej gdzieś tam w górze był i zdobił naszą szkołę, jako też i nadawał sens całemu istnieniu tej instytucji! O mistrzu mówiło się szeptem, jakby się obawiano, aby nie posłyszał, lub żeby nie zamącić nierozsądnym słowem lub głośnym stąpaniem po schodach jego wielkiego spokoju”. Jan Matejko oficjalnie stał się patronem uczelni w 1979 roku.