– Wiedziałam, – powiedziałam do męża. – Po co tylko włożyliśmy tyle pieniędzy w to mieszkanie, skoro teraz ma je oddać swojemu ojcu?
Wiktor spuścił głowę, bo nie wiedział, co mi odpowiedzieć. Sytuacja rzeczywiście była nietypowa. Pobraliśmy się osiem lat temu. Ani ja, ani mąż nie mieliśmy własnego mieszkania.
Moi rodzice mieszkają na wsi, mają duży dom, ale nie chcieliśmy z nimi mieszkać, bo w tak małej miejscowości nie ma żadnych perspektyw na pracę.
Teściowie od dawna są rozwiedzeni. Oboje mają już nowe rodziny, więc też nie mogli nam pomóc. Postanowiliśmy wynająć mieszkanie i powoli odkładać na swoje, bo oboje pracowaliśmy i nieźle zarabialiśmy.
Wtedy ojciec męża sam zaproponował, żebyśmy zamieszkali w jego mieszkaniu, które i tak stało puste. Po rozwodzie wyjechał do innego miasta i mieszkał tam z kobietą.
– Synu, oto klucze, wprowadź się i mieszkaj – powiedział teść.
Mój mąż zainteresował się propozycją, ale ja powiedziałam, iż najpierw chcę zobaczyć to mieszkanie.
Jak się spodziewałam, lokal był w bardzo złym stanie i trzeba było zainwestować dużo pieniędzy, żeby w ogóle dało się w nim mieszkać. Byłam temu przeciwna, ale mąż i jego ojciec przekonali mnie, iż tak szybciej uzbieramy na własne mieszkanie.
Przeprowadziliśmy się do mieszkania teścia i zaczęliśmy je urządzać. Jednak życie w takich warunkach było bardzo niewygodne. Przez ostatnie lata mieszkanie wynajmowano, a najemcy je mocno zaniedbali. Nie mieliśmy wyjścia – trzeba było zrobić remont.
Zrobiliśmy jedno, potem drugie i ostatecznie w ciągu ośmiu lat przeprowadziliśmy generalny remont, inwestując w to mieszkanie niemałe pieniądze.
W tym czasie nie udało nam się uzbierać pieniędzy na własne mieszkanie. Mąż mnie jednak uspokajał, iż nie ma się czym martwić, bo jest jedynym dzieckiem swojego ojca i to mieszkanie prędzej czy później będzie należeć do niego.
Nie lubię takich odległych obietnic, dlatego wiele razy prosiłam męża, żeby porozmawiał z ojcem i poprosił go o przepisanie mieszkania już teraz, a nie w bliżej nieokreślonej przyszłości. W życiu różnie bywa.
Jak się okazało, miałam rację. Pewnej soboty postanowiliśmy pospać dłużej, kiedy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otwieramy – a na progu stoi kobieta z młodą dziewczyną.
– Jestem żoną Pawła, a to moja córka Anna. Wychodzi za mąż, więc przyszłyśmy obejrzeć mieszkanie – powiedziała kobieta.
– A co z tym, iż my tu mieszkamy? – zapytałam.
– Pomieszkaliście – i wystarczy. Teraz pora oddać mieszkanie. Moja córka tu zamieszka. Przez osiem lat mieszkaliście za darmo, a ja mówiłam Pawłowi, iż najemcy płaciliby nam tysiące – powiedziała z oburzeniem.
Nie wpuściliśmy ich do mieszkania. Postanowiliśmy poczekać, aż teść zadzwoni i wszystko wyjaśni. Byłam oburzona – włożyliśmy w to mieszkanie mnóstwo pieniędzy, a teraz ktoś obcy chce nas wyrzucić.
Ale teść nie zadzwonił ani następnego dnia, ani dzień później. Skontaktował się z nami dopiero po dwóch tygodniach i zapowiedział, iż przyjedzie, bo chce z nami porozmawiać.
Byłam rozgoryczona. Wyglądało na to, iż jesteśmy w sytuacji bez wyjścia.
– Zaraz przyjedzie twój ojciec i powie, iż mamy się wyprowadzić. Co wtedy? – zapytałam męża.
Wiktor milczał, bo nie miał alternatywnego planu. Nie jest łatwo teraz znaleźć mieszkanie na wynajem, a ceny są kosmiczne. Byłam zdenerwowana, nie wiedziałam, jak to się skończy, a pieniędzy zainwestowanych w remont było mi bardzo szkoda.
Mieliśmy odłożone tylko 40 tysięcy dolarów – to za mało choćby na kawalerkę. Sytuacja była beznadziejna.
W końcu, w umówiony dzień, przyjechał teść. Ku mojemu zdziwieniu, miał ze sobą mnóstwo walizek.
– Odchodzę od żony – oznajmił Paweł.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Sytuacja stawała się coraz bardziej skomplikowana. Wyglądało na to, iż teść zamieszka teraz z nami. Na taki obrót spraw nie byłam gotowa.
Usiedliśmy do stołu, w milczeniu podałam obiad. Było mi smutno. Teść zaczął opowiadać. Okazało się, iż córka jego żony wychodzi za mąż i postanowili, iż młode małżeństwo zamieszka w mieszkaniu teścia, bo on od wielu lat mieszka w ich domu.
Podjęli tę decyzję bez jego udziału. Kiedy się o wszystkim dowiedział, sprzeciwił się, mówiąc, iż nie wyrzuci swojego syna.
Żona jednak nalegała, a w końcu teść zdecydował, iż odejdzie. Przez te lata włożył mnóstwo pieniędzy w ich dom, praktycznie odbudował go od nowa, ale nikt tego nie docenił.
Byłam zaskoczona postawą teścia i zgodziłam się, żeby z nami zamieszkał. Ale to nie był koniec niespodzianek. Paweł wyjął dużą sumę pieniędzy i powiedział, iż to dla nas na mieszkanie.
Ta kwota, w połączeniu z naszą oszczędnością, wystarczyła na zakup domu, o jakim choćby nie marzyliśmy. Zaproponowaliśmy teściowi, żeby przeprowadził się z nami, ale na razie się nie zgadza. Mówi, iż może z czasem, jak się zestarzeje.
Teraz często do nas wpada, pomaga mężowi w gospodarstwie i jest szczęśliwy, iż może spędzać czas z wnukami.
Zrozumiałam, iż ojciec mojego męża to bardzo dobry człowiek. Nie tylko nie mam nic przeciwko temu, żeby z nami zamieszkał, ale wręcz nalegam, bo zasługuje na to, żeby na starość być blisko swojej rodziny.