**Dziennik osobisty**
Pod koniec dnia pracy zadzwonił telefon Wojtka. Rozbrzmiała jego ulubiona melodia, którą sama ustawiła mu Ola. Odebrał i usłyszał jej głos:
Wojtek, jestem w salonie piękności. Przyjedź po mnie, wiesz gdzie.
Wiem, zaraz będę odpowiedział krótko i się rozłączył.
Wojtek wiedział, iż Ola spędza w salonie co najmniej dwie godziny, więc po pracy pojechał bez pośpiechu. Czekając, wstąpił do kawiarni obok.
Zadzwoni, jak skończy pomyślał, zajmując stolik. Kelner podszedł natychmiast, zamówił coś lekkiego.
Zjadł, przewinął wiadomości w telefonie, obejrzał kilka filmików, a Oli wciąż nie było.
Ciekawe, ile dziś zostawi w tym salonie przemknęło mu przez myśl, choć sama nie płaciła za zabiegi. Robił to jej ojciec zamożny biznesmen.
Znali się od siedmiu miesięcy, czasem mieszkała u niego w małym dwupokojowym mieszkaniu. Gdy jej się nudziło, wracała do rodziców ogromnego, trzypiętrowego domu pod Warszawą. Jedynaczka, rozpieszczona, niedostępna.
Poznał już jej rodziców. Matka wyraźnie nie była zachwycona zwykły programista, dwudziestosiedmiolatek, co on jej może dać? Ale córka musiała z nią pogadać, bo otwarcie nie krytykowali. Mimo to czuł, iż nie pasuje do ich świata.
Sam też zaczynał rozumieć, iż Ola nie będzie żoną, o jakiej marzył. Ale nie rezygnował. Jej ojciec dał mu jasno do zrozumienia:
Ten, kto uszczęśliwi moją córkę, będzie szczęśliwy. A jeżeli ją zrani… resztę Wojtek domyślił się sam.
Ola była kapryśna, ale piękna. Nie rozumiał, po co tyle czasu spędza w salonach, skoro i tak wyglądała perfekcyjnie. Miała poczucie humoru, inteligencję, ale też zadziorność i wyniosłość efekt życia w luksusie. Wczoraj oznajmiła:
Wojtek, za dziesięć dni lecimy na Malediwy. Tata opłaci. Jestem zmęczona.
Ale ja pracuję!
Tata to załatwi…
Miał mieszane uczucia. Po rozmowie z jej ojcem zrozumiał, iż jego pragnienie stało się obowiązkiem. To go przytłaczało. Ola zaczynała go irytować. Każda rozmowa sprowadzała się do pieniędzy taty. Ich relacja komplikowała się. Czuł, iż są z innych planet, ale wciąż planował ślub.
Zamyślony nad kawą, drgnął na czyjś głos:
Wojtek? To ty? Nieznajomy uśmiechał się jak do brata. To ja, Kuba!
W końcu poznał:
Kuba! Zerwał się, uściskali się mocno. Stary, ile lat? Chyba z dziesięć!
Aleś wyrósł na faceta poklepał go po ramieniu. Szacun.
Ciebie też ledwo poznałem. Co tu robisz?
Czekam na siostrę, Kingę. Kończy konserwatorium, dziś ma koncert. Wpadłem na kawę, bo klasyka to nie moja bajka.
Pamiętam Kingę! Jak ona?
Talent! Sam nie wiem, skąd to ma. Wiejska dziewczyna, a dostała się bez układów…
Muszę ją zobaczyć!
Spoko, za pół godziny zadzwoni. Konserwatorium niedaleko. Możemy podjechać razem, jeżeli nie śpieszysz się. Sam jesteś?
Nie, czekam na narzeczoną, Olę. Jest w salonie.
To świetnie! Spotkamy się w czwórkę.
Przypomniał sobie wakacje u babci. Obok mieszkali Kuba i Kinga. Mieli duże gospodarstwo z domkami letniskowymi. Lasy, jeziora, rzeka raj.
Przez dziesięć lat spędzał tam lato. W studiach przestał jeździć, potem babcia zmarła, dom sprzedali.
Łowiliśmy ryby, piekliśmy je nad ogniskiem, śpiewaliśmy naszły go wspomnienia. Kinga była moją pierwszą miłością. Ciekawe, jak teraz wygląda?
Śmiejesz się do siebie? To dziwne usłyszał głos Oli.
W końcu! Uśmiechałem się do dobrych wiadomości spojrzał na nią, szukając zmian po salonie.
No jak? zapytała zadowolona.
Normalnie.
Normalnie?! Wiesz, ile kosztuje to normalnie? Manicure, zabiegi…
Zawsze jesteś piękna zapewnił ją, bo rzeczywiście była.
Jedziemy do mnie. Dziś przyjęcie.
Nie, umówiłem się ze starymi przyjaciółmi. Zaraz podjadą.
Właśnie weszli Kuba i Kinga.
Wojtek! Rzuciła mu się na szyję, całując w policzek. Ależ urósł!
Oniemiał. Była urocza, delikatna. Nie chciał jej wypuścić.
Witaj wtrąciła się Ola lodowato.
To moja narzeczen