W pracy są narażeni na ataki każdego dnia. "Może się uda wprowadzić 48-godzinne sądy"
Zdjęcie: Ratownicy medyczni w akcji, zdj. ilustracyjne
W sobotę 29 marca minęło dokładnie dziewięć tygodni od ataku na ratownika medycznego, który — chcąc pomóc poszkodowanemu mężczyźnie — został przez niego śmiertelne ugodzony nożem. W środowisku medycznym zawrzało. Ratownicy zwrócili się do rządu o reakcję — bo nie może być tak, iż wykonując swoją pracę, boją się o życie. I faktycznie doczekali się zmian. Zgodnie z nowymi przepisami, nad którymi Sejm głosował w zeszłym tygodniu, ratownicy będą szkoleni z samoobrony, dostaną kamizelki nożooporne, a w zespołach wyjazdowych będą mogły być nie dwie, a trzy osoby. — Zapewnienia były dość szerokie i jednoznaczne, a póki co chyba choćby nie ma określonego wzoru kamizelki — ocenia w rozmowie z Onetem Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.