W niedzielę zadzwoniłam do mojej synowej, powiedziałam, iż bardzo tęsknię za nią i za wnukami. Prosiłam, żeby przyjechali z synem do mnie. A Ania odpowiedziała chłodno, iż tego dnia mają swoje plany, żebym na nich nie czekała – i od razu się rozłączyła. Jak ja żałuję, iż kiedyś nie potrafiłam docenić swojej synowej, gdy jeszcze jako młoda dziewczyna tak do mnie lgnęła

przytulnosc.pl 4 tygodni temu

Dziś mieszkam sama w dużym trzypokojowym mieszkaniu i czuję się w nim zupełnie samotna. Owdowiałam trzy lata temu. Dopóki żył mój mąż, prowadziłam zwyczajne życie – pełne obowiązków, ale nigdy puste. Opiekowałam się nim, więc nie było mowy o nudzie czy smutku. Wychowałam dobrego syna – przystojnego i mądrego mężczyznę, dziś prowadzi własny, dobrze prosperujący biznes. Mam też dwoje wspaniałych wnuków: chłopca i dziewczynkę. Ale z synową nasze relacje nigdy nie były najlepsze. Czasem przewracam w pamięci wszystkie wspomnienia i robi mi się tylko ciężej na sercu.

Zawsze myślałam o tym jak o czymś naturalnym – przecież relacje teściowej i synowej od wieków bywają trudne. Sama kiedyś byłam synową i wydawało mi się to czymś oczywistym. Ale moja synowa najwyraźniej tak nie uważa i wciąż ma do mnie żal. Teraz, kiedy samotność naprawdę we mnie zamieszkała, coraz boleśniej odczuwam, iż nasze stosunki są chłodne. Żona mojego syna niemal nigdy nie przywozi do mnie wnuków, nie pozwala też, by mój syn bywał u mnie częściej. jeżeli już się pojawią, to na dziesięć minut przy okazji jakiegoś większego święta – i zaraz znikają. A ja zostaję znów sama w tej ogromnej ciszy.

Marzę, żeby choć na wakacje zostawili mi wnuki – miałabym tyle euforii i zajęcia! Ale zawsze słyszę, iż dzieci mają swoje zajęcia, treningi i kółka blisko domu, a do mnie jest „nie po drodze”. Syn nie mówi tego wprost, ale dobrze wiem, iż powodem jest moja relacja z jego żoną. Żałuję, iż kiedyś nie umiałam tego naprawić. Teraz byłoby inaczej. Dziś jestem gotowa przeprosić, zmienić się, naprawić dawne błędy. Ale synowa nie chce żadnego kontaktu.

Czy ona naprawdę nie rozumie, jak bardzo jestem samotna? Przecież nie mam nikogo poza nimi. Dla kogo mam teraz żyć, jeżeli nie dla rodziny? Czy nie zdaje sobie sprawy, iż i ona kiedyś będzie starszą kobietą, teściową – i może też popełni moje błędy, a potem będzie żałować, tak jak ja dziś?

Wieczorami dopada mnie taka tęsknota, iż aż chciałoby się wyć. Całe życie starałam się, by rodzina była blisko mnie – a chyba przesadziłam. Jak trudno uświadomić sobie, iż stało się zbędnym dla najbliższych ludzi. Tak, to wstyd się do tego przyznać, ale czasem zwyczajnie mi żal samej siebie. Myślę tylko: jak odzyskać przychylność synowej? Bo gdy Ania się do mnie nie odzywa, cała ich rodzina odwraca się ode mnie.

A w niedzielę, zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do niej jeszcze raz, wprost zapraszając do siebie. Powiedziałam, iż tęsknię za nią i wnukami. I znowu usłyszałam grzeczną wymówkę – jak zawsze ostatnio – żeby tylko nie przyjechać. Pewnie sama jestem winna. W młodości nie doceniałam jej, bywałam obojętna, a choćby nieprzyjemna. A przecież tak się do mnie garnęła.

Dziś gotowa jestem na wszystko, byle tylko nie być tak okropnie samotną. Gotowa jestem błagać o miłość najbliższych, bo wiem, jak bardzo zmarnowałam to wcześniej.

Idź do oryginalnego materiału