Drogi pamiętniku,
W małym mrowisku pod Krakowem żyła sobie niepozorna mrówka o imieniu Jadwiga. Nie wyróżniała się siłą, zręcznością ani bystrym umysłem, ale posiadała jedną cechę, której nie brakowało wśród jej pobratymców nie potrafiła przejść obojętnie obok cudzej krzywdy.
Gdy któryś z mrówek zmęczył się i nie mógł nieść ziarnko, Jadwiga podawała mu rękę. Kto potknął się na kamieniu, od razu był podnoszony. Gdy ulewny deszcz zalał korytarze, była pierwsza, co rzucała się w naprawę. Z czasem reszta mrówek przyzwyczaiła się, iż zawsze może na nią liczyć: spadnie ziarnko Jadwiga je podniesie; gdy praca się nagromadzi dokończy ją; zmęczony kolega otrzyma od niej wsparcie.
Nikt jednak nie zapytał: A ty, mała, nie jesteś już wyczerpana? Dzień po dniu pracowała nie tylko dla siebie, ale brała na swe barki wszystko, co inni nie zdążyli zrobić. Odpoczynek? Nie. Szeptała sobie cicho: Jeszcze chwilę wytrwaj. Najważniejsze, by innym było lżej.
W pewnym momencie poczuła, iż jej nogi drżą, plecy bolą, a ziarnko stało się cięższe niż kiedykolwiek. Jak jednak mogła zawieść mrowisko? Jeden poprosił pomogła; drugi zaciśnięty ząb i skinął głową zgodziła się; trzeci: Zawsze znajdziesz czas i znów nie odmówiła. I wtedy stało się to, czego nie przewidywała: po prostu upadła pod ciężarem cudzych trosk.
Obok niej przemykały inne mrówki, nie zauważając jej upadku. Były pewne, iż zaraz wstanie. Dni mijały, ziarenka leżały porozrzucane, korytarze się zawalały, a wsparcie zniknęło. Wtedy mrówki po raz pierwszy pojąły, iż Jadwiga robiła o wiele więcej, niż ktokolwiek przypuszczał. Szukały jej nie znalazły.
Jedynie stary mrówek, mieszkający na skraju kolonii, westchnął wyczerpany: Odeszła. Zrozumiała, iż jej praca nie była doceniana, dopóki była obecna. Dlaczego nic nie powiedziała? pytali gniewnie inni. A czy kiedykolwiek zapytaliście, jak się ma? odparł staruszek.
Mrowisko ucichło. Zrozumieli wtedy, iż ich pomocna dłonią była zawsze przy nich, ale kiedy potrzebowała wsparcia, nikt tego nie zauważył.
Morał, który dziś zapisuję w sercu: w każdym zespole są osoby, które dźwigają ciężar większy niż inni. Milczą, mówią tak na granicy wyczerpania, podpierają ramieniem, nie oczekując nic w zamian. Gdy jednak znikną, dopiero zaczynamy dostrzegać ich bezcenną wartość. Czy potrafimy to dostrzec na czas? Czy wrócą, jeżeli odejdą?
Jeśli w twoim życiu jest taka mrówka, nie milcz. Nie odkładaj. Zapytaj dziś: Nie jest ci ciężko? Jak mogę pomóc? Bo jedno pytanie potrafi odmienić wszystko.
Dziś nauczyłem się, iż prawdziwe wsparcie wymaga nie tylko czynów, ale i słów.
Paweł.
















