W mrowisku mieszkała mała mrówka. Nie była najsilniejsza, najszybsza ani najinteligentniejsza. ale miała jedną cechę, która wyróżniała ją spośród innych: nie mogła przejść obok cudzych cierpień.

newsempire24.com 1 dzień temu

Dzisiaj, w moim małym notatniku, zapisuję kolejną myśl o naszym mrówczym miasteczku pod Krakowem. Była tam jedna maleńka mrówka – Aniela, nie najpotężniejsza, nie najszybsza, nie najbystrzejsza, ale posiadała jedną cechę, której nie brakowało żadnej innej: nie mogła przejść obojętnie obok cudzych cierpień.

Kiedy ktoś się zmęczył i nie mógł podnieść ziarenka, Anelia podawała mu pomocną łapkę. Kiedy któryś potknął się w mrocznej korytarni, ona podnosiła go na swoje ramiona. Gdy deszcz zalał tunele, to ona pierwsza rzucała się w wir naprawy. Z czasem reszta mrówek przyzwyczaiła się, iż Anelia zawsze jest w pobliżu: spadnie ziarenko – ona je podniesie; nie zdąży zrobić zadania – dokończy je; zmęczony kolega – podłoży mu ramię.

Nikt jednak nie zapytał: „A ty, mała, nie jesteś już zmęczona?”. Codziennie pracowała nie tylko dla siebie, ale i przyjmowała na siebie wszystko, co inni nie zdążyli zrobić. Odpoczynek? Nie. Szepnęła cicho do siebie: „Jeszcze trochę wytrwaj. Najważniejsze, by innym było lżej”.

W pewnym momencie poczuła, jak drżą jej nóżki, jak boli plecy, a ziarenko stało się cięższe niż kiedykolwiek. Jak więc ma podtrzymać całą kolonię? Jeden poprosił – pomogła. Drugi – zaciśnęła zęby i zgodziła się. Trzeci: „Zawsze znajdziesz czas” – i ona znów nie odmówiła. I wtedy stało się to, czego nie przewidziała: upadła pod ciężarem cudzych trosk.

Obok niej przemykały inne mrówki, nie zauważając, iż Anelia leży. Myślały: „Zaraz wstanie”. ale dni mijały, ziarenka wciąż leżały, tunele się waliły, a jej wsparcie zniknęło. Wtedy mrówki zaczęły rozumieć, iż robiła znacznie więcej, niż ktokolwiek przypuszczał. Szukały jej – nie znalazły. W końcu stary mrówka z krańca koloni, z wyczerpaniem w głosie, westchnął: „Odeszła. Zrozumiała, iż jej praca nie była doceniana, dopóki była tu”.

„Dlaczego nic nie powiedziała?” – pytali zdenerwowani. „A wy kiedyś pytali, jak się ma?” – odparł staruszek. Kolonia zamilkła. Wszyscy pojęli, iż ich nieoceniona pomocniczka była zawsze przy nich, ale kiedy potrzebowała wsparcia, nikt tego nie zauważył.

Morał: w każdym zespole są osoby, które dźwigają więcej niż inni. Cicho pomagają, mówią „tak”, gdy stoją na krawędzi, podpierają ramię – i nie oczekują nic w zamian. Gdy znikną, dopiero wtedy wszyscy zdają sobie sprawę, jak bezcenne były. Czy zdążycie to zrozumieć na czas? Czy wrócą, jeżeli odejdą?

Jeśli w twoim życiu jest taki „mrówek” – nie milcz. Nie odkładaj. Zapytaj dziś: „Nie jest ci ciężko? Jak mogę pomóc?”. Czasem jedno pytanie potrafi zmienić wszystko.

Fakty, które warto zapamiętać:
– Ciche osoby w zespołach najczęściej robią najwięcej. Rzadko mówią o swoich zasługach, a ich praca jest fundamentem.
– Wypalenie przychodzi niepostrzeżenie. Kto zawsze bierze na siebie więcej, wydaje się silny – dopóki nie upadnie.
– Podziękowanie to paliwo. Proste „dziękuję” czy uznanie wysiłku często jest wsparciem, które podtrzymuje.
– Największe obciążenie nie spoczywa na tym, kto potrafi, ale na tym, kto nie umie odmówić. To ryzyko, iż dobra osoba zostaje przyjęta jako „nieodwołalna”.
– Zespół jest silny, gdy ciężar jest równomiernie rozdzielony. jeżeli jeden dźwiga wszystko, w końcu wszystko runie.
– Pytanie „Jak się masz?” może mieć moc terapii. Pokazuje, iż ktoś cię widzi, ceni i nie jesteś sam.
– Nie jesteśmy zobowiązani do ciągłej pomocy. Pomoc to dar, nie kontrakt. Ten dar należy szanować.

Najważniejsze: jeżeli w twoim życiu jest taki „mrówek” – człowiek, który zawsze jest przy tobie – daj mu znać, iż to widzisz. Inaczej pewnego dnia obudzisz się bez tej cichej podpory, na którą tak przyzwyczaiłeś się polegać.

Idź do oryginalnego materiału