Dokument Netflixa pt. „Eldorado: Wszystko, czego nienawidzą naziści” opowiada historię słynnej przystani społeczności LGBTQ w Berlinie, która została ostatecznie zniszczona przez nazistów.
Barwny klub nocny w Berlinie lat 20. XX wieku, od którego pochodzi nazwa nowego filmu dokumentalnego Netflixa pt. Eldorado – Wszystko, czego nienawidzą naziści (tyt. oryg. Eldorado – Alles, was die Nazis hassen), był oazą dla osób LGBTQ w Republice Weimarskiej w Niemczech. Klub był popularnym wśród osób transseksualnych w Berlinie i wszystkich innych, którzy chcieli być sobą w miejscach publicznych. Dokument opowiada o wolnościach utraconych po dojściu Hitlera do władzy.
Był również, jak głosi podtytuł filmu, „wszystkim, czego nienawidzą naziści”. Co nie powstrzymało krzepkiego powiernika Hitlera i szefa nazistowskiego skrzydła paramilitarnego SA – Ernsta Röhma, niezbyt ukrywającego się geja, przed odwiedzaniem establishmentu.
Jak wyjaśnia film, SA miała silny element homoerotyczny, wstręt do kobiet i kobiecości, które w jakiś sposób wykorzystywano do usprawiedliwiania homoseksualizmu – przynajmniej przez jakiś czas. W pewnym momencie przyjaźń Röhma z Hitlerem w nazistowskim reżimie mogła skończyć się tylko w jeden sposób – w kraju, który coraz bardziej dążył do wykorzenienia homoseksualizmu.
Röhm jest tylko jedną z postaci tego zwięzłego, zręcznie opowiedzianego dokumentu, który wykorzystuje Eldorado jako platformę startową do szerszej historii o byciu gejem w nazistowskich Niemczech. To opowieść o szalonych nocach, zakazanych związkach i ostatecznie okropnych konsekwencjach – dekadenckiej sceny prowadzącej do koszmarnego zakończenia. Film jest bardzo spokojny, ale jest także przypomnieniem o ostatecznym rozwiązaniu, które wciąż towarzyszy antygejowskiej i antytranspłciowej retoryce we współczesnym świecie oraz, w coraz większym stopniu, polityce.
Część tego materiału została omówiona w filmie dokumentalnym z 2000 roku pod tytułem Paragraf 175, nazwany na cześć przepisu niemieckiego kodeksu karnego, który uznawał stosunki seksualne między mężczyznami za przestępstwo (został uchylony dopiero w 1994 roku). I oczywiście zawsze jest kabaret i burleska w tel. Ale reżyserzy Benjamin Cantu i Matt Lambert znaleźli wiele sposobów, aby Eldorado było świeże.
Rekonstrukcje są efektownie oświetlone i zagrane, ożywiając scenę i podkreślając specyfikę czasu i miejsca. Eksperci są dobrze dobrani, badania zawsze aktualne, a materiał archiwalny dotyczący opresji III Rzeszy jest obfity – naziści byli płodnymi kronikarzami. Ale największy wpływ filmu wywierają indywidualne historie wplecione w większy obraz, wewnętrzne konflikty, wspólne pasje, zniszczone życia.
Niektórzy z głównych bohaterów dokumentu to dobrze znane w tamtych latach publiczne osobistości. Gottfried von Cramm był dumą niemieckiego tenisa — przystojny, jasnowłosy i niebieskooki, w 1937 roku gracz numer 1 na świecie. Był także duchem bohemy, który miał namiętny związek homoseksualny z Manasse Herbstem, galicyjskim aktorem Żydem, który uciekł z Niemiec w 1936 roku.
Rzesza była skłonna odwrócić wzrok, dopóki Cramm grał dobrego Aryjczyka i wygrywał. Ale kiedy przegrał z amerykańskim Donem Budge’em na Wimbledonie w 1937 roku i potępił coraz bardziej agresywne prześladowania narodu żydowskiego przez nazistowski reżim, uznano go za zbędnego. Gottfried został aresztowany i osadzony w więzieniu za naruszenie paragrafu 175 i walczył o wykreślenie jego „przestępstwa” z rejestru po wojnie.
Inni są mniej znani. Charlotte Charlaque i Toni Ebel były stałymi bywalczyniami Eldorado i transpionierkami, obie przeszły operację uzupełniającą w Institut für Sexualwissenschaft Magnusa Hirschfelda. Hirschfeld, przełomowy seksuolog, zarówno gej, jak i Żyd, a zatem główny cel nazistowskich Niemiec, na szczęście nie był obecny, gdy jego instytut został splądrowany przez grasującą nazistowską młodzież.
Wczesny orędownik praw LGBTQ, został zmuszony do wygnania do Francji, gdzie zmarł w 1935 roku, zanim jego kraj ostatecznie dopuścił się najgorszego.
Eldorado to jeden z tych filmów dokumentalnych, które doskonale oddają czasy i kontekst, twarze i głosy dobrze udokumentowanemu okresowi i zbiorowi okoliczności. Twórcy robią to ze stylem, wrażliwością i szacunkiem dla badanej historii.
Doświadczamy dekadencji, która kwitła przed upadkiem, w kryjówce dla tych, których różnorodność niedługo oznaczała więzienie, wygnanie lub, w wielu przypadkach, śmierć (szacuje się, iż w obozach koncentracyjnych zginęło od 5.000 do 15.000 homoseksualistów za naruszenie § 175).
Może Cię zainteresować także: „Fellow Travelers” o gejowskiej miłości w trudnych czasach
Nie możemy zmienić tego, jak wtedy wyglądała nienawiść. Ale przez cały czas ważne jest, aby wziąć to pod uwagę i spróbować powstrzymać jej wkraczanie w obecnych czasach.
źródło: Netflix | RollingStone