Elżbieta przybyła pół godziny wcześniej i usłyszała słowa, które odmieniły jej życie.
Zatrzymała auto przed znanym domem i spojrzała na zegarek. Za wcześnie pomyślała. Ale nic nie szkodzi, mama Wojtka zawsze cieszy się na mój widok.
Poprawiła włosy w lusterku wstecznym i wysiadła, trzymając w dłoniach pudełko z ciastem. Dzień był słoneczny, a powietrze pachniało kwitnącym bzem. Elżbieta uśmiechnęła się, przypominając sobie spacery po tym cichym podwórku z Wojtkiem, zanim jeszcze się pobrali.
Podeszła do drzwi i wyjęła klucz teściowa dawno nalegała, by miała swój. Otworzyła cicho, nie chcąc przeszkadzać Oldze, gdyby odpoczywała.
W mieszkaniu panowała cisza, tylko stłumione głosy dobiegały z kuchni. Elżbieta rozpoznała głos teściowej i już miała ją zawołać, gdy kolejne słowa sparaliżowały ją.
Jak długo jeszcze ukryjemy to przed Elżbietą? spytała Olga, jej głos drżał z niepokoju. Wojtek, to nie fair wobec niej.
Mamo, wiem, co robię odparł mąż, który według własnych słów miał być teraz na ważnym spotkaniu w pracy.
Naprawdę? Myślę, iż popełniasz błąd. Widziałam papiery na stole. Naprawdę zamierzasz sprzedać rodzinny interes i wyjechać do Ameryki? Z powodu tej jak jej tam Jessiki z funduszu inwestycyjnego? Która obiecuje ci złote góry w Kalifornii? A Elżbieta? choćby nie wie, iż przygotowujesz papiery rozwodowe!
Pudełko z ciastem wypadło Elżbiecie z rąk i z hukiem uderzyło o podłogę. W kuchni zapadła cisza.
Chwilę później Wojtek pojawił się w przedpokoju, blady jak ściana.
Elżbieta przyszłaś za wcześnie
Tak, za wcześnie odparła, a głos jej drżał. Za wcześnie, by poznać prawdę. A może jednak w samą porę?
Olga stanęła za synem, jej oczy były pełne łez i współczucia.
Córko
Ale Elżbieta już odwróciła się do wyjścia. Ostatnie, co usłyszała, były słowa teściowej:
Widzisz, Wojtek? Prawda zawsze wyjdzie na jaw.
Elżbieta wsiadła do auta i odpaliła silnik. Dłonie miała drżące, ale myśli klarowne. Wyjęła telefon i wybrała numer adwokata. jeżeli Wojtek przygotowywał papiery rozwodowe, ona też się przygotuje. W końcu połowa rodzinnego biznesu należała się jej prawnie i nie pozwoli, by jej los został rozstrzygnięty bez jej wiedzy. Sieć jubilerska Złote Kwiaty została założona przez ojca Wojtka trzydzieści lat temu, zaczynając od małego warsztatu tworzącego unikalne sztuki na zamówienie, aż po prestiżową sieć piętnastu sklepów w całej Polsce.
Elżbieta dołączyła do firmy sześć lat wcześniej jako specjalistka od marketingu i tam poznała Wojtka. Po ślubie zaangażowała się całkowicie w rodzinny interes, wprowadzając nowe pomysły, uruchamiając sprzedaż online i dostawy międzynarodowe. Dzięki niej zyski firmy podwoiły się w ciągu ostatnich trzech lat. A teraz Wojtek chciał to wszystko sprzedać?
Spotkamy się za godzinę powiedziała do telefonu. Mam interesujące informacje na temat możliwej sprzedaży. Chodzi o »Złote Kwiaty«.
Rozłączając się, uśmiechnęła się. Może nie przybyła za wcześnie, ale dokładnie w porę. Teraz jej przyszłość była w jej własnych rękach.
Kolejne sześć miesięcy zamieniło się w długi proces. Później Elżbieta dowiedziała się wszystkiego: pół roku wcześniej na międzynarodowej wystawie biżuterii w Rzymie Wojtek poznał Jessikę Brown, przedstawicielkę amerykańskiego funduszu inwestycyjnego. Jessica dostrzegła potencjał w Złotych Kwiatach i przekonała Wojtka, by sprzedał firmę, oferując mu miejsce w zarządzie nowej spółki w Dolinie Krzemowej.
Wojtek, który zawsze czuł się przyćmiony sukcesem żony i obciążony rodzinnymi tradycjami, zobaczył w tym szansę na własną historię sukcesu. Ponadto między nim a Jessiką zaczęło się rodzić uczucie, a ona już znalazła mu dom w okolicach San Francisco.
W sądzie Wojtek był pewny, iż przejmie kontrolę nad firmą, argumentując, iż Złote Kwiaty to spuścizna jego ojca. Nie spodziewał się jednak przezorności Elżbiety, która zachowała wszystkie dokumenty potwierdzające jej wkład w rozwój biznesu.
Na trzeciej rozprawie raporty finansowe pokazały, iż dzięki jej strategiom marketingowym i wprowadzeniu sprzedaży online zyski firmy wzrosły. Elżbieta stała przy oknie, patrząc na kwitnący bez, i zrozumiała, iż prawdziwe bogactwo nie tkwi w biżuterii, ale w mocy rozpoznania własnej wartości.