Każdy miłośnik Włoch prawdopodobnie napotkał na swojej drodze tajemnicze "coperto". To nic innego jak opłata (zwykle od jednego do dwóch euro) doliczana do rachunku za zajęcie miejsca przy stole w restauracji. W przeciwieństwie do napiwku stanowi ona oficjalny, opodatkowany dochód lokalu. Warto jednak wiedzieć, iż dodatkowo możemy zapłacić też za różne prośby.
REKLAMA
Zobacz wideo Pojechałam pierwszy raz i przepadłam. Pokażę wam Maltę, jakiej nie znacie
Co to jest opłata coperto? Pamiętaj o tym w restauracji
Ewa Sławińska to miłośniczka Rzymu, która dzieli się w mediach społecznościowych ciekawostkami na temat tego miasta. Niedawno opowiedziała na Instagramie o sytuacji, jaka przydarzyła jej się zeszłej jesieni podczas rodzinnego wyjazdu do stolicy Włoch.
Zapłaciliśmy za niewiedzę w Rzymie
- głosił tytuł krótkiego filmu. Wyjaśniła, iż jej pociechy mało jedzą, dlatego w restauracji postanowiła zamówić im jedną porcję na pół. - Poprosiliśmy o pusty talerz, który potem... okazał się dodatkowo płatny. I to niemało, bo tyle, co cała porcja makaronu - powiedziała.
Gdy zamawiamy dodatkowy talerz, knajpa może naliczyć opłatę za cały serwis związany z naszą prośbą: rozdzielenie dania, przyniesienie go przez kelnera, dodatkową serwetkę i sztućce. To trochę takie coperto i sygnał od knajpy, iż usługi kosztują
- wytłumaczyła Sławińska w opisie nagrania. Dodała, iż możemy odmówić płacenia, o ile opłata nie została wymieniona w menu. Restauratorzy mają bowiem obowiązek informowania o tym klientów.
Jakie opłaty obowiązują we Włoszech? Turyści mają tego po dziurki w nosie
Tego typu praktyki nie są nowością. Skargi turystów co jakiś czas obiegają media społecznościowe. Przykładowo w 2023 roku głośno zrobiło się o mężczyźnie spędzającym urlop nad Jeziorem Como. Wybrał się do lokalnej knajpy i zamówił jednego tosta, którym chciał podzielić się z przyjacielem. Po otrzymaniu rachunku zorientował się, iż przecięcie kanapki kosztowało dodatkowe dwa euro.
- Za każdą dodatkową usługę trzeba zapłacić. Musieliśmy użyć dwóch podkładek oraz dwóch talerzy zamiast jednego i podwoić czas ich mycia - tłumaczyła wówczas właścicielka lokalu cytowana przez "la Repubblica". Dodała, iż nie był to zwykły tost, a taki z frytkami, więc przekrojenie go na pół wymagało więcej czasu. Co więcej, gdyby turysta wyraził swoje niezadowolenie na miejscu, kobieta mogłaby usunąć opłatę z rachunku.
Co sądzisz o dodatkowych opłatach we Włoszech? Zapraszamy do udziału w sondzie i do komentowania.




