„Uszyliśmy setki milionów koszul” – rozmowa z Januszem Kamińskim, dyrektorem produkcji Polanexu w Gnieźnie

moje-gniezno.pl 1 tydzień temu

Polanex w Gnieźnie to legenda polskiego krawiectwa. Od blisko 80 lat zakład nieprzerwanie szyje koszule męskie – w czasach PRL-u dla całego kraju, dziś głównie na rynki zagraniczne. O tym, jak wygląda nowoczesna produkcja, dlaczego bez ludzi nie ma dobrego wyrobu i czy w Polsce przez cały czas warto być szwaczką, rozmawiamy z Januszem Kamińskim, dyrektorem produkcji w Polanexie.

Co produkuje Polanex w Gnieźnie?

Polanex w Gnieźnie zajmuje się produkcją koszul męskich od 1945 roku. Od kilku lat szyjemy również odzież damską, choć w znacznie mniejszym zakresie. Głównym trzonem naszej działalności są jednak niezmiennie koszule męskie. Kiedyś prezes zapytał mnie, ile ich uszyliśmy w całej historii zakładu. Myślę, iż spokojnie możemy mówić o setkach milionów sztuk.

Czy na przestrzeni tych lat technologia szycia koszul bardzo się zmieniła?

Oczywiście. Przede wszystkim zmieniły się maszyny – są cichsze, bardziej precyzyjne i wydajne. Sama technologia produkcji koszul zmieniła się w mniejszym stopniu – konstrukcja koszuli pozostaje podobna: kołnierz, dwa rękawy, przody, plecy i mankiety.

Jak istotny jest nowoczesny park maszynowy w produkcji koszul?

Bez nowoczesnych maszyn ta produkcja nie byłaby możliwa. Park maszynowy decyduje o wydajności, jakości, trwałości produktu – to dzięki niemu koszula po dziesięciu praniach przez cały czas dobrze wygląda. Ale oczywiście najważniejszy jest człowiek – operator maszyny, czyli szwaczka. Choć za moich czasów mówiło się raczej: operator maszyny szyjącej. Brzmi to bardziej nobilitująco. Sama maszyna bez człowieka jest martwa.

Jak wygląda proces powstawania koszuli?

Wszystko zaczyna się od projektu – ktoś musi mieć wizję, jak koszula ma wyglądać. Jaki będzie kołnierz, czy koszula będzie z długim, czy krótkim rękawem, z mankietami prostymi, czy może francuskimi do spinek. Na podstawie projektu konstruktor przygotowuje szablony – to one pozwalają przekształcić płaską tkaninę w przestrzenną formę. Następnie materiał trafia do krojowni, gdzie według szablonów wycina się elementy koszuli. Później trafiają one do szwalni, gdzie są zszywane, a następnie prasowane i składane. Gotowy produkt pakujemy w kartony i wysyłamy. To nie jest proces jednodniowy. W naszym systemie produkcji – taśmowym – każda pracownica dokłada swoją cegiełkę: guzik, mankiet, kołnierz. Od wejścia produktu na szwalnię do momentu jego wyjścia z prasy mijają zwykle trzy dni.

Jaka jest wydajność produkcji?

To zależy od stopnia skomplikowania modelu. Mamy wyroby, gdzie jedna osoba szyje około sześciu sztuk dziennie – wtedy zespół dziesięcioosobowy produkuje około sześćdziesięciu koszul dziennie. Ale są też prostsze modele, gdzie jedna osoba szyje osiemnaście sztuk, co daje 180 koszul dziennie na taki sam zespół.

A skąd pozyskujecie Państwo pracowników, zwłaszcza szwaczki?

Większość pań, które dziś pracują w Polanexie, uczyły się zawodu w naszej przyzakładowej szkole zawodowej. Działała ona do początku lat 90., ale została zlikwidowana, gdy państwo przestało finansować kształcenie zawodowe. w tej chwili współpracujemy z lokalną szkołą zawodową, która prowadzi klasę „technik designer”. Uczniowie odbywają u nas praktyki. Staramy się ich uczyć zawodu z nadzieją, iż zostaną z nami na dłużej.

Czy w Polsce brakuje dziś szwaczek?

Zdecydowanie tak. Cały czas mamy niedobór pracowników. Największym wyzwaniem jest zdobycie odpowiednich kwalifikacji – nauka zawodu trwa minimum pół roku. Przez ten czas zakład musi utrzymać pracownicę, zanim zacznie być wydajna. Po sześciu miesiącach osiąga się około 40–50% efektywności. W pełni wykwalifikowana szwaczka to efekt roku pracy. Nie każdy chce się tego uczyć. Choć mówi się, iż to „przemysł lekki”, praca jest bardzo wymagająca – osiem godzin dziennie przy maszynie, w pozycji siedzącej, mimo iż stanowiska są ergonomiczne.

A jak wygląda dziś moda na koszule? Czy jest na nie popyt?

W Polsce nie ma tradycji noszenia koszul po godzinach pracy. W krajach południowych – we Włoszech, w Hiszpanii – mężczyźni chodzą w koszulach choćby popołudniami. U nas rządzą t-shirty i koszulki polo. A szkoda – może media powinny pomóc w promowaniu kultury ubioru? Bo jeżeli Polacy zaczną nosić koszule, to Polanex będzie miał dla kogo produkować, szkolić i inwestować. jeżeli nie – pozostanie nam szycie dla Włochów, Niemców i Hiszpanów.

Idź do oryginalnego materiału