»Usłyszałam "piękne skurcze" i powiedziano mi, iż mam czekać na lekarza. Czekałam sześć godzin.« Polka o życiu w Szwecji

kobieta.onet.pl 9 godzin temu
— Pojechaliśmy z mężem na dyżur do lekarza. W Szwecji można udać się po pomoc internisty prosto do przychodni, po południu. Było po 17.00, kiedy weszłam do gabinetu. Lekarz, rodowity Szwed, adekwatnie mnie choćby nie dotknął, nie osłuchał, nie zajrzał do gardła ani uszu. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Poczułam się zlekceważona, źle potraktowana. Wróciłam do domu, bolała mnie głowa, zatoki "zawalone"... Wtedy tak naprawdę wyleczyłam się dzięki koleżance, która poradziła mi, jak poradzić sobie z tą infekcją naturalnymi metodami — opowiada Anita, która od ośmiu lat mieszka z mężem w Szwecji.
Idź do oryginalnego materiału