Urodziłaś dziecko, gdy sama masz prawie 50! O czym ty myślałaś? wyrzucały mi przez telefon moja rodzina.
Mam 46 lat. Miesiąc temu urodziłam bliźniaki chłopczyka Arturka i dziewczynkę Olenkę. Nie da się opisać słowami, co czuję, gdy patrzę na swoje dzieci. Szczęście, radość, łzy, ciepło w sercu. Aż mnie rozpiera, szczerze mówiąc.
Tylko iż ani moja mama, ani moja siostra choćby nie przyszły na wypis ze szpitala. Krewni ze strony męża też zignorowali narodziny naszych dzieci. A wszystko przez nasz wiek.
Kiedyś choćby nie myślałam o dzieciach, szczerze. Byłam młoda, cieszyłam się beztroskim życiem, chodziłam do klubów. Czego więcej potrzeba młodej dziewczynie do szczęścia? Morze drinków, adoratorzy, nocne imprezy. Dusza śpiewała z radości.
Ale w wieku 22 lat poznałam Oskara. Taki przystojniak, broda, okulary. A jakie miał zabawne żarty! Dziewczyny za nim szalały, ale wybrał mnie. Przyznam, iż mocno podbiło mi to samoocenę. Oskar miał mieszkanie, samochód, rodzinny biznes. Jego rodzice mieli kilka sklepów z odzieżą w mieście, zarabiali niezłe pieniądze.
Myślałam, iż spotkałam księcia na białym koniu. Oskar mój bilet do szczęśliwego, beztroskiego życia. Marzyłam już o ślubie, pięknej sukni, wyjeździe na miesiąc miodowy gdzieś do Egiptu.
Ale dla Oskara to nie był poważny związek. Mieszkałam u niego tylko miesiąc, a potem zmienił zamek i wyrzucił wszystkie moje rzeczy. Ot, tak, gdy byłam w salonie na manicure! Jedyne, co usłyszałam: Jesteśmy z innych światów, nie pasujesz do mnie. Jakbym była nie dziewczyną, a jakimś butem bez pary!
Po tym rozstaniu bardzo cierpiałam. Schudłam 15 kilo, chodziłam jak cień. Włosy mi wypadały, nosiłam peruki albo kapelusze. No i zdrowie mi się posypało. Nagły spadek wagi odbił się na kobiecej stronie. Miałam operację, brałam leki, jakieś zioła i nalewki. Ale nic nie pomagało.
Więc skupiłam się na karierze. Uwielbiałam malować paznokcie, więc zostałam stylistką paznokci. Na szczęście klientek nie brakowało i dobrze zarabiałam. Wzięłam kredyt i kupiłam małe dwupokojowe mieszkanie. Potem odłożyłam na samochód. A w wieku 33 lat spełniłam marzenie własny salon urody. Pracują ze mną jeszcze młode dziewczyny.
Dwa lata temu poznałam Darka. Pracował niedaleko, pewnego dnia wpadł do salonu, żeby rozmienić 500 złotych. I wtedy znów się zakochałam. gwałtownie zaczęliśmy razem mieszkać, wzięliśmy ślub. I oczywiście zaczęliśmy myśleć o dzieciach.
Nic nie wychodziło przez nasz wiek. Więc zdecydowałam się na in vitro. Ciągle modliłam się do Boga, żeby dał mi dziecko, żebym była najlepszą mamą.
I Bóg wysłuchał moich modlitw. Urodziłam dwoje zdrowych dzieci, poród przebiegł dobrze.
Zwariowałaś? Jakie dzieci w twoim wieku? Myślałaś w ogóle? krzyczała moja mama przez telefon.
Boże, ja niedługo będę babcią, a ty postanowiłaś urodzić dziecko? Siostro, jesteś już za stara! wrzeszczała siostra.
Nikt z rodziny nas nie wsparł. Przed szpitalem czekał na mnie tylko Darek i fotograf. Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć i pojechaliśmy do domu.
Dzieci mają już miesiąc. Ani moja mama, ani siostra nie chcą nas odwiedzić. Mówią, iż okryłam ich hańbą przed całym miastem. Bo ośmieliłam się urodzić dziecko w takim wieku.
Ale czy to moja wina, iż chciałam mieć własną rodzinę? Czy to aż taki grzech?












