Unia Europejska stoi u progu wprowadzenia jednego z najbardziej przełomowych zakazów w swojej historii. Bruksela finalizuje prace nad eliminacją PFAS – „wiecznych chemikaliów” z tysięcy produktów codziennego użytku. Te substancje są dziś wszędzie: w teflonowych patelniach, kurtkach przeciwdeszczowych, opakowaniach fast foodów, a choćby w papierze toaletowym. Problem w tym, iż nie rozkładają się przez setki lat i niszczą nasze zdrowie.

Fot. Shutterstock
Anna z Warszawy właśnie przygotowuje śniadanie dla rodziny. Smaży jajecznicę na nieprzywierającej patelni, pakuje kanapki dzieciom do papierowych torebek, a sama wkłada wodoodporną kurtkę – za oknem pada deszcz. Nie wie, iż w każdym z tych produktów kryją się związki chemiczne, które mogą pozostać w jej organizmie przez całe życie i przejść na jej nienarodzone wnuki.
To właśnie substancje PFAS, które zyskały złowieszczą nazwę „wiecznych chemikaliów”. W typowym europejskim domu można ich znaleźć dziesiątki, jeżeli nie setki. Odporne na wodę, tłuszcz i wysokie temperatury, stały się wszechobecne w naszym życiu, często bez naszej wiedzy.
Nieprzywierające patelnie zawdzięczają swoje adekwatności PFAS. Wodoodporne kurtki, które chronią nas podczas górskich wędrówek, są impregnowane tymi związkami. Papierowe opakowania do żywności na wynos, które zapobiegają przeciekaniu tłuszczu, również je zawierają. Lista ciągnie się w nieskończoność: farby ścienne, kleje, detergenty, środki czyszczące, izolacje przewodów elektrycznych, materiały ognioodporne, a choćby kosmetyki od szminek po kremy do twarzy.
Ta wszechobecność sprawia, iż planowany zakaz UE będzie miał ogromne oddziaływanie. Paradoksalnie, cechy które czynią PFAS tak użytecznymi – niezwykła trwałość i odporność – stanowią główny powód do niepokoju. W przeciwieństwie do innych zanieczyszczeń, które z czasem ulegają biodegradacji, PFAS praktycznie nie rozkładają się w środowisku. Mogą pozostawać w glebie, wodzie i organizmach żywych przez setki lat.
Najnowsze badania naukowe z 2023 roku rzuciły alarmujące światło na skalę problemów zdrowotnych związanych z PFAS. Wykazano, iż mogą prowadzić do poważnych uszkodzeń wątroby, znacząco zwiększać ryzyko nowotworów i negatywnie wpływać na układy odpornościowy oraz hormonalny. Szczególnie niepokojące są doniesienia o zdolności PFAS do przenikania przez barierę łożyskową. U dzieci narażonych na ich działanie zaobserwowano opóźnienia rozwojowe i zaburzenia funkcji poznawczych.
Te alarmujące odkrycia skłoniły grupę państw członkowskich UE do zdecydowanych działań. Dania, Szwecja, Norwegia, Niemcy i Holandia przeprowadziły własne badania, które potwierdziły powszechną obecność tych substancji w wodzie pitnej, glebie rolniczej, a choćby w organizmach mieszkańców obszarów pozornie odległych od źródeł przemysłowych.
Komisarz UE ds. środowiska Jessika Roswall podkreśliła, iż planowany zakaz nie zostanie wprowadzony nagle. Bruksela rozumie, iż całkowita eliminacja PFAS z gospodarki europejskiej wymaga czasu i starannego planowania. Dlatego zakaz najprawdopodobniej nie wejdzie w życie przed przyszłym rokiem, co ma dać przemysłowi czas na opracowanie alternatyw.
Kluczowym elementem przygotowywanego rozporządzenia jest precyzyjne określenie wyjątków od generalnego zakazu. UE zdaje sobie sprawę, iż w niektórych zastosowaniach PFAS są w tej chwili praktycznie niemożliwe do zastąpienia. Dyskusje toczą się na forum Europejskiej Agencji Chemikaliów, gdzie przedstawiciele przemysłu, organizacji ekologicznych i środowisk naukowych próbują wypracować kompromis.
Wśród potencjalnych wyjątków wymienia się zastosowania medyczne, jak inhalatory w leczeniu astmy, gdzie PFAS zapewniają skuteczność terapii ratującej życie. Podobnie w przypadku półprzewodników używanych w elektronice – alternatywy są przez cały czas eksperymentalne i mogą nie zapewniać tej samej wydajności.
Szczególnie aktywny w negocjacjach jest sektor motoryzacyjny, argumentując iż PFAS są niezbędne w systemach hamulcowych i układach klimatyzacji. Podobne stanowisko prezentuje przemysł energii odnawialnej. Producenci paneli słonecznych i turbin wiatrowych wykorzystują PFAS do komponentów odpornych na ekstremalne warunki, argumentując iż ograniczenia mogłyby spowolnić transformację energetyczną Europy.
Balansowanie między ochroną zdrowia a konkurencyjnością przemysłu stanowi jedno z największych wyzwań. Sektor produkcyjny UE już teraz mierzy się z wysokimi cenami energii, rosnącymi kosztami pracy i ostrą konkurencją globalną. Dodanie kolejnego wymagania regulacyjnego musi być przemyślane, aby nie doprowadzić do odpływu produkcji poza granice Unii.
Mimo obaw, długoterminowe korzyści mogą znacząco przewyższać krótkoterminowe koszty. Według analiz Komisji Europejskiej, roczny koszt opieki zdrowotnej związanej z chorobami wywołanymi przez PFAS w UE wynosi astronomiczne 52-84 miliardy euro. Do tego dochodzą wielomiliardowe koszty oczyszczania skażonych terenów. W porównaniu z tym szacowany koszt przestawienia przemysłu na alternatywy – około 10-15 miliardów euro – jawi się jako rozsądna inwestycja.
Doświadczenia z wcześniejszych regulacji pokazują, iż restrykcyjne przepisy często stają się katalizatorem innowacji. Niektóre firmy już teraz inwestują w alternatywy. Szwedzka Fjällräven oraz amerykańska Patagonia oferują kolekcje wodoodpornej odzieży wykonanej bez PFAS, wykorzystując impregnaty na bazie naturalnych wosków. Producenci naczyń kuchennych wprowadzili patelnie z powłokami ceramicznymi zamiast teflonowych.
Paradoksalnie, surowsze regulacje mogą w dłuższej perspektywie wzmocnić konkurencyjność europejskiego przemysłu. Firmy, które jako pierwsze opracują skuteczne zamienniki PFAS, zdobędą przewagę nie tylko w Europie, ale globalnie. Historia pokazuje, iż unijne regulacje prędzej czy później pojawiają się w innych regionach, a przedsiębiorstwa które wcześniej dostosowały procesy mogą czerpać korzyści z pionierskiego podejścia.
Planowany zakaz wpisuje się w szerszą strategię UE zmierzającą do gospodarki o obiegu zamkniętym, gdzie szkodliwe substancje są systematycznie eliminowane. Wcześniejsze inicjatywy jak zakaz plastikowych słomek czy ograniczenia mikroplastiku w kosmetykach również spotkały się z oporem, ale ostatecznie doprowadziły do rozwoju innowacyjnych rozwiązań.
Z perspektywy zwykłych mieszkańców UE skutki będą odczuwalne stopniowo. Produkty już w obrocie będą sprzedawane do wyczerpania zapasów. Z czasem konsumenci zauważą subtelne różnice – nowe powłoki nieprzywierające mogą wymagać innej pielęgnacji, odzież outdoorowa częstszej impregnacji. Jednak producenci intensywnie pracują, aby różnice były minimalne.
Środowiska naukowe zdecydowanie popierają inicjatywę UE, wskazując na rosnący zasób dowodów szkodliwości PFAS. Wiele autorytetów podkreśla, iż w przypadku substancji o tak długotrwałym oddziaływaniu zasada ostrożności nakazuje zdecydowane działanie choćby przy niepełnej wiedzy. Gdy potencjalne szkody są poważne i praktycznie nieodwracalne, lepiej zapobiegać niż naprawiać skutki.
Europejski zakaz może mieć daleko idące konsekwencje dla globalnego handlu. Produkty importowane na liczący ponad 400 milionów konsumentów rynek europejski będą musiały spełniać te same surowe normy. To może skłonić producentów z państw trzecich do dostosowania procesów do europejskich wymogów.
Ten fenomen „efektu brukselskiego” był wielokrotnie obserwowany – od RODO po normy bezpieczeństwa zabawek. Unijne standardy często stają się de facto globalnymi standardami, zwiększając ich faktyczne oddziaływanie daleko poza granice Wspólnoty.
Ostateczny kształt rozporządzenia jest przez cały czas przedmiotem konsultacji. Komisja Europejska zapowiada publikację projektu w najbliższych miesiącach, po czym nastąpi okres konsultacji publicznych. Wszyscy zainteresowani będą mogli wyrazić opinie. Dopiero po uwzględnieniu komentarzy rozporządzenie trafi pod głosowanie w Parlamencie Europejskim i Radzie UE.
Dyskusja o PFAS ilustruje szerszy dylemat współczesnego społeczeństwa: jak zrównoważyć korzyści z postępu technologicznego z potencjalnymi kosztami środowiskowymi i zdrowotnymi. Przez dekady korzystaliśmy z niezwykłych adekwatności „wiecznych chemikaliów”, które ułatwiały życie i umożliwiały produkcję innowacyjnych materiałów. Teraz, gdy lepiej rozumiemy ich prawdziwy koszt, stoimy przed zadaniem znalezienia bezpieczniejszych alternatyw.
Anna Kowalska z Warszawy, szykując śniadanie dla rodziny, nie zdaje sobie sprawy z tych wszystkich procesów toczących się w Brukseli. Ale za kilka lat jej teflonowa patelnia może zostać zastąpiona ceramiczną, wodoodporna kurtka będzie impregnowana woskiem zamiast PFAS, a opakowania do jedzenia na wynos powstaną z nowych, biodegradowalnych materiałów.
Era „wiecznych chemikaliów” w Europie zbliża się ku końcowi. Dla środowiska, przyszłych pokoleń i zdrowia publicznego może to być jedna z najważniejszych decyzji regulacyjnych UE ostatnich lat. Historia pokazuje, iż choćby najbardziej ambitne transformacje przemysłowe są możliwe, gdy istnieje jasna wizja przyszłości i determinacja by ją zrealizować.