Babcia 42-letniej Karoliny, Emilia, skończyła tylko siedem klas szkoły podstawowej. - Gdy wybuchła wojna, babcię zamiast do książek zapędzono do kopania rowów. Młodziutko wyszła za mąż, urodziła czworo dzieci i do szkoły już nigdy nie wróciła - mówi wnuczka.
A jednak to niewykształcona babcia Emilia zaszczepiła w Karolinie jedną z najważniejszych życiowych zasad: - Mawiała: nie trać żadnej okazji, by się czegoś nauczyć. Do końca życia była interesująca nowinek. Po czterdziestce nauczyła się jeździć samochodem, po siedemdziesiątce opanowała wysyłanie sms-ów i emotikonek. Dużo czytała i namiętnie oglądała teleturnieje. Mnie nauczyła m.in. robienia na szydełku. Przydało się w pandemii. Ratowałam wtedy swoje zdrowie psychiczne dziergając czapki i szaliki - wspomina Karolina.
Od Sokratesa do XXI wieku
Życiowa rada mądrej babci Karoliny ma swoją nazwę: lifelong learning (LLL). W języku polskim tłumaczy się je jako kształcenie ustawiczne. LLL