U mojej teściowej w mieszkaniu mieszkają obcy ludzie, a jej własna córka biega po wynajmowanych mieszkaniach

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Zazdroszczę tym rodzinom, gdzie rodzice wspierają swoje dzieci. W naszej rodzinie jest zupełnie inaczej: rodzice mojej żony mogliby nam pomóc, ale nie chcą. To po prostu smutne.

Mają dwa mieszkania: w jednym sami mieszkają, a drugie wynajmują. Nie mieści mi się to w głowie. I to w sytuacji, gdy ich córka z dwójką naszych dzieci biega po wynajmowanych mieszkaniach. Nie rozumiem, dlaczego traktują najbliższych w taki sposób. Czy naprawdę nie zdają sobie sprawy, iż pieniądze, które wydajemy na wynajem, moglibyśmy odkładać na zakup własnego mieszkania?

Kiedyś, podczas kolacji, wspomniałem, iż trudno nam wiązać koniec z końcem – dwójka dzieci, żona na urlopie macierzyńskim. Liczyłem, iż teściowa zasugeruje, byśmy przeprowadzili się do mieszkania, które wynajmują obcym ludziom. Na to moja teściowa odpowiedziała:

– A kto wam kazał tak gwałtownie dzieci rodzić, trzeba było najpierw pomyśleć o mieszkaniu.

Moja żona urodziła pierwsze dziecko w wieku 32 lat, a drugie w wieku 34 lat, więc jak długo mielibyśmy jeszcze czekać? I czy tak powinna mówić matka do swojej córki?

No dobrze, niech już nas nie żałuje, ale czym zawiniły wnuki? Ostatnio znowu musieliśmy się przeprowadzić do innego mieszkania. Wszystkie nasze zarobki idą na wynajem, opłaty, jedzenie. Ubrania kupujemy tylko wtedy, gdy naprawdę musimy, bo inaczej na nic by nie wystarczyło. O wakacjach możemy tylko pomarzyć. Z takim budżetem nigdy nie uda nam się zaoszczędzić choćby grosza na własne mieszkanie.

Moi rodzice nie są zbyt zamożni, mieszkają na wsi, ale za każdym razem przesyłają nam jedzenie i pieniądze dla wnuków. Gdyby mieli taką możliwość, nie spędzilibyśmy ani jednego dnia w wynajmowanym mieszkaniu.

Nie mogę zrozumieć podejścia teścia i teściowej. Pewnie przypomną sobie o dzieciach na starość, bo ktoś będzie musiał się nimi zaopiekować. Ale powiedziałem żonie, iż nie zamierzam im wtedy pomagać. Radzimy sobie bez ich wsparcia. Nie dają grosza wnukom, a co dopiero nam pomóc. Ci ludzie są przekonani, iż jako mężczyzna muszę sam utrzymywać swoją rodzinę.

Niedawno powiedzieli nawet:

– O czym myśleliście, kiedy decydowaliście się na dzieci? Nie trzeba było mieć ich tak dużo! – Czegoś takiego na pewno się nie spodziewaliśmy.

Na szczęście nie mieszkamy z nimi, więc nie musimy psuć relacji. Zawsze marzyliśmy z żoną o dwójce dzieci i nie wyobrażamy sobie bez nich życia. choćby jeżeli będziemy jeszcze 10 lat mieszkać na wynajmie, to nasza rodzina jest naprawdę szczęśliwa. Gdy nasze dzieci dorosną, będziemy je wspierać na każdym kroku, inaczej niż rodzice mojej żony. Szkoda, iż mamy na ten temat inne zdanie, ale to już ich sprawa.

Idź do oryginalnego materiału