Przyjaciółka pracuje w tej samej firmie, co nowa partnerka jej męża. Widziała, jak mąż Haliny przyjeżdżał po tamtą kobietę samochodem, jak przynosił jej drogie bukiety i czekał pod biurem. Wiedziała, iż między nimi coś jest – i milczała. Halina dowiedziała się o zdradzie nie od niej, tylko od obcych ludzi.
– Wczoraj mi się przyznała – mówi Halina. – Mówi, iż widziała ich razem już kilka miesięcy temu. Że to jej koleżanka z pracy, blondynka. Że mój mąż przyjeżdżał po nią, dawał kwiaty, zabierał na kolację. Wiedziała o wszystkim i nie powiedziała mi ani słowa.
– Może nie chciała się wtrącać? – pytam.
– Ale jak to nie wtrącać się? – Halina unosi głos. – Przecież to była moja przyjaciółka! Powinna była powiedzieć wprost: „Słuchaj, coś się dzieje, zrób coś, zanim będzie za późno”. Nie jakieś półsłówka, tylko jasno. Przez tyle lat przyjaźni! A ona tylko mówiła, iż mój mąż jej się nie podoba, iż coś w nim jest fałszywego. Ale nigdy nie powiedziała dlaczego. Teraz wiem – bo już wtedy wiedziała prawdę.
Halina czuje się zdradzona nie tylko przez męża, ale też przez osobę, którą uważała za siostrę.
– Ona mówi, iż „nie chciała psuć naszego małżeństwa”, iż „to nie jej sprawa”. Ale co to za tłumaczenie? Dla mnie to tak, jakby stanęła po stronie mojego męża i tej kobiety. Nie chcę jej więcej widzieć. Przez tyle lat ufałam jej bezgranicznie.
Przyjaciółka przyszła do Haliny, przepraszała, tłumaczyła, iż nie chciała się mieszać, iż małżeństwo to sprawa między dwojgiem ludzi. Ale Halina tylko pokręciła głową.
– Nie, tego się nie da wybaczyć – powiedziała cicho. – Bo zdrada to nie tylko cudzy romans. Czasem bardziej boli milczenie tych, którzy mieli odwagę milczeć wtedy, gdy powinni byli mówić.













