Twój syn jest taki nudny z niego nic nie wyjdzie!
Kasia zamarła w progu, ledwo nie upuszczając tortu z rąk. Matka patrzyła na nią z niezadowoleniem, jakby Kasia zawiniła.
Mamo, o czym ty? Kasia postawiła tort na stole. Co ma do tego Miłosz?
Chodzi o to, iż już w siódmej klasie, a wciąż w zwykłej szkole! matka podniosła głos. Żadnych specjalizacji, żadnych rozszerzeń. Jak się dostanie na porządne studia? Jak coś osiągnie?
Kasia przygryzła wargę. Rozwijała się ich typowa rozmowa, a w piersi rozgorzało uczucie niesprawiedliwości.
Mamo, Miłosz dobrze się uczy. Ma piątki z większości przedmiotów. Chodzi na korepetycje z matematyki, chce związać życie z programowaniem, jak Tomek.
Właśnie! matka załamała ręce. Programowanie! Siedzieć przed komputerem, jak twój Tomek. Zwykła robota, zwykła pensja. A ty? Nauczycielka! Korepetytorka! Grosze zarabiasz. Wy w ogóle dobrze karmicie to dziecko?
Kasia zaciśnięcia pięści. Słowa matki uderzały w najczulsze miejsca. Tak, z Tomkiem nie byli bogaci, liczyli każdą złotówkę. Ale ich syn Miłosz rósł szczęśliwy.
U nas wszystko gra. I Miłosz jest szczęśliwy.
Szczęśliwy! matka prychnęła i podeszła do okna. A syn Wojtka to dopiero skarb. Krzysiek chodzi do szkoły z angielskim od pierwszej klasy! Wyobrażasz? Już płynnie mówi. Wojtek z Magdą to dopiero rodzice inwestują w dziecko, nie żałują pieniędzy.
Kasia słuchała w milczeniu. Brat zawsze był ulubieńcem. Założył mały biznes, kupił większe mieszkanie, jego żona Magda nie pracowała, zajmowała się domem i synem. I za każdym razem matka nie omieszkała ich porównywać.
Krzysiu to dopiero zdolny chłopak! ciągnęła matka cieplej. Z niego na pewno coś wyrośnie. Wojtek mówi, iż planują wysłać go na kurs językowy za granicę. W trzynastym roku życia! To się nazywa dbałość o przyszłość. Nie ta wasza zwykła szkoła.
Kasia podeszła bliżej. Matka miała spięte ramiona i surową twarz.
Mamo, rozumiem, iż chcesz widzieć wnuków spełnionych. Ale Miłosz nie jest gorszy od Krzyśka. Po prostu ich drogi są różne.
Różne drogi! matka odwróciła się gwałtownie. Jedna prowadzi na szczyt, do sukcesu. Druga do wegetowania w szarości i biedzie. Tego chcesz dla syna? Żeby żył w nędzy?
Coś ścisnęło się w środku Kasi.
Mamo, nie jesteśmy biedni. Żyjemy na swoim poziomie. A Miłosz wyrośnie na dobrego człowieka. Mądrego, życzliwego, pracowitego.
Pracowitego! matka parsknęła. To za mało w dzisiejszym świecie, Kasiu. Trzeba mieć znajomości, pieniądze, prestiżowe wykształcenie. A co ma Miłosz? Zwykłą szkołę i matkę-nauczycielkę, która ledwo wiąże koniec z końcem.
Kasia odwróciła się. Tort, który upiekła z miłością, teraz wydawał się niepotrzebny…
Mamo, nie chcę się kłócić. Wychowujemy syna tak, jak uważamy za słuszne. I jest szczęśliwy.
Najważniejsza jest jego przyszłość! matka podeszła bliżej. Rujnujesz dziecko swoją beztroską. Wojtek rozumie. Robi wszystko, by Krzysiu był kimś ważnym. A ty płyniesz z prądem.
Kasia pokręciła głową. Dyskutowanie nie miało sensu. Matka stała twardo przy swoim.
Dobrze, mamo. Po prostu zjedzmy obiad. Tomek z Miłoszem zaraz przyjdą.
Obiad minął w napiętej atmosferze. Matka opowiadała, jak wspaniale uczy się Krzysiu, jak Wojtek jest z niego dumny. Miłosz jadł w milczeniu, zerkał na mamę. Kasia uśmiechała się, chcąc pokazać, iż wszystko w porządku.
Po tamtym obiedzie Kasia zrozumiała: kontakt z matką trzeba ograniczyć. Zbyt bolało słuchać tych porównań.
Dzwoniła do matki i Wojtka. Składała życzenia, ale rodzinnych spotkań już nie urządzała. Matka się obrażała, ale Kasia wytrwała. Musiała chronić syna.
Lata mijały. Miłosz dorastał, uczył się, pasjonował programowaniem. Kasia słyszała od matki nowości o bracie. Krzysiu skończył szkołę z wyróżnieniem. Dostał się na prestiżowe studia, choć nie bez pomocy znajomości ojca.
Miłosz też skończył szkołę. Dostał się na politechnikę, bez żadnych układów. W trzeciej klasie już pracował w małej firmie IT. Kasia była z niego dumna. Tomek też. Ale matka wciąż wolała mówić tylko o Krzysiu.
Minęło jeszcze kilka lat. Dzieci miały już pod trzydziestkę. Na jubileusz matki zjechała się cała rodzina. Wojtek z Magdą przyjechali. Krzysiu też się zjawił wysoki, przystojny mężczyzna z niedbałą fryzurą. Pracował krótko po studiach. Rzucił, mówiąc, iż chce grać muzykę, założyć zespół. Wojtek kupił sprzęt. Minęły dwa lata, ale grupa nie stała się sławna. Krzysiu mieszkał z rodzicami, nie pracował, nie zarabiał.
Kasia obserwowała, jak matka promienieje na widok Krzysia. Przytulała go, pytała o projekty muzyczne. On odpowiadał leniwie, przeglądając telefon. Ale matka nie widziała jego obojętności. Dla niej Krzysiu wciąż był złotym wnukiem.
Miłosz siedział z żoną Olą. Wzięli ślub niedawno, Ola była w czwartym miesiącu. Miłosz pracował w dużej firmie IT, zarabiał dobrze, wynajmował mieszkanie, oszczędzał na własne. Ale babcia zdawała się go nie widzieć.
Kasia widziała, jak Tomek zaciska szczękę. Ola patrzyła na męża z niepokojem. Ale Miłosz się uśmiechał, głaskał ją po ręce.
Wieczór ciągnął się długo. Matka opowiadała gościom o wspaniałym Krzysiu, o tym, jak niedługo jego zespół zdobędzie sławę. Kasia milczała.
W końcu impreza się skończyła. Tomek, Miłosz i Ola wyszli pierwsi, czekali przy samochodzie. Kasia wiązała szalik w przedpokoju, gdy podeszła do niej matka.
Kasiu, zaczekaj. Chcę ci coś powiedzieć.
Kasia zastygła. Matka mówiła cicho, ale stanowczo.
Twój Mił














