Turystka zaskoczona parkingiem w polskim mieście. Polecił go hotel. "Gdzie samochód?"

gazeta.pl 4 dni temu
W Lublinie doszło do zaskakujacej sytuacji, która kosztowała jedną z turystek mnóstwo nerwów, straconego czasu oraz pieniędzy. Gdy zaparkowała samochód nieopodal hotelu, nie spodziewała się problemów, na jakie natrafi następnego dnia. Tym bardziej iż miejsce to zarekomendowali jej sami pracownicy obiektu.
Lublin to urokliwe, aczkolwiek wciąż nieco niedoceniane pod względem turystycznym miasto, które skrywa wiele ciekawych perełek. Znajdziesz tu naprawdę wiele atrakcji, w tym malowniczy Rynek z kolorowymi kamienicami, Bramę Krakowską, Muzeum Wsi Lubelskiej na obrzeżach liczne kościoły, a choćby kamień nieszczęścia, którego lepiej nie dotykać. Wszystko to sprawia, iż jest ciekawym kierunkiem, wprost idealnym na weekend. Warto jednak mieć w nim oczy dookoła głowy. Wystarczy chwila nieuwagi, by potem musieć tłumaczyć się straży miejskiej i płacić mandat, o czym przekonała się pewna turystka.


REKLAMA


Zobacz wideo Cud Podlasia wygląda jak wyspa na Pacyfiku


Za co można dostać mandat? "Gdzie samochód?"
To miał być zwykły wypad do Lublina. Tak przynajmniej planowała Karolina, w sieci znana jako @szafiata_z_kasa. Jakież było jej zdziwienie, gdy rano wstała i okazało się, iż parking, na którym stanęła poprzedniego dnia, zmienił się w targ staroci, a po jej pojeździe nie było śladu. - Pierwsza myśl: jak ja stąd wyjadę? Druga myśl: gdzie samochód, ukradli? Trzecia myśl: odholowali - relacjonowała. Jakby tego było mało, pojawiło się ryzyko, iż w ogóle nie uda jej się auta odzyskać, gdyż mogła to zrobić w siedzibie straży miejskiej tylko i wyłącznie po okazaniu dowodu rejestracyjnego, którego nie miała przy sobie. W końcu, wedle przepisów, wcale nie musiała. - Uratowało mnie tylko to, iż jestem właścicielką pojazdu - powiedziała.


Jako iż ostatecznie zezwolono jej odebrać samochód, zamówiła taksówkę, by po niego podjechać. Zdawać by się mogło, iż to był koniec historii, ale nie, gdyż na miejscu zastała zamkniętą bramę oraz informację, iż odbiór odbywa się tylko w dni powszednie. Udało jej się jednak dodzwonić do obsługi i po chwili pojawił się pracownik, który po dopełnieniu wszelkich formalności wydał jej auto. - Ta przyjemność kosztowała mnie 450 złotych - podsumowała Karolina.


Hotel potwierdził, gdzie ma zaparkować. "A ty pamiętaj"
To jednak wciąż nie wszystko. - A teraz najlepsze. Parking, na którym stałam, był rekomendowany przez hotel. Pani na recepcji jeszcze się pytała, gdzie stoi nasz samochód i jak powiedzieliśmy, gdzie, to przytaknęła, iż 'dobrze, dobrze' i słowem nie zająknęła się o jakichś targach staroci. A skąd, jako turysta, miałam wiedzieć o takim wydarzeniu? - powiedziała, dodając, iż co prawda okazało się, iż na drodze dojazdowej postawiono "miniaturową tabliczkę", ale ze względu na bardzo złe warunki pogodowe najzwyczajniej w świecie jej nie dostrzegła. Dlatego też wyjawiła, iż przyjmuje, iż wszystko było jej winą. Na koniec zwróciła się do słuchaczy z apelem. - A ty pamiętaj, miej zawsze ze sobą dowód rejestracyjny pojazdu - powiedziała. Był_ś w Lublinie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału