Ceny biletów lotniczych potrafią być gigantyczne, szczególnie jeżeli naszym celem są popularne wśród turystów miasta. Okazuje się jednak, iż od niedawna podróżujący zaczęli korzystać z pewnej metody, która z czasem stała się niezwykle powszechnym sposobem na oszczędzanie. Na czym dokładnie polega "skiplagging"? Choć w teorii najbardziej atrakcyjne są loty bezpośrednie, to właśnie międzylądowanie może uratować każdą podróż.
REKLAMA
Zobacz wideo Majorka poza sezonem? Ależ oczywiście! [VLOG]
"Skiplagging" nowym sposobem na tanie podróżowanie. Metoda zyskuje na popularności
"Skiplagging", znany również jako "hidden city ticketing", to sposób na tańsze podróżowanie. W ostatnim czasie z tej metody zaczęli korzystać podróżujący z całego świata, ponieważ tak zwane przesiadki organizują wszyscy przewodnicy. Otóż "skiplagging" polega na wyszukiwaniu lotów z międzylądowaniem w mieście, które jest rzeczywistym celem podróży. Na przykład, chcąc lecieć z Nowego Jorku do Chicago, można wybrać podróż do Denver, która ma międzylądowanie w Chicago. Oczywiście w tym przypadku podróżujący nie korzysta z drugiego lotu i wychodzi z lotniska już na etapie przesiadki. Dzięki temu nie musi decydować się na bezpośredni lot, który niekiedy może być choćby kilka razy droższy.
Jak zauważa serwis Time Out, w ciągu zaledwie ostatnich trzech miesięcy liczba osób wykorzystujących tę metodę wyraźnie wzrosła. To samo było obserwowane na przestrzeni kilku poprzednich lat. Dowodem na to są między innymi niedawno powstałe strony, które pomagają podróżującym w wyszukiwaniu tego typu lotów.
Czy "skiplagging" jest legalny? Niektóre linie idą z pasażerami do sądu
Choć ta metoda niesie za sobą spore korzyści dla pasażerów, same linie lotnicze są jej przeciwnikami. Niektórzy przewoźnicy twierdzą nawet, iż podróżujący naruszają w ten sposób zawarte z nimi umowy. "Skiplagging" w rzeczywistości nie łamie prawa, jednak może być sprzeczny z regulaminami poszczególnych linii. British Airways czy United Airlines zastrzegają sobie możliwość nakładania kar na pasażerów, którzy nie pojawią się na pokładzie drugiego samolotu. W zależności od sytuacji pozbawiają ich punktów lojalnościowych, obarczają zakazem korzystania z usług lub wzywają do uiszczenia dodatkowej opłaty. Jak informuje serwis The Telegraph, niektóre linie potrafią choćby pozywać pasażerów. Do takiej sytuacji doszło w 2016 roku, gdy niemiecka Lufthansa wniosła pozew przeciwko klientowi, który zrezygnował z ostatniego odcinka lotu. Sąd jednak stanął po stronie pasażera.
Zobacz też: Popularne biuro podróży anuluje wycieczki do egzotycznych krajów. Klienci dostaną rekompensatęDodatkowym problemem może być także bagaż rejestrowany, ponieważ w przypadku lotów z przesiadką walizki zwykle wydawane są pasażerom dopiero po zakończeniu całej podróży. W trakcie są jedynie przekładane z jednego samolotu do drugiego. Wówczas można zatem zabrać ze sobą jedynie bagaż podręczny.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.