Sezon zimowy to czas, kiedy w Tatrach pojawiają się prawdziwe tłumy turystów. Niestety, nie wszyscy wiedzą, jak odpowiednio się zachować. Media regularnie obiegają informacje o osobach, które wychodzą w góry bez przygotowania, spacerują po zamarzniętym Morskim Oku, czy zwyczajnie nie zważają na innych i stwarzają niebezpieczeństwo. Teraz do jednej z takich sytuacji doszło na Kasprowym Wierchu.
REKLAMA
Zobacz wideo Poranne skrobanie szyb? Koniec z tym! Zrób sobie płyn do odmrażania!
Kasprowy Wierch. Turystka wjechała w kobietę
Wspomniane nagranie zostało opublikowane we wtorek 7 stycznia na instagramowym profilu @tatry_official. Jedna z turystek postanowiła zjechać z Kasprowego Wierchu i jak można sądzić po wyraźnym śladzie w śniegu, wybrała do tego miejsce, z którego korzystali wcześniej inni śmiałkowie. Nie zważała przy tym na osobę wciąż siedzącą na tej samej linii. gwałtownie nabrała dużej prędkości, straciła panowanie i podcięła wstającą kobietę. Następnie zaczęła turlać się w dół. Nie wiadomo, czy któraś z bohaterek nagrania została poszkodowana.
Brak słów...
- czytamy w opisie. Krótki film gwałtownie obiegł media społecznościowe, a komentujący nie trzymali języka za zębami. Zwrócili uwagę, iż takie zabawy mogą być dramatyczne w skutkach.
Przeczytaj też: Morskie Oko w śniegu, a ona w rajstopach. Internauci nie mogą uwierzyć. "Wracała z imprezy na skróty"
Niestety, ale coraz więcej ludzi robi sobie ze szlaków zjeżdżalnie, zjeżdżają, zagrażając innym i niestety nie widzą w tym nic złego, głupota ludzka osiąga szczyty
Kręgle. Kasprowy edition
Ludzie nie mają wyobraźni i to jest choroba naszych czasów
- pisali internauci.
Niebezpieczne incydenty w górach. Mężczyzna zjeżdżał z Kasprowego Wierchu
Warto zaznaczyć, iż przypadek ten nie był odosobniony. Jedna z turystek postanowiła podzielić się na popularnej grupie facebookowej "Tatromaniacy" szczegółami zdarzenia, do jakiego doszło 2 stycznia. Zgodnie z relacją pijany mężczyzna miał poślizgnąć się na Kasprowym Wierchu, zjechać i podciąć kobietę. Twierdzi, iż nie usłyszała od niego choćby słowa "przepraszam" i trafiła do szpitala.
Wyrwało mnie z rakami w powietrze i upadłam na ramię, łamiąc sobie głowę kości ramienia. [...] Z perspektywy czasu, po sześciu godzinach spędzonych na SOR i unieruchomieniu ręki na kilka tygodni, to poważnie żałuję, iż nie dostał ode mnie kopa w d**ę rakiem albo kijem przez łeb
- napisała w poście.
W ubiegłym roku głośno było również o dzieciach, które zjeżdżały ze szczytu na jabłuszkach. Sprawę komentował wówczas Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego cytowany przez serwis eska.pl. - Gdy zjeżdżając na sankach, nabierzemy zbyt dużej prędkości i przejedziemy ścieżkę, no to kończymy w Kotle Gąsienicowym, a tam nachylenie jest strome. Jakby zdarzyło się, żeby dziecko tam zjechało, może skończyć się to choćby śmiercią - ostrzegał. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, którą znajdziesz poniżej.