Trzy dekady Manhattanu. Kolorowa ikona Zamościa – Salon mody męskiej Manhattan

kronikatygodnia.pl 2 godzin temu
Mówią, iż każdy ją zna w Zamościu – po zapachu perfum i po kolorach. Teraz, kiedy Manhattan kończy trzydzieści lat, Halina Smura opowiada historię o tym, jak jedno życie można uszyć z tkanin, kolorów i odwagi.Kiedy w 1995 roku w Zamościu otworzył się Manhattan, mieszkańcy stali przed witryną i nie wierzyli. Palmy na logo, lustra, podwieszany sufit, a w środku – kreacje w żółci, pomarańczu i seledynie.– Wtedy to był szok – bo w Zamościu królowały szarobure ubrania. A ja wprowadziłam żółcie, pomarańcze, seledyny, złote dodatki – wspomina dziś Halina Smura, założycielka salonu Manhattan.Pociągiem po dolaryDalsza część artykułu pod zdjęciem.Jej historia zaczęła się dużo wcześniej, w czasach, gdy odwaga była walutą. W 1986 roku jechała do NRD pociągiem, w torbie miała zabawki z warszawskiego bazaru Różyckiego.– Za taki wyjazd do Niemiec zarabiałam czterokrotne albo pięciokrotne pobory. Ale to był niebezpieczny handel. Łapanki były na każdym kroku – wspomina.Później była Turcja. Targowanie na bazarach, w autokarze grupa kilkunastu handlarzy. Kiedy inni przywozili swetry, ona wyszukiwała kolory i fasony, których w Polsce nikt jeszcze nie znał.PRZECZYTAJ TEŻ: Finał 8. edycji plebiscytu Kroniki Tygodnia! Oto laureaci Pereł Biznesu [ZDJĘCIA]– Zawsze przywoziłam wynalazki, ubrania inne niż wszyscy – podkreśla.Do Indii poleciała przypadkiem.– Siedzieliśmy u sąsiadki, mapa była rozłożona, a ja mówię: ja polecę tutaj. I poleciałam – wspomina. Wróciła z lekkimi, kolorowymi sukienkami. Tak lekkimi, iż do walizki zmieściło się dziesięć toreb. To był strzał w dziesiątkę – tymi kreacjami zainteresował się butik w Lublinie. Ten, w którym ubierała się lubelska ikona muzyki i stylu – Beata Kozidrak.Palmy w NadszańcuNa początku lat 90. wahania kursu dolara sprawiły, iż latanie po towar przestało się opłacać. Smura postanowiła otworzyć sklep.Nadszaniec, rok 1995.– To był sklep na własny koszt, zrobiony pięknie, z podwieszanym sufitem, lustrami, logiem z palmami. Palmy kojarzyły się z moimi wyjazdami do Indii i Indonezji, dlatego od początku stały się znakiem rozpoznawczym Manhattanu – mówi Halina Smura.Do sklepu przychodzili nie tylko klienci. Trzy razy w telewizyjnej „Panoramie Lubelskiej” pokazano jej kolekcje. Największe zainteresowanie budziły suknie sylwestrowe – z piórami.ZOBACZ TEŻ: – Przed Sylwestrem sklep był czasem ogołocony, taka była sprzedaż – wspomina z uśmiechem właścicielka.Kolorowa ikona ZamościaDalsza część artykułu pod zdjęciem.Nadszaniec, rok 1995. – To był sklep na własny koszt zrobiony pięknie, z podwieszanym sufitem, lustrami, logiem z palmami. Palmy od początku stały się znakiem rozpoznawczym Manhattanu – mówi Halina Smura.Na ulicy zatrzymywali się przechodnie. Bo pani Halina nie tylko sprzedawała kolorowe ubrania – ona sama była kolorowa. Różowe włosy, czerwone, pomarańczowe. Do tego złote kolczyki i perfumy.– Kiedyś kolega nazwał mnie nie Smura, tylko Smuga Perfum – śmieje się pani Halina.Jedni patrzyli z podziwem, inni z niedowierzaniem. Ale koniec końców cała poczta pantoflowa powtarzała: „Idź do pani Haliny, ona dobrze ubiera”. Tak powstawała marka Manhattan.– Zawsze wiedziałam, jak zrobić, żeby klient był zadowolony. Nie wystarczy sprzedać – trzeba dobrze dopasować, wystylizować, doradzić – tłumaczy.Manhattan rodzinnyOd lat w działalność coraz mocniej angażuje się córka właścicielki, Ewelina.– Dla mnie Manhattan to nie tylko sklep, to część mojego życia. Pamiętam, jak mama zabierała mnie na pokazy, jak razem wybierałyśmy ubrania. Dziś mam ogromny szacunek do jej pracy i wiem, ile wysiłku kosztowało stworzenie tej marki – mówi.Ewelina podkreśla, iż siła Manhattanu tkwi w konsekwencji.– Mama nigdy nie szła na kompromisy. Zawsze wybierała to, co było jakościowe, inne, ciekawe. Dzięki temu klienci wiedzieli, iż znajdą tu coś wyjątkowego – mówi.Dalsza część artykułu pod zdjęciem.Manhattan to rodzinna firma. Halina Smura zawsze mogła liczyć na pomoc męża. Kiedy wpadli na pomysł konkursu dla swoich klientów, konkurencja z marketingiem dopiero raczkowała.PRZECZYTAJ: W Zamościu zaobserwowano ściśle chronioną czarną pszczołę! To prawdziwy cud, mówią ludzieMatka sukcesuZa sukcesem Manhattanu stoi nie tylko wyczucie trendów, ale też ogromna pracowitość właścicielki. Smura o sobie mówi krótko:– Jestem pracoholikiem, nie umiem wypoczywać. Tyle, co w nocy się prześpię. Wszystko potrafię zrobić sama.I rzeczywiście – przez lata sama sprowadzała towar, sama organizowała konkursy, sama ubierała klientów. Reklamy Manhattanu przyciągały tłumy, a atrakcyjne konkursowe nagrody, jak np. telewizory, nakręcały sprzedaż. Wszystko rodziło się w głowie właścicielki Manhattanu, dzięki jej pomysłom moda stała się kolorową deklaracją wolności.Córka dodaje: – Mama była i jest dla mnie przykładem determinacji. Widziałam, jak potrafiła wstawać o świcie, jechać po towar, a potem jeszcze cały dzień spędzać z klientami w sklepie. To imponujące i motywujące.Dalsza część artykułu pod zdjęciem.Kiedy Halina Smura zaczynała rozkręcać biznes, jej sprowadzane z Indonezji kreacje kupowała Beata Kozidrak. Historia zatoczyła koło, po 30 latach od tamtych dni, galę, podczas której Manhattan otrzymał statuetkę Ambasadora Biznesu uświetnił inny pochodzący z Lublina muzyk - Wojtek Cugowski.Trzydzieści lat późniejDziś Manhattan mieści się w Galerii Twierdza w Zamościu oraz w hotelu B&B przy ul. Lwowskiej w Tomaszowie Lubelskim. Za witryną wciąż wiszą garnitury i marynarki, ale dla wielu klientów to wciąż ten sam Manhattan, co w Nadszańcu. Tylko czasy się zmieniły.Dalsza część artykułu pod zdjęciem.Manhattan od początku wyróżnia się dbałością o jakość i styl. Halina Smura nie tylko sprowadzała odzież z Indii, Turcji czy Indonezji, ale też sama lansowała modę w Zamościu. – Mówili nawet, żebym napisała książkę, iż jestem ikoną miasta, bo każdy mnie znał – i po kolorowych ubraniach, i po zapachu perfum – śmieje się.– Kiedyś ludzie kupowali bez zastanowienia – wesela, poprawiny, imprezy. Dzisiaj oglądają, pytają, liczą – mówi Smura.Ale kiedy słucha się jej historii, widać, iż Manhattan nigdy nie był tylko sklepem. To był sposób na życie. Kolorowe życie w szarym mieście.– Inspiracje zawsze czerpałam z ducha. Nigdy nie kopiowałam innych, wybierałam to, co mi się podobało. I tak się składało, iż podobało się też klientom – podsumowuje.Trzydzieści lat minęło, a Manhattan przez cały czas stoi. To historia odwagi, wytrwałości i stylu. I wszystko wskazuje na to, iż kolejne rozdziały tej historii będą równie barwne. Pani Halina – dalej pachnąca perfumami, dalej z kolorami w głowie – znów szykuje coś, czym zaskoczy Zamość.Od lat w działalność coraz mocniej angażuje się córka właścicielki, Ewelina. – Dla mnie Manhattan to nie tylko sklep, to część mojego życia – przyznaje.
Idź do oryginalnego materiału