Pamiętacie z lekcji angielskiego ćwiczenie: "listening"? Całkiem niedawno miałam podobne doświadczenie słuchając nawigacji po polsku. Otóż kilka dni temu wracaliśmy z Warszawy tzw. starą trasą. Używaliśmy nawigacji, bo nie prowadziłam nigdy tą drogą. Zaczęło się jeszcze w Warszawie, kiedy nasza nawi wypowiedziała tekst: "dalej prosto Aleją Prymasa Tysiąclecza". Przy pierwszym razie myśleliśmy, iż się przesłyszeliśmy, następnie zaczęliśmy słuchać bardzo uważnie i przy kolejnej "Alei Prymasa Tysiąclecza" po prostu parsknęliśmy gromkim śmiechem.
Dalej w tej samej trasie, po drodze nasza nawigacja poinformowała nas: "kieruj się na ... (tu nazwa miejscowości której nie pamiętam), a następnie na Trzy Cześki". I my znowu popatrzyliśmy na siebie, wybałuszając wręcz oczy, zamieniliśmy się w słuch, choćby przyciszyłam radio ... Za jakiś czas nawigacja znowu nam mówi: "kieruj się na ... na Trzy Cześki". Wytężamy wzrok i skupiamy uwagę na każdym mijanym napisie szukając miejscowości TrzyCześki. Minęliśmy wioskę, o której wspominała navi wcześniej, a Trzech Cześków nie ma. Kolejne powtórzenie komunikatu o zjeździe z ronda na drogę na Poznań, w kierunku "na Trzy Cześki". Jedziemy. Wgapiamy się na drogowskaz na Poznań, a pod nim oznaczenie drogi: E 30. Gromki śmiech!!! niemalże trwa do dzisiaj, ilekroć przypomnimy sobie tę drogę. Tak, tę na Trzy Cześki.