W związku z tym, iż ubiegły miesiąc obfitował u mnie w kilka dostaw kosmetyków, postanowiłam stworzyć nowy cykl postów na blogu. TOP 5 miesiąca będzie comiesięcznym postem polecającym mniej lub bardziej znane Wam kosmetyki. Wiele z Was zadaje mi pytania o to jak i czym się maluję, ale TOPY nie będą tylko kolorówką. Zajdą się tam wszystkie kosmetyki, które mnie zachwyciły w ostatnim czasie.
W związku z tym, iż nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, chętnie poznam Wasze sugestie odnośnie tego, co powinnam jeszcze wypróbować. Wasze HITY mogą stać się w końcu również moimi... przez cały czas jestem na etapie eksperymentów bo przecież z makijażem jest jak z modą.. Wszystko się może zmienić..
1. BOBBI BROWN, Long-Wear Brow Pencil, Espresso 5, cena 159zł
Nie bez powodu umieszczam ten magiczny flamaster pod nr 1 w tym zestawieniu. Jest to absolutnie najlepszy produkt do opracowywania brwi jaki kiedykolwiek posiadałam w swojej kolekcji, a wierzcie mi było ich całkiem sporo. Długo nie mogłam znaleźć nic co dawałoby zadowalający efekt i szczerze mówiąc miałam już dość półśrodków w postaci kruszących się cieni do brwi, albo mało precyzyjnych kredek. Na szczęście moje problemy się skończyły. Nie powiem, nie uzyskałam jeszcze tym produktem idealnego efektu, ale w moim przypadku to dość normalne bo po 1. mam totalnie asymetryczne brwi, a po 2. jestem perfekcjonistką. Tak więc mam czasem wrażenie, iż choćby microblanding nie byłby dla mnie satysfakcjonujący. W każdym razie pierwszy raz czerpię przyjemność z tej czynności, czyt. formowania brwi.
Ołówek bo taką w rzeczywistości nosi nazwę ten produkt, składa się z dwóch części. Coś na wzór ołówka z gumką. Jedna część jest wysuwanym "rysikiem" zakończonym na skos. Dzięki temu wygodniej się nim rysuje. Druga strona ma szczoteczkę. Taką, jak do rozczesywania rzęs, która służy do szybkiego wyczesania nadmiaru produktu. Ułatwia ona uzyskanie efektu cieniowanych brwi, który chciałabym właśnie mieć u siebie, a którego jeszcze nie udało mi się uzyskać. Produkt jest bardzo trwały, nie ściera się. Jest też chyba wodoodporny bo idealnie zdał egzamin podczas 2 godzinnego treningu na basenie. SZOK! W dodatku posiada on kilka odcieni, także każda z Was będzie mogła wybrać kolor odpowiadający urodzie, karnacji i oprawie oczu. Jedyne co może stać się przeszkodą to cena, która rzeczywiście do najniższych nie należy, ale za to rysik jest bardzo długi i gwałtownie nadaje kolor, więc prawdopodobnie będzie też bardzo wydajny. Myślę, iż jeżeli zależy Wam na idealnym i długotrwałym wystylizowaniu brwi, to warto zainwestować.
2. BIELENDA, Pearl Base, cena 29 zł
Baza pod makijaż to bardzo indywidualna sprawa. Jedni jej używają, inni nie. W swojej kosmetyczce miałam już kilka baz. Miałam też etap, w którym w ogóle ich nie używałam. Według mnie sprawa jest prosta. Baza ma poprawiać wygląd makijażu i zadbać o jego trwałość. jeżeli jest dobrze dobrana, będzie spełniać te funkcje.
Kiedy baza Bielendy wpadła w moje ręce, pierwsze co pomyślałam to:" Jakie urocze te perłowe kuleczki". Niewątpliwie lubimy ładne kosmetyki. Podskakujemy na sam widok uroczych opakowań. Roztkliwiamy się nad kolorystyką i dodatkami. Nic dziwnego, w końcu jesteśmy kobietami... Tyle, iż nie opakowanie jest najważniejsze. Akurat w tym przypadku firma zadbała o dobrą oprawę dobrego produktu. Ja korzystam z Pearl Base, czyli takiej która oprócz nawilżania skóry, daje również efekt poprawy kolorytu. Są również dostępne Lumire Base- rozświetlająca oraz Bronze Base- z efektem słonecznego blasku. Co kto lubi. Bazy świetnie nawilżają skórę, ale też gwałtownie się wchłaniają, pozostawiając skórę miękką i świeżą. Aplikowany na nich makijaż utrzymuje się znacznie dłużej. Nie miałam też żadnych przykrych doświadczeń z "wałkowaniem" się ani ścieraniem produktu. Aplikacja jest szybka, miła i przyjemna, a konsystencja kremowa. Lubię gdy po nałożeniu jej na twarz, resztki perełek zostają mi na dłoni, a skóra mieni się w słońcu. Od razu przypomina mi się lato. Fajne jest też to, iż te produkty są dość lekkie Miałam takie bazy po których nałożeniu czułam się jak przysypana cegłami. Tutaj porównanie bardziej skierowałabym ku lekkiemu letniemu wietrzykowi.
3. WIBO, Million Dollar Lips, nr 6, cena 13,99 zł
Nie wiem jak Wy, ale ja maluję usta rano przed wyjściem, a później długo długo nic z nimi nie robię. W dodatku z upływem kolejnych godzin wciąż naiwnie liczę na to, iż pomadka którą nałożyłam na usta rano przez cały czas tam jest. Kiedy spoglądam w lustro, mam w głowie tylko WTF? Moim marzeniem był produkt, który będzie odporny na jedzenie, picie, nadmierne oblizywanie ust i dużą ilość wypowiadanych słów.. Myślicie, iż to niemożliwe? Jesteście w błędzie!
Ta pomadka to cudo! Jest trochę jak farba, która zasycha na ustach. Dzięki temu nie brudzi, nie zostawia śladów, nie ściera się i nie da się zjeść. Kolor nr 6 jest przydymionym różem, moim ulubionym. I jest to jedyny produkt, który wytrzymuje ze mną niemal cały dzień. Oprócz tego jest mega wydajny i bardzo tani. Bardzo zaskoczyło mnie też to, iż po całym dniu noszenia go, moje usta są przez cały czas w tej samej dobrej kondycji. Nie są przesuszone. Jedyne czego nie polecam Wam przy stosowaniu tej pomadki to nakładanie jednej warstwy na drugą. Wtedy się zbryla i ma się wrażenie napiętej skóry ust.
4. WIBO, Smoky Edition, GoNude, cena 41,99 zł
Kolejny produkt marki WIBO, którą od samego początku bardzo polubiłam. jeżeli chodzi cienie, to mam ich dość sporo, ale często nie trafiam z kolorami. W sklepie wydaje mi się, iż to ten, a w domu gdy nakładam go na powieki, jakoś mi nie leży. W tej paletce znalazłam 4 odcienie, których nie mogłam znaleźć nigdzie indziej. Poza tym cienie, jak na tą cenę są dobrze napigmentowane. To bardzo ważne, zwłaszcza jeżeli macie kilka czasu w machanie pędzelkiem. A jeżeli już o pędzelku, to ten dołączony do paletki jest całkiem niczego sobie. Ma miłe i delikatne włosie, łatwo usuwa się z niego nadmiar produktu i dość dobrze aplikuje cienie. jeżeli szukasz zestawu do smoky, to przy pomocy tej palety i odrobinie pracy z pewnością Ci wyjdzie.
5. CATRICE, Liquid Camouflage, cena 14,99 zł
Macie wrażenie, iż o tym korektorze powiedziano już wszystko? Ja tak. I jestem niezmiennie w szoku, kiedy spotykam na swojej drodze osoby, które jeszcze nie mają go w swojej kosmetyczce. Poza swoimi skośnymi oczami, słynę z cieni pod nimi. To moja zmora od gimnazjum. jeżeli też masz taki problem, to już go nie masz! Camouflage od Catrice Ci go właśnie rozwiązał! Idealnie kryje wszelkie niedoskonałości, nie spływa, nie gromadzi się w porach ani zmarszczkach, a przypudrowany potrafi trzymać się choćby 2 doby! Jest wodoodporny i trwały. Używam go głównie do przykrywania cieni pod oczami, ale zdaje egzamin na wszelkich wypryskach, plamkach i niedoskonałościach. Korzystają z niego choćby najlepsze makijażystki. Aż niewiarygodne, iż jest tak tani!
Mam nadzieję, iż namówiłam Was do wypróbowania tych produktów! Dajcie znać czy Wam też przypadły do gustu! I koniecznie polecajcie mi swoje kosmetyczne TOPy!