To twoja matka – więc to twój obowiązek!” – Krzyknął, ale ona już nie miała siły tego słuchać

newskey24.com 1 miesiąc temu

To twoja matka więc to twoja odpowiedzialność! rzucił, ale ona już miała serdecznie dosyć.

Kinga zapiła kurtkę synka, zaciskając zęby, żeby nie wybuchnąć. Przed nimi kolejna obowiązkowa wizyta u teściowej kobiety, z którą od zawsze były na wojennej ścieżce.

Helena Nowak już dawno wydała wyrok: Kinga nie jest godną żoną dla jej syna. Cokolwiek by nie zrobiła, zawsze znalazł się jakiś zarzut, jakaś złośliwa uwaga, jakieś a u sąsiadki to inaczej.

Kinga, co znowu? westchnął Marek, widząc jej kwaśną minę. Nie masz ochoty jechać, co?

Kinga prychnęła i machnęła ręką.

Naprawdę mnie o to pytasz? Marek, serio?! Przecież wiesz, dlaczego mnie tam skręca na samą myśl!

W jej oczach zapaliły się iskry.

Znowu będzie mnie pouczać, szukać dziury w całym, mówić, iż źle zajmuję się Jasiem! A kompletnie nie obchodzi ją, iż pracuję, iż ogarniam całe gospodarstwo, gotuję, sprzątam i płacę rachunki! To ja utrzymuję ten dom, Marek!

No ale przecież cały dzień siedzisz w domu odparł, wzruszając ramionami.

Kinga zmrużyła oczy.

Tak? Myślisz, iż siedzę i liczę muchy na ścianie? A może złotówki same wskakują mi do portfela?

Ja też pracuję burknął, urażony. To nie moja wina, iż zarabiam mniej.

Prawda była taka, iż Kinga jako graficzka zarabiała trzy razy więcej niż on. To ona dźwigała cały finansowy ciężar.

Może pojedziesz sam? zapytała z nadzieją.

Kinga, dzisiaj jest Dzień Matki! Nie możesz jej tak olewać!

Zaciśnięte usta, szybkie ruchy po dwóch godzinach byli już w mieszkaniu Heleny.

W salonie, jak zawsze, czekała już Kasia siostrzenica Marka. Kinga od dawna widziała, iż Helena traktuje ją jak królewnę, podczas gdy jej własnego wnuka ledwo zauważa. Ale cóż rodzice Kasi zginęli w wypadku pięć lat temu, a Helena wzięła ją pod swoje skrzydła.

Wokół siedziały ciotki Heleny, popijając herbatę i obgadując sąsiadów.

I wtedy padły słowa, które wszystko zmieniły.

Podjęłam decyzję oznajmiła Helena. Zapisuję mieszkanie Kasi. Marek, ty masz już dom.

Marek choćby nie mrugnął. Skinął głową.

Kilka dni później papiery były gotowe. Mieszkanie należało do Kasi pod warunkiem, iż wprowadzi się dopiero po śmierci babci.

Ale życie lubi żarty.

Udar zwalił Helenę z nóg, zostawiając ją całkowicie bezradną.

Musimy się do niej wprowadzić oświadczył Marek. Sama sobie nie poradzi.

Kinga poczuła, jak ścina ją lodowaty strach. Już wiedziała, co to znaczy.

To ona będzie ją karmić, przewijać, myć i to wszystko przy pracy, dziecku i codziennym szaleństwie.

Ale milczała.

Tygodnie mijały, a Kinga nie miała chwili oddechu.

Aż w końcu, pewnego wieczoru, pękła.

Marek, mieszkanie twojej matki należy do Kasi. Może to ona powinna się nią zająć?

Kasia studiuje, Kinga. I ma faceta. Nie może go tu ściągać!

Kinga zaśmiała się sucho, z goryczą.

Marek, ja już nie wyrabiam!

On skrzyżował ręce.

Aha. Czyli masz dość?

Jej dłonie drżały.

Duszę się tym wszystkim! Ty, twoja matka, Jaś, praca TO ZA WIELE!

Ale przecież pracujesz zdalnie rzucił z sarkastycznym uśmieszkiem.

Jej wzrok stał się zimny jak lód.

I co z tego? Myślisz, iż to nieprawdziwa praca?!

Serce waliło jej jak młot.

Wiesz co? Od dziś to TY zajmujesz się swoją matką!

To moja matka, ale twoja teściowa! To twój obowiązek! Chcesz, żebym ja ją mył?!

Cisza.

A potem Kinga powiedziała cicho, ale stanowczo:

Nic ci nie jestem winna.

Marek prychnął.

To zatrudnij opiekunkę!

O, naprawdę? To zapłacisz za nią?

Dlaczego ja?!

W takim razie opiekunki nie będzie.

Skrzyżowała ramiona.

Możesz ją opłacić z emerytury twojej matki. Albo ze swojej pensji?

Twarz Marka zrobiła się czerwona.

No to po co mi żona?!

I wtedy coś w Kingi pękło.

Wszystko stało się jasne.

Marek przez lata tylko z niej korzystał.

A Kasia? choćby nie zajrzała do babci.

Tej nocy Kinga nie spała.

Rano wiedziała już, co zrobić.

Gdy Marek wyszedł do pracy, spakowała walizki, zabrała Jasia i wyszła.

Zostawiła jedną wiadomość, a potem zablokowała jego numer:

Nie jestem twoją służącą.

Wieczorem Marek wpadł jak burza.

Wracasz albo biorę rozwód!

Kinga uśmiechnęła się lekko.

Składaj papiery. I tak już to planowałam.

Po raz pierwszy Marek oniemiał.

Ale ona nie czekała na przeprosiny. Decyzja była już jasna.

Miesiąc później byli po rozwodzie.

Marek nigdy nie przyznał się do winy.

A Kinga?

Nie żałowała ani przez sekundę.

Pół roku później

Kinga usłyszała wiadomość.

Helena nie żyje.

A Kasia?

Bez mrugnięcia okiem wyrzuciła Marka z mieszkania.

I dopiero wtedy zrozumiał.

Stracił wszystko.

Idź do oryginalnego materiału