Mamo, mam to gdzieś! Wanda przebiegła przez pokój, wymachując rękami. Mamo, ile jeszcze można znosić? Moje koleżanki już się ze mnie śmieją!
Mamo, znowu cieknie! Znowu! wrzasnęła Wanda, wyskakując z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem w dłoniach. Mówiłam, iż z tym mieszkaniem coś jest nie tak!
Cicho bądź! Sąsiedzi usłyszą! syknęła Katarzyna Nowak, rzucając ścierkę i biegnąc do córki. Gdzie cieknie?
Wszędzie! Z kranu, z prysznica, choćby spod umywalki leje się woda! Wanda wymachiwała rękami, rozchlapując wodę po korytarzu. Mówiłam! Mówiłam, iż nie trzeba było wiązać się z tym ruderą!
Katarzyna milcząco weszła do łazienki, spojrzała na wodę rozlewającą się po podłodze i ciężko usiadła na taborecie. Miesiąc temu przeprowadziły się do tego dwupokojowego mieszkania w centrum Krakowa, sprzedając swój dom na przedmieściach. Wydawało się, iż życie wreszcie się ułoży blisko do pracy, sklepów, przychodni. A teraz…
Mamo, czemu siedzisz? Trzeba coś zrobić! Wanda stała w drzwiach, otulona w szlafrok.
A co mam zrobić? zmęczonym głosem odpowiedziała Katarzyna. Wzywać hydraulika? Znowu na nasz koszt? To już trzeci raz w tym miesiącu.
To może porozmawiajmy z właścicielką? Niech ona zapłaci, to jej mieszkanie!
Już rozmawiałam. Mówi, iż to nasza wina, iż nieprawidłowo korzystamy z instalacji. Jak można nieprawidłowo odkręcić kran? Katarzyna wstała, zaczęła zbierać wodę ścierką. Idź jeść śniadanie, spóźnisz się do pracy.
Jakie śniadanie? Kuchenka znowu nie działa! oburzyła się Wanda. Wczoraj cały wieczór się męczyłam, ledwo ugotowałam kaszę. A dziś w ogóle się nie włącza.
Katarzyna tylko westchnęła. Kuchenka faktycznie od pierwszego dnia sprawiała problemy, ale właścicielka, Barbara Kowalska, zapewniała, iż jest sprawna, tylko trzeba się przyzwyczaić. Przyzwyczaić do tego, iż palniki włączają się co drugi raz, a piekarnik działa, kiedy ma na to ochotę.
Dobra, skoczę do Ewy, poproszę, żeby mi zagotowała wodę burknęła Wanda, wciągając dżinsy.
Nie biegaj do sąsiadów! zatrzymała ją matka. I tak już wstyd. Wczoraj u Ewy prosiłyśmy o masło, przedwczoraj o sól. Pomyślą, iż jesteśmy żebraczkami.
To co? Mamy iść głodne do pracy?
Katarzyna spojrzała na córkę i poczuła, jak do gardła podchodzi jej znajomy gul. Po co w ogóle zgodziły się na tę przeprowadzkę? W swoim domu problemów było mniej, żyły spokojnie, nikomu nie zawracały głowy. A tu każdego dnia coś nowego.
Wanda wyszła do pracy głodna i wściekła, a Katarzyna została, by uporać się z potopem w łazience. Wytarła wodę, próbowała dokręcić krany mocniej bez skutku. Cienki strumyczek i tak sączył się spod zaworu.
Telefon zadzwonił, gdy właśnie zamierzała zadzwonić do hydraulika.
Katarzyna Nowak? To Barbara Kowalska. Jak tam? Nie narzekacie?
No właśnie zaczęła ostrożnie Katarzyna znów mamy problem z hydrauliką…
Znowu? przerwała właścicielka. Co wy robicie z moim mieszkaniem? Mówiłam, trzeba ostrożnie!
Nie robimy nic szczególnego. Po prostu odkręcamy krany, jak należy.
To po co co tydzień wzywacie hydraulika? Może coś zniszczyłyście? Coś ciężkiego upuściłyście?
Katarzyna zaci















