Melissa pochodzi z Irlandii, ale w tej chwili mieszka w australijskim Cairns. Publikuje na TikToku pod pseudonimem @meld460, a na jednym z nagrań chciała podzielić się swoim szczęściem z obserwatorami. Na filmie pokazała potwierdzenie rezerwacji wymarzonej podróży do Singapuru liniami Qantas. I był to ogromny błąd.
REKLAMA
Zobacz wideo Jest czysty i zadbany? To tylko pozory. 7 najbrudniejszych rzeczy w pokoju hotelowym
Pochwaliła się wakacjami w Singapurze. Internauta odwołał jej lot. "Byłam w szoku"
Okazało się, iż na bilecie, który pokazała, był widoczny numer rezerwacji. Drobne przeoczenie wykorzystał jeden z internautów. Zadzwonił do linii lotniczych i anulował jej lot.
Melissa otrzymała e-mail z wiadomością o anulowaniu rezerwacji i częściowym zwrocie kosztów. - Zapłaciłam 1200 dolarów australijskich, a zwrócono mi tylko 800. Byłam w szoku - powiedziała. Chociaż nie kryła rozczarowania, przyznała, iż popełniła błąd, ponieważ nie powinna pokazywać danych osobowych i numeru rezerwacji w mediach społecznościowych. - Wiem, iż internet bywa zły, ale byłam po prostu podekscytowana - wyjaśniła. Sprawa Melissy gwałtownie stała się viralem i dotarła do linii Qantas. Przewoźnik zapewnił, iż odda dziewczynie pozostałą kwotę pieniędzy.
Dlaczego nie wolno udostępniać zdjęć biletów w sieci? Pod żadnym pozorem tego nie rób
Udostępnianie zdjęć biletów lub potwierdzeń rezerwacji w internecie może wydawać się niewinnym gestem, zwłaszcza gdy chcemy pochwalić się wymarzoną podróżą. W rzeczywistości jednak wiąże się z poważnym ryzykiem. Oto dlaczego lepiej tego nie robić.
Widoczny numer rezerwacji sprawia, iż każdy może zalogować się i uzyskać dostęp do danych osobowych oraz szczegółów płatności.
Możliwość kradzieży punktów lojalnościowych. Oszust może przejąć dostęp do konta i wykorzystać uzbierane punkty.
Ryzyko phishingu i nadużyć. Dane mogą posłużyć do tworzenia wiarygodnych prób wyłudzeń (np. fałszywych e-maili o zmianie lotu).
Co sądzisz o tej sytuacji? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.







