**Ona sama oddała cię jej, własnymi rękami. A ona nie wzgardziła, wzięła.**
— Krysia, cześć. Po co tak nagle mnie wezwałaś? Nie mogłaś powiedzieć przez telefon? — Wchodząc do mieszkania, Ola zdjęła żakiecik i spojrzała pytająco na przyjaciółkę.
— Nie na telefon. Chodź do kuchni. — Krysia zgasiła światło w przedpokoju i ruszyła za nią.
— Zaintrygowałaś mnie. Mów już. — Ola usiadła przy stole, złożyła ręce przed sobą jak wzorowa uczennica i czekała.
Krysia postawiła na stół otwartą butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.
— Oho! Tak poważna rozmowa? Słucham uważnie. — Ola uniosła brew.
Krysia nalała wina i usiadła naprzeciw.
— Dla rozluźnienia i wzajemnego zrozumienia — powiedziała z emfazą, uniosła kieliszek i pociągnęła łyk.
Ola też podniosła swój, ale nie piła, czekając, aż Krysia zacznie.
— Jestem zgubiona. Zakochałam się tak, iż straciłam głowę. Żyję jak we śnie, myślę tylko o nim. Kładę się spać i liczę godziny do rana. Nie sądziłam, iż to możliwe. Pawła też kochałam, ale nie tak. A teraz… — Krysia wypiła duszkiem.
— Współczuję. I po to mnie wezwałaś? Żeby się pochwalić? — Ola odstawiła kieliszek i wstała.
— Usiądź. — Krysia pociągnęła ją za rękę, zmuszając, by znów zajęła miejsce.
— A co z Pawłem? — spytała Ola, opadając na krzesło.
— Co z Pawłem? Jesteśmy razem siedem lat. Wszystko jest spokojne, dobre. A potem poznałam Marka i przepadłam… — Krysia westchnęła. — Potępiasz mnie? Kochałaś kiedyś tak? Nie? Więc nie osądzaj. — Nagle ostro spojrzała na Olę. — Wezwałam cię właśnie po to, żeby porozmawiać o Pawle.
— Chyba się napiję. — Ola przełknęła kilka łyków i skinęła z aprobatą.
— Przecież podkochiwałaś się w moim mężu. Myślisz, iż nie widziałam, jak na niego patrzysz? — Krysia stuknęła paznokciem w blat.
Krążyła wokół sedna, nie wiedząc, jak wyjawić to, co najważniejsze.
— Nie mów głupot — prychnęła Ola.
Krysia wzruszyła ramionami.
— Nie jestem zazdrosna, nie myśl tak. To choćby lepiej. Postanowiłam odejść od Pawła, ale boję się mu powiedzieć prawdę. Szkoda mi go.
— Kiedy zdradzałaś, nie było ci szkoda, a teraz mówić żal? To jakoś nielogiczne, nie uważasz? — Ola znów sięgnęła po kieliszek.
— Co ty wiesz? On jest dobry. Krzyczę na niego, wyładowuję nerwy, a on milczy. Domysły go pewnie męczą, ale nic nie mówi. Nie zasługuje na to, by go tak traktować. Rozumiesz?
— Nie. Wytłumacz.
Krysia nalała sobie więcej wina.
— Mogę mu po prostu powiedzieć: „Nie kocham cię, odchodzę, wybacz”. On mnie puści. Ale co się z nim stanie? Mężczyźni ciężko przeżywają porzucenie. Ich pewność siebie upada. Zacznie pić, zaniedba się, może zrobi coś głupiego. Nie mogę tak postąpić. Teraz rozumiesz?
— A ja tu po co?
Krysia przewróciła oczami.
— Lubisz go. Może choćby kochasz bez wzajemności. — Wpatrywała się w Olę. Ta odwróciła wzrok. — Byłabym spokojna, gdybyś ty była przy nim, a nie jakaś…
— Ach… Chyba rozumiem. Chcesz, żebym zaopiekowała się Pawłem, gdy ty będziesz się tarzać z kochankiem? Naprawdę postradałaś rozum. On jest rzeczą? Pobawiłaś się, znudził, oddałaś koleżance? — Ola wypiła duszkiem, skrzywiła się i otarła usta.
— Dzięki za komplement. Nie wiedziałam, iż jestem lepsza od jakiejś dziwki. Nie, to brednie. Znajdź kogoś innego, komu oddasz swojego męża. A spytałaś go? Chce być ze mną? — Nerwowo obracała pusty kieliszek.
— To zależy od ciebie — Krysia pochyliła się przez stół.
— Nie, naprawdę oszalałaś. Powinnaś się leczyć. — Ola zaczerwieniła się ze złości.
— Na miłość, niestety, nie ma lekarstwa. A głowę straciłam, to fakt — stwierdziła Krysia z wyższością.
— A jeżeli nie wyjdzie z tą twoją miłością? Co wtedy? Zechcesz odzyskać Pawła? „Dziękuję, przyjaciółko, za dobroć, a teraz oddawaj męża”? — Ola była coraz bardziej podirytowana.
— Nie umiem myśleć o przyszłości. Wiem tylko jedno — umrę bez niego… — Krysia odchyliła się na oparcie krzesła.
Ola milczała. Co tu powiedzieć? Wypiły. W głowie Oli nie mieścił się plan Krysi. Ale z drugiej strony… dlaczego Paweł miałby trafić do kogoś innego, a nie do niej? W końcu naprawdę go lubiła.
— Pomóż mi. Bądź przy nim, odwiedź go, połóż się z nim, jeżeli zechcesz. Mam ci tłumaczyć? — Krysia patrzyła gdzieś poza nią.
— Jakiś absurd. Siedzimy, pijemy, a żona proponuje przyjaciółce, by przespała się z jej mężem. Za dużo seriali oglądasz? Przypomina mi to „Damę kameliową”. Jak mogło ci to przyjść do głowy?
— Nie krzycz. — Krysia przycisnęła palce do skroni. — Tylko proponuję. Nie chcesz — trudno. Niech się rozpiLera odwróciła się i odeszła w ciemność, zostawiając za sobą tylko echo własnych kroków i pytanie, czy kiedykolwiek jeszcze spotka na swojej drodze szczęście.