W czwartek poznańskie cukiernie przeżywają oblężenie. Wszystko za sprawą tłustego czwartku i pączków z dużą ilością nadzienia, cukrem pudrem lub lukrem. Poznaniacy kupują je chętnie, pomimo wysokiej inflacji.
Przed cukierniami ustawiły się kolejki, mimo iż ten rok nie jest łaskawy dla pączkowych łasuchów. Według wyliczeń ekspertów z aplikacji PanParagon, w ciągu dwóch lat ceny pączków w cukierniach wzrosły o ponad 44 proc., zaś w dyskontach o ponad 30 proc.
– Niezależnie od tego, gdzie zdecydujemy się na kupno pączków, zapłacimy średnio 19 proc. więcej niż w roku poprzednim – zauważa Antonia Grzelak z aplikacji PanParagon.
W styczniu i lutym 2021 roku średnia cena za jednego pączka w cukierniach wynosiła 2,68 zł., rok później kwota wzrosła do około 3,24 zł, natomiast w 2023 roku średnio zapłacimy 3,87 zł. W dyskontach cennik jest znacznie korzystniejszy dla konsumentów. W popularnych sieciach handlowych tegoroczna cena za jednego pączka wynosi średnio 2,24 zł, gdzie w 2021 roku płaciliśmy jeszcze 1,72 zł.
Tradycja tłustego czwartku
W Polsce tradycyjnie najpopularniejszym przysmakiem w tłusty czwartek jest pączek. Oprócz tego w tym dniu zajadamy się też faworkami, zwanymi w niektórych regionach chrustem lub chruścikami.
Zwyczaj jedzenia pączków, zwanych wówczas pampuchami, zadomowił się w Polsce w XVII w., głównie w miastach i dworach. Na wsiach tłusty czwartek zaczęto obchodzić pod koniec XIX w. Przyjęło się, iż jeżeli ktoś w tłusty czwartek w ogóle nie zje pączka, nie będzie się mu wiodło.
Co ciekawe, w przeszłości na polskich stołach pojawiały się pączki, jednak w zupełnie innym wydaniu. Wówczas były one nadziewane słoniną czy boczkiem i mięsem. Dodatkowo przekąskę zapijano wódką.
Tłusty czwartek jest obchodzony w ostatni czwartek przed Wielkim Postem. Ten dzień rozpoczyna ostatni tydzień karnawału i zwany jest również zapustami czy mięsopustem. Święto to jest ruchome, a jego data zależy od daty Wielkanocy.