Kiedy jest dobrze, to jest dobrze. Ale czasem...
Randki potrafią być piękne, ale czasem między tymi świeczkami, winem i romantycznymi spojrzeniami, zaczynają wchodzić różne manipulacje, modne "teorie", nowe słówka i toksyczne trendy. I wtedy czujemy, iż nam się nóż w kieszeni otwiera.
Dzisiaj będzie o jednym z takich trendów. Nazywa się "throning", czyli po polsku – nazwijmy to – tronowanie. I mówiąc wprost: to randkowanie dla własnego ego. Nie dla miłości. Nie dla bliskości. Dla statusu.
"Throning to randkowanie z kimś, kto poprzez kontakty towarzyskie podnosi twoją reputację i ego" – powiedział specjalista od związków Siddharrth S. Kumaar.
Throning ma zwiększyć naszą wartość w oczach innych, ma nam dać dostęp do fajnych ludzi albo imprez, no i oczywiście – ma sprawić, iż poczujemy się lepszymi.
Tu chodzi o wpływ, a nie o więź
Jak to pięknie (i gorzko) powiedziała Kalpana Singh, ekspertka od związków z Delhi:
"Motywacją stojącą za objęciem tronu jest często chęć uzyskania akceptacji społecznej, dostępu do ekskluzywnych kręgów towarzyskich, podniesienia poczucia własnej wartości i zwiększenia wpływu w mediach społecznościowych" – wyjaśnia Kalpana Singh, ekspertka ds. związków z siedzibą w Delhi.
"Związki oparte wyłącznie na wspinaczce społecznej nie mają fundamentu w postaci wspólnych zainteresowań, uczuć i intymności" – dodała ekspertka. "Throning stawia wpływ ponad autentyczną więź".
Czyli nie chodzi tu o uczucia. Chodzi o to, żeby po prostu dobrze wyglądać obok kogoś "lepszego". To tak, jakby ktoś cię nie kochał, tylko traktował jak modny dodatek do outfitów i życia. Bo dzięki tobie świeci się jaśniej.
Pytanie brzmi: co się stanie, gdy ta osoba z piedestału nagle spadnie? Gdy pokaże swoje wady? Kiedy przestanie błyszczeć? No cóż. Większość partnerów takich osób wtedy po prostu znika. Bo nie kochają ciebie. Kochają to, co możesz im dać.
Więc jeżeli rozpoznajesz "tronowanie" – uciekaj. Znajdź kogoś, kto chce siedzieć z tobą na podłodze, a nie tylko na tronie.