**Próba chciwości**
— Więc postanowiłeś sprawdzić Olę? — z ironicznym uśmiechem zapytał przyjaciel Marka. — Słusznie! Lepiej nie narażać się na kolejną łowczynię fortuny, dla której liczą się tylko zera na koncie, a nie ty.
— Nie przypominaj — skrzywił się chłopak. Ostatnia z jego kobiet była właśnie taka! Wyssała z niego kupę kasy! Na szczęście otworzył oczy i zdążył się jej pozbyć. — Ola wydaje się zwykłą dziewczyną, nie sięga gwiazd z nieba. Ale lepiej dmuchać na zimne! jeżeli przejdzie próbę, dostanie najwspanialsze wesele i życie pełne sklepów, salonów piękności i egzotycznych wakacji.
Marek dopiął wszystko na ostatni guzik! Wynajął maleńkie mieszkanko (jego zdaniem prawdziwą norę), wypożyczył krajowy samochód, chociaż krzywił się na sam jego widok, i kupił ubrania, w których chodzi połowa Polski. Starał się wyglądać jak najzwyczajniej, by dziewczyna choćby nie podejrzewała prawdy. Choć czasem popełniał błędy, Ola albo ich nie zauważała, albo udawała, iż nie widzi.
— Ola myśli, iż jestem zwykłym menedżerem, który oszczędza na wkład własny do kredytu — powiedział, a obaj wybuchnęli śmiechem. Marek mógł w tej chwili kupić apartament w centrum Warszawy. Bycie synem bogatych rodziców ma swoje plusy! — I tak, jest przekonana, iż jestem sierotą.
— Ależ ty masz wyobraźnię! Jak dotąd się nie wydało? Przecież nie masz pojęcia, jak żyją zwykli ludzie! Od dziecka masz szofera, prywatne szkoły, służbę…
— Poradziłem się jednego gościa z ochrony. Za niewielką sumę wyjaśnił mi wszystko — Marek rzucił okiem na zegarek i wstał. — Dobra, czas się przebrać i jechać po Olę. Obiecałem, iż dziś ją odbiorę z uczelni. Może wstąpimy po drodze do jakiejś knajpy.
— Tylko się nie zatruj — zaśmiał się przyjaciel. — Ta kuchnia raczej nie jest w twoim stylu.
*************************
Marek niecierpliwie czekał na dziewczynę, ściskając w dłoniach najtańszy bukiet z kiosku. Dla niego ta suma była tak śmieszna, iż więcej wydawał na kawę. Ale musiał podtrzymywać obraz oszczędnego faceta, więc zniósł lekceważące spojrzenie sprzedawczyni, choćby nie komentując.
A oto i Ola. Dlaczego dziś wyglądała jak widmo? Blada jak ściana, nie widziała nikogo wokół. Ledwo powstrzymywała łzy!
— Co się stało? — zaniepokoił się. Ktoś ją skrzywdził? — Olu, o co chodzi?
Przytulił szlochającą dziewczynę, kompletnie zdezorientowany. Nagle przypomniał sobie, iż Ola wspominała o chorobie ojca. Może sytuacja była poważniejsza, niż mówili lekarze?
— Coś z tatą? — Dziewczyna tylko skinęła głową, niezdolna do słowa. — Chodźmy po prostu do kawiarni. Tam porozmawiamy.
Okazało się, iż miał rację. Chodziło o jej ojca. Mężczyzna potrzebował operacji, sama procedura nie była skomplikowana, ale wiek utrudniał sprawę. Lekarz jasno powiedział, iż szanse na powodzenie znacząco wzrosną… za odpowiednią opłatą.
— Sto tysięcy! Sto! — Ola była tak roztrzęsiona, iż nie zauważyła krótkiego uśmieszku Marka. On wydawał tyle w restauracji w jeden wieczór. — Skąd my teraz weźmiemy taką kwotę? Wszystko idzie na leki!
— Chętnie bym pomógł, ale nie mogę teraz wyjąć pieniędzy z lokaty — za dużo stracę — udawał zmartwionego. — W ogóle, jesteś pewna, iż trzeba płacić?
— Oczywiście! — otarła łzy. — Zdrowie taty jest ważniejsze od pieniędzy!
— A pomyśl tylko — wtrącił podstępnie Marek — jeżeli zapłacicie, później żadna pielęgniarka choćby na niego nie spojrzy! Złóż skargę do ministerstwa! Nie można pozwalać, żeby żerowali na cudzej tragedii!
— Nic nie udowodnimy, a tata może nie przeżyć!
Szybko zrozumiała, iż nie ma co liczyć na pomoc chłopaka. I tak nie miała prawa niczego od niego wymagać. Ale wiedziała, iż Marek kłamie — widziała w jego portfelu grube banknoty.
Pozostało jedno wyjście. Nie zostawi ojca bez operacji! choćby jeżeli będzie musiała porzucić studia! I to mimo iż była już na czwartym roku, bez ani jednej trójki w indeksie.
Rodzina była ważniejsza.
***************************
Trzy tygodnie później.
Ola była dziś w świetnym nastroju. Ojciec gwałtownie wracał do zdrowia, a ona sama znalazła niezłą pracę. Na pewno skończy studia, trochę później, ale skończy! Nie zamierzała rezygnować z przyszłości.
A Marek napisał, iż czeka ją niespodzianka. Co to mogło być?
Ale jej euforia gwałtownie zamieniła się w furię…
— Przeszłaś próbę — Marek stał przed nią w drogich ciuchach, z zegarkiem za połowę mieszkania, a za nim lśnił luksusowy samochód, który wzbudzał zazdrość przechodniów. — Teraz wiem, iż jesteś ze mną nie dla pieniędzy. Wyjdź za mnie!
Nie klękał, ale trzymał aksamitne pudełko z pierścionkiem. Ola, ledwo powstrzymując gniew, patrzyła na kamienie mieniące się wszystkimi kolorami tęczy.
— Ten pierścionek wart jest pół miliona — chełpił się. — Zasługujesz na niego! Urządzimy najwspanialsze wesele, będziesz mieć wszystko…
Głośny policzek przerwał jego przemowę. Ola ledwo panowała nad sobą! Jak on śmiał tak z nią postąpić? Ten pierścionek był pięć razy droższy niż suma, która uratowała życie jej ojca! Gdyby naprawdę chciał być z nią, mógł wyjawić prawdę wcześniej! Wtedy nie musiałaby rezygnować ze studiów!
— O co ci chodzi?! — wykrztusił zaskoczony. Spodziewał się okrzyków radości, a dostał palący ból szczęki.
— Spadaj… jak najdalej!
Więcej nigdy się nie odezwali do siebie.