Teściowa zepsuła mój prezent dla jej matki

polregion.pl 5 dni temu

W małym miasteczku pod Poznaniem, gdzie światła restauracji kuszą smakoszy, moje życie w wieku 32 lat przyćmione jest konfliktem z teściową, który mocno mnie dotknął. Nazywam się Kinga, jestem żoną Jacka, nie mamy dzieci, ale całe serce wkładam w swoją pracę jako kucharka w ekskluzywnej restauracji. Ostatnio właściciel lokalu poprosił mnie, żebym upiekła tort na urodziny jego starszej mamy – zrobiłam to z miłością. Ale gdy podarowałam taki sam tort matce mojej teściowej, ta poniżyła moją pracę i teraz nie wiem, jak poradzić sobie z tym uczuciem zranienia.

Rodzina, do której chciałam być bliżej

Jacek to moje oparcie. Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat, on pracuje jako logistyk, a ja – gotuję, bo to moja pasja. Teściowa, Bożena Nowak, mieszka ze swoją 80-letnią mamą, Wandą Kowalską, w sąsiedniej dzielnicy. Bożena zawsze była wymagająca, ale starałam się utrzymywać z nią dobre relacje – odwiedzałam, pomagałam, szanowałam jej mamę. Wanda jest słodka, ale słabego zdrowia, więc chciałam zrobić jej przyjemność na urodziny.

Moja praca to sztuka. Tworzę desery, które zachwycają gości, i jestem z tego dumna. Kiedy właściciel restauracji, Marek Wiśniewski, poprosił mnie: „Kinga, moja staruszka mama ma jutro urodziny, zrobisz coś wyjątkowego?” – od razu się zgodziłam. Upiekłam dla jego mamy wyszukany tort – z delikatnym kremem, owocami i piękną dekoracją. Była zachwycona, a Marek podziękował mi premią w wysokości 500 złotych.

Prezent, który stał się upokorzeniem

Pełna inspiracji, postanowiłam upiec taki sam tort dla Wandy na jej 80. urodziny. Spędziłam cały wieczór, wybierając najlepsze składniki i ozdabiając go z sercem. W dzień święta przyjechaliśmy z Jackiem do teściowej. Z dumą podałam tort, tłumacząc, iż specjalnie dla jej mamy go przygotowałam. Wanda się uśmiechnęła, ale Bożena od razu skrzywiła usta: „Kinga, to ten twój restauracyjny tort? Tam pewnie sama chemia, dla staruszki to niezdrowe. Lepiej byś upiekła zwykłe ciasto, bez tych fanaberii.”

Zamarłam. Chemia? Mój tort, do którego włożyłam całe serce, był z naturalnych składników! Wanda spróbowała kawałka i powiedziała: „Dobre, Kinguś”, ale teściowa przerwała: „Mamo, nie jedz, cukier ci szkodzi.” Schowała tort do lodówki, choćby nie dając go pokroić, i wyjęła swój placek, zachwalając: „O, to jest po naszemu, bez tych wymysłów.” Czułam, jak łzy napływają mi do oczu, ale milczałam, żeby nie zepsuć święta.

Ból i złość

W domu opowiedziałam Jackowi. Wzruszył ramionami: „Kinga, mama nie chciała cię urazić, po prostu martwi się o babcię.” Martwi? Przecież publicznie obraziła moją pracę! To nie pierwszy raz, gdy Bożena tak postępuje. Zawsze krytykuje moją pracę, mówi, iż „to nie zajęcie dla kobiety”, sugeruje, iż powinnam rodzić dzieci, a nie „bawić się w ciasta”. Mój tort, którym zachwyciła się matka właściciela restauracji, dla niej to „chemia” i „sprawianie sobie ważnej”.

Moja przyjaciółka Ania mówi: „Kinga, przestań jej cokolwiek dawać, skoro nie docenia.” Ale ja chciałam sprawić euforia Wandzie, nie teściowej. Jacek prosi, żeby nie robić awantur: „Taka już mama jest, trzeba się przyzwyczaić.” Ale jak mam się przyzwyczaić, skoro jej słowa bolą? Boję się, iż tak samo będzie traktować nasze przyszłe dzieci, bagatelizując wszystko, co robię. Wanda zasługuje na dobroć, ale nie chcę, by moje starania były deptane przez teściową.

Co robić?

Nie wiem, jak poradzić sobie z tą złością. Porozmawiać z Bożeną? Ona nigdy nie przeprasza, dla niej zawsze jestem „nie taka”. Poprosić Jacka, żeby stanął w mojej obronie? On unika konfliktów z mamą i boję się, iż uzna, iż przesadzam. Przestać dawać prezenty? Ale kocham Wandę i nie chcę, żeby cierpiała przez córkę. A może dalej milczeć i połykać upokorzenie? Ale już nie mam siły czuć się niewystarczająco dobra.

W wieku 32 lat chcę, by moją pracę szanowano, by moje podarunki sprawiały radość, by mój mąż był po mojej stronie. Bożena może i troszczy się o matkę, ale jej słowa niszczą moją pewność siebie. Jacek może i mnie kocha, ale jego milczenie sprawia, iż czuję się samotna. Jak chronić swoje uczucia? Jak sprawić, by teściowa przestała mnie lekceważyć?

Moje wołanie o uznanie

Ta historia to moje wołanie o prawo do bycia wysłuchaną. Bożena może nie chce mi źle, ale jej słowa bolą. Jacek może pragnie spokoju, ale jego bierność to zdrada. Chcę, by Wanda uśmiechała się na mój widok, by moja praca była doceniana, by mój dom był ostoją, a nie źródłem ran. W wieku 32 lat zasługuję na szacunek, a nie na ciągłe przytyki teściowej.

Jestem Kinga i znajdę sposób, by chronić swoją dumę – choćby jeżeli będę musiała trzymać się z dala od teściowej. Niech to będzie trudne, ale nie pozwolę, by zniszczyła moją miłość do tego, co robię.

Idź do oryginalnego materiału