Teściowa zabrała wszystko, choćby czajnik! Dramatyczne historie z życia

twojacena.pl 8 godzin temu

W małym miasteczku na obrzeżach Mazur, gdzie wiatr hula po starych uliczkach, Aniela i jej mąż Dominik próbowali budować swoje życie. ale cieść teściowej, Barbary Nowak, wisiała nad ich rodziną jak burzowa chmura.

— Jaki macie stylowy czajnik! Taki by mi się przydał — zauważyła Barbara z lekkim uśmiechem, patrząc na syna tym tonem, od którego Dominikowi robiło się zimno w środku.

— Mamo, wybieraliśmy go pod kuchnię, pasuje do naszego wnętrza. U ciebie zupełnie inny styl, nie będzie pasować — Dominik próbował się wykręcić, ale czuł już, iż czajnik niedługo trafi do mieszkania matki.

Barbara Nowak była kobietą, która zawsze dostawała to, czego chciała. Nowy blender, modna ekspres do kawy, a choćby zasłony — wystarczyło, iż powiedziała „chcę”, a Dominik, jak posłuszny syn, natychmiast spełniał jej życzenie.

— Kupisz sobie nowy, synku, a ja jestem na emeryturze, sama nie dam rady. Ile ja w ciebie włożyłam, całe życie na ciebie pracowałam! Przecież kochasz mamę, a ja ciebie jak nikogo! — Barbara umiała mówić tak, iż nie dało się zaprzeczyć. Jej słowa, niby słodka trucizna, wsiąkały w serce, i Dominik ustępował.

Nigdy nie sprzeciwiał się matce. jeżeli nie korzystała z podarowanych rzeczy, nie przejmował się: „Może jeszcze się przyda”. Jak można było odmówić kobiecie, która ciągle przypominała o swoich poświęceniach?

Dominik dorastał w domu, gdzie matka była świętością. Nie dostał się na studia dzienne, więc Barbara wybrała mu płatną ekonomię.

— To przyszłościowe, synu! Będziesz zarabiał jak porządny człowiek — powtarzała.

Ale już na pierwszym roku zrozumiał, iż ekonomia to nie jego świat. Marzył o projektowaniu, o czymś twórczym, ale gdy zadzwonił do matki, by podzielić się wątpliwościami, usłyszał:

— Trzy semestry już opłaciłam! Dlaczego nie pomyślałeś wcześniej? Haruję na dwóch etatach, żebyś się uczył, a ty takie numery wycinasz? Skończysz, a potem pójdziesz na praktykę do cioci Ewy, już dogadałam.

Ciotka, przyjaciółka matki, pracowała w lokalnej firmie. Po zajęciach Dominik jechał do niej, słuchając długich opowieści o życiu i tylko czasem o pracy.

— Mamo, nie chcę tam więcej chodzić, to nie dla mnie — odważył się powiedzieć po pół roku.

Ale wtedy poznał Anielę. Dziewczyna z sąsiedniej grupy oczarowała go swoją lekkością i marzeniami. Zaczęli się spotykać, Aniela chciała nie tylko siedzieć na wykładach, ale i chodzić po parkach, jeździć na łyżwach, pić gorącą czekoladę w kawiarni. Dominik, pochłonięty romansem, zaczął opuszczać praktyki, zasypiał na zajęciach, a ciocia Ewa gwałtownie doniosła Barbarze.

— Ja wszystko dla ciebie robię, a ty jak się odwdzięczasz? Wylecisz ze studiów, naukę zaniedbujesz, a do tego włóczysz się z jakąś dziewczyną po nocy! — wściekała się. — Dogadałam, będziesz pracował na pół etatu, pieniądze oddasz mnie. Widziałeś ceny w sklepach? Żadnych wygłupów!

Dominik zgodził się w milczeniu. Zostawiał sobie trochę na randki z Anielą, resztę dawał matce. Barbara wzdychała wtedy:

— Czas, żebyś się usamodzielnił. Ja też chcę sobie pożyć, emerytura tuż-tuż, zdrowie nie to co kiedyś. Nie chcesz chyba, żeby mama przedwcześnie odeszła? Przecież mnie kochasz, prawda?

Po studiach Barbara zrobiła młodym niespodziewany prezent. Wręczyła im klucze do mieszkania:

— Macie, żyjcie, cieszcie się!

Aniela nie mogła uwierzyć, Dominik uściskał matkę, nazywając ją najlepszą.

— Wszystko dla was zbierałam, wszystko — oznajmiła dumnie teściowa.

Lecz mieszkanie okazało się niewielką kawalerką z przeterminowanym remontem. Aniela jednak nie traciła ducha:

— Zrobimy remont, urządzimy się, będzie przytulnie!

Ale euforia gwałtownie minęła. Barbara mieszkała w sąsiednim bloku i coraz częściej prosiła Anielę, by „skoczyła po zakupy”, „umyła kuchenkę” albo „ogarnęła spiżarnię”. Aniela, choć zmęczona po pracy, zgadzała się. ale ostatnia prośba teściowej ją zaskoczyła.

— Trzeba mi nową kanapę do salonu, a starą wyrzucimy, zaoszczędzimy. Dobrze, iż mam taką synową, Anielciu, masz złote ręce — uśmiechnęła się Barbara.

— Nie mam nic przeciwko, ale z Dominikiem mamy plany na weekend. I tak codziennie tu biegam — próbowała się wymigać Aniela.

— Jak to? Syna wychowałam, mieszkanie wam kupiłam, a ty się teraz droczysz? — Barbara przeszła do ataku.

Po tym zdarzeniu przestała prosić o pomoc. Aniela odetchnęła z ulgą, myśląc, iż sprawy się unormują. ale niedługo Dominik zaskoczył ją:

— Mama musi jechać do sanatorium, ceny ogromne. Ty dobrze zarabiasz, pomożesz? Przeleję ci na konto — oświadczył.

Aniela nagle zrozumiała, dlaczego sama płaci za zakupy, benzynę i rachunki. Myślała, iż Dominik oszczędza na samochód lub wakacje, ale okazało się, iż wszystko trafia do matki.

— Sama nie chciała pomagać! Mama dała nam mieszkanie, oszczędziliśmy na kredycie — bronił się Dominik, gdy Aniela poruszyła temat.

— Może lepiej wziąć kredyt? Spłacimy w parę lat, a twojej mamie będziesz płacił do końca życia? — zaproponowała Aniela.

Lecz Dominik nie chciał słuchać. Aniela czuła, iż ich związek rozpada się pod naporem teściowej.

Gdy Barbara przyszła w odwiedziny i zabrała nowy czajnik, który młodzi z trudem wybrali pod kolor kuchni, Aniela straciła cierpliwość.

— To jak teraz będziemy robić śniadanie? — rzuciła Dominikowi.

— Przyniosę stary z pracy, nowy kupimy później. Co, miałem mamie odmówić? — odparł.

— A jeżeli spodoba jej się nasze łóżko, też oddasz? Telewizor? — Aniela była na krawędzi.

— A to, iż mieszkacie w jej mieszkaniu, się nie liczy? — kontrował Dominik.

— Mamy się do śmierci kłaniać za tę kawalerkę? Dość! — Aniela postanowiła rozmówić się z teściową sama.

Wchodząc do mieszkania Barbary, zamarła – pudełka z nową elektroniką, torby z markowymiAniela spojrzała na te wszystkie rzeczy i zrozumiała, iż Dominik będzie musiał wybrać – między nią a matką, która od lat żywiła się jego poczuciem winy.

Idź do oryginalnego materiału