Teściowa zabrała wszystko, choćby czajnik! Dramatyczne historie z życia

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Dziennik, 15 maja 2023**

Teściowa zabierała wszystko, choćby czajnik! Dramatyczne historie z życia.

Ewa walczyła, dopóki teściowa nie przekroczyła wszelkich granic, żądając pieniędzy i rzeczy. Sprawdź, jak obroniła swoją rodzinę i odzyskała wolność!

W małym miasteczku na obrzeżach Wielkopolski, gdzie wiatry hulają po starych uliczkach, Ewa i jej mąż Krzysztof próbowali budować swoje życie. Ale cień teściowej, Haliny Stanisławy, wisiał nad ich rodziną jak burzowa chmura.

— Jaki stylowy macie toster! Takiego bym chciała do domu — zauważyła Halina Stanisława z lekkim uśmiechem, patrząc na syna tym tonem, od którego Krzysztofowi robiło się zimno w środku.

— Mamo, my go dobieraliśmy pod naszą kuchnię. U ciebie zupełnie inny styl, nie pasowałby — próbował żartować Krzysztof, ale już czuł, iż toster niedługo trafi do mieszkania matki.

Halina Stanisława była kobietą, która zawsze osiągała swoje. Nowy blender, modna ekspresora do kawy, a choćby zasłony — wystarczyło, iż powiedziała „chcę”, a Krzysztof, jak posłuszny syn, natychmiast spełniał jej życzenia.

— Kupisz sobie nowy, synku, a ja jestem na emeryturze, sama nie dam rady. Ile ja w ciebie włożyłam, całe życie na ciebie pracowałam! Przecież kochasz mamę, a ja jak ciebie kocham! — Halina Stanisława potrafiła mówić tak, iż nie sposób było się sprzeciwić. Jej słowa, jak słodka trucizna, wsiąkały w serce, i Krzysztof ustępował.

Nigdy nie sprzeczał się z matką. choćby jeżeli nie korzystała z podarowanych rzeczy, tłumaczył sobie: „Może jeszcze się przyda”. Jak można było odmówić kobiecie, która zawsze przypominała o swoich poświęceniach dla niego?

Krzysztof wychował się w domu, gdzie matka była niekwestionowanym autorytetem. Nie dostał się na studia dzienne, więc Halina Stanisława wybrała dla niego płatny kierunek – zarządzanie.

— To przyszłościowe, synu! Będziesz zarabiał jak porządny człowiek — powtarzała.

Ale już na pierwszym roku zrozumiał, iż to nie jego świat. Marzył o projektowaniu, o kreatywności, ale gdy zadzwonił do matki, by podzielić się wątpliwościami, usłyszał:

— Już trzy semestry opłaciłam! O czym ty wcześniej myślałeś? Haruję na dwóch etatach, żebyś się uczył, a ty mi takie numery wyczyniasz? Skończysz, a potem pójdziesz na praktykę do cioci Bożeny, już się umówiłam.

Ciocia Bożena, przyjaciółka matki, kierowała działem w lokalnej firmie. Po zajęciach Krzysztof jeździł do niej, słuchając niekończących się opowieści o życiu, a tylko czasem o pracy.

— Mamo, nie chcę więcej tam jeździć, to nie dla mnie — odważył się powiedzieć po pół roku.

Ale wtedy w jego życiu pojawiła się Ewa. Dziewczyna z sąsiedniej grupy urzekła go swoją lekkością i marzeniami. Zaczęli się spotykać, a Ewa nie chciała tylko siedzieć na wykładach, ale także spacerować po ośnieżonych parkach, jeździć na łyżwach, pić gorącą czekoladę w kawiarniach. Krzysztof, pochłonięty romansem, zaczął opuszczać praktyki, zasypiał na wykładach, a ciocia Bożena gwałtownie poskarżyła się Halinie Stanisławie.

— Wszystko dla ciebie robię, a czym się odwdzięczasz? Wylecisz ze studiów, zaniedbasz naukę, a jeszcze z jakąś dziewczyną się włóczysz! — wściekała się matka. — Umówiłam się, będziesz pracował na pół etatu, pieniądze oddasz mi. Widziałeś ceny w sklepach? Żadnych imprez!

Krzysztof zgodził się w milczeniu. Zostawiał sobie trochę na randki z Ewą, resztę dawał matce. Halina Stanisława wzdychała:

— Powinieneś już żyć na własny rachunek. Ja też chcę sobie pożyć, emerytura blisko, zdrowie nie to co kiedyś. Nie chcesz chyba, żeby mama odeszła za wcześnie? Przecież mnie kochasz, wiem.

Po studiach Halina Stanisława zrobiła parze niespodziankę. Wręczyła im klucze do mieszkania:

— Macie, żyjcie, cieszcie się!

Ewa nie mogła uwierzyć, Krzysztof przytulił matkę, nazywając ją najlepszą.

— Wszystko dla was odkładałam, wszystko dla was — oświadczyła dumnie teściowa.

Ale mieszkanie okazało się małą kawalerką z wysłużonym remontem. Ewa jednak nie traciła ducha:

— Zrobimy remont, urządzimy się, będzie przytulnie!

Radość gwałtownie minęła. Halina Stanisława mieszkała w sąsiednim bloku i coraz częściej prosiła Ewę o „skoczenie po zakupy”, „umycie kuchenki” czy „posprzątanie szafy”. Ewa, choć zmęczona po pracy, zgadzała się. Ale ostatnia prośba teściowej ją zaskoczyła.

— Potrzebuję nową kanapę do salonu, a starą rozbierzemy, nie trzeba płacić. Miałam szczęście, iż ciebie spotkałam, Ewuniu, masz złote ręce — powiedziała Halina Stanisława z uśmiechem.

— Nie mam nic przeciwko, ale w weekend mamy z Krzysztofem plany. I tak już codziennie do was zaglądam — próbowała się wymigać Ewa.

— Jak to? Syna wychowałam, mieszkanie wam kupiłam, a ty się droczysz o drobiazg? — teściowa przeszła do ataku.

Po tym incydencie Halina Stanisława przestała prosić o pomoc. Ewa odetchnęła z ulgą, mając nadzieję, iż sprawy się ułożą. Ale niedługo Krzysztof zaskoczył ją:

— Musimy do sanatorium wysłać mamę, bilety drogie. Ty masz dobrą pensję, pomożesz? Przeleję ci na konto — oznajmił.

Ewa nagle zrozumiała, dlaczego sama płaci za zakupy, paliwo i rachunki. Myślała, iż Krzysztof oszczędza na samochód czy wakacje, ale okazało się, iż wszystko idzie dla matki.

— Sama nie chciała pomagać! Mama kupiła nam mieszkanie, przynajmniej bez kredytu — tłumaczył Krzysztof, gdy Ewa poruszyła temat.

— Może lepiej wziąć kredyt? Spłacimy w kilka lat, a twojej mamie będziesz płacił do końca życia? — zaproponowała Ewa.

Ale Krzysztof nie chciał słuchać. Ewa czuła, iż ich rodzina rozpada się pod wpływem teściowej.

Gdy Halina Stanisława przyszła w odwiedziny i zabrała nowy toster, który para z trudem dobrała pod kolor kuchni, Ewa straciła cierpliEwa spojrzała na Krzysztofa i powiedziała cicho: „Albo stajesz po mojej stronie, albo zostajesz ze swoją matką, ale już nie będziemy razem”.

Idź do oryginalnego materiału