To całkiem normalne, iż w rodzinach, gdzie jest więcej niż jedno dziecko, młodsze nosi po starszym. Zdarza się też, iż koleżanki przekazują sobie dziecięce ubranka, bo maluchy rosną jak na drożdżach, więc garderoba gwałtownie przestaje być potrzebna. Sama oddaję rzeczy po moim synku — wiele z nich wygląda jak nowe, bo były noszone zaledwie kilka razy.
To powszechna praktyka i nie ma w tym nic wstydliwego. Ale są sytuacje, kiedy ludzie mocno przesadzają.
Moja znajoma Marina została mamą dwa lata temu. Zasiłek macierzyński już się skończył, nie ma dodatkowego dochodu, więc żyją tylko z pensji męża. Nie są bogaci, ale mogą sobie pozwolić na podstawowe rzeczy dla dziecka. Teściowa jednak stwierdziła, iż nowe ubrania to fanaberia, i zaczęła przynosić “zdobyczne” ciuchy od znajomych.
Marina byłaby wdzięczna, gdyby nie to, iż rzeczy były w tragicznym stanie — powyciągane, sprane, z plamami, zdartymi nadrukami. Widziałam to na własne oczy. Spodnie w kwiaty z rozciągniętymi kolanami, gdzie po wzorze została tylko szara plama. Sweterek z dziurą na łokciu, który teściowa wręczyła z komentarzem: „Doszyj jakąś łatkę i będzie jak nowy”.
Marina chciała oddać cały worek z powrotem, bo tylko jeden szalik nadawał się do użytku, ale usłyszała: „Ciesz się z tego, co masz. Teraz nie czas na wybrzydzanie”.
Marina schowała pakunek do szafy, a potem po cichu wyniosła wszystko do śmietnika. Po pewnym czasie teściowa zapytała, dlaczego dziecko nie nosi „tego ślicznego zielonego kombinezonu”. Marina odpowiedziała szczerze, iż wyrzuciła rzeczy, bo były to zwykłe szmaty, których wstyd byłoby założyć dziecku.
Teściowa się oburzyła. Nazwała Marinę niewdzięczną darmozjadem, który wybrzydza na dobre serce innych.
Niektórzy ludzie naprawdę myślą, iż jeżeli ktoś żyje skromnie, to powinien się cieszyć z każdej łaski — choćby jeżeli to będzie podarta bluza albo sprane body. Uważają, iż robią coś dobrego, kiedy nie wyrzucają starych rzeczy, tylko oddają je z „dobrego serca” tym, którzy — według nich — mają mniej.
A przecież brak pieniędzy nie oznacza braku godności. Nie wszystko, co używane, nadaje się do przekazania. Pewne rzeczy po prostu powinny wylądować na śmietniku, a nie w czyjejś szafie.
A Wy co o tym myślicie?