Teściowa przyniosła kiedyś czekoladę. Jedną. A w domu było dwoje dzieci. Czekoladę podała młodszemu wnukowi, który miał wtedy trzy lata. I tak robiła zawsze – gdy kupiła coś słodkiego, wręczała to tylko jednej osobie. Tym samym jasno pokazywała, iż nie zaakceptowała córki z pierwszego małżeństwa

przytulnosc.pl 5 dni temu

Wczoraj spacerowałam z dziećmi i rozmawiałam z sąsiadką, Lidią. Rozmowa zeszła na temat tego, iż dwoje dzieci to skarb, a różnica wieku nie ma większego znaczenia. Wtedy Lidia podzieliła się swoim doświadczeniem – iż życie jej starszej córki od początku było trudne, właśnie dlatego, iż dorastała z ojczymem i obcą babcią.

Pierwsze małżeństwo Lidii rozpadło się szybko, została sama z dzieckiem. Dopiero po latach poznała drugiego męża. Z czasem zdecydowali się na wspólne dziecko – tak powstała różnica jedenastu lat pomiędzy córkami. Wydawało się, iż wszystko idzie ku lepszemu. Mąż przyjął córkę jak własną, wychowywał ją i nigdy nie żałował tej decyzji.

Problemem okazało się jednak wspólne mieszkanie z jego matką. Teściowa była „życzliwa”, miała duże mieszkanie, więc miejsce się znalazło. Ale życie pod jednym dachem gwałtownie zamieniło się w koszmar. Najbardziej cierpiała starsza córka Lidii.

Kiedy w domu były dwie dziewczynki, babcia wchodziła do pokoju z jedną czekoladą – i zawsze podawała ją tylko młodszej. Nie raz, nie dwa. Zawsze. W ten sposób pokazywała, iż starsza nie jest „jej” wnuczką. Dziewczynka miała już czternaście lat i doskonale rozumiała, co się dzieje. Po takich „gestach” zamykała się w pokoju i płakała.

Lidia próbowała rozmawiać, tłumaczyć, iż to krzywdzi starsze dziecko. Ale nic się nie zmieniało. W rodzinie panowało napięcie i chłód. A ona, jako matka, nie mogła tego dłużej znosić – i w końcu małżeństwo się rozpadło.

Po tej rozmowie z sąsiadką zaczęłam się zastanawiać: dlaczego teściowe tak postępują? Przecież to był wybór ich syna – wziąć kobietę z dzieckiem. On ją zaakceptował. Gdyby matka nie wtrącała się w ich życie, to małżeństwo miałoby szansę przetrwać.

Albo powinna była od razu powiedzieć, iż jest przeciwna temu związkowi i nie godzi się, żeby syn z rodziną mieszkał u niej. Ale nie. Wpuściła ich – a potem własnymi rękami rozwaliła ich małżeństwo.

Idź do oryginalnego materiału