Wyobraź sobie dom, w którym cisza waży więcej niż słowa. Każdy gest matki może być nagrodą albo karą. Jednego dnia jest czuła i bliska, drugiego zaś obojętna, jakby dziecko nagle przestało zasługiwać na jej miłość. Wystarczy drobiazg, by znów poczuło, iż "zawiodło". Rozlana woda ze szklanki, źle odrobione zadanie, nie taki ton głosu - wszystko może stać się powodem do pokazania dystansu. Tak rodzi się historia, w której matka zamiast oparciem staje się źródłem lęku. Toksyczną figurą, której cień często towarzyszy dziecku jeszcze w dorosłym życiu.
REKLAMA
Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Jak zachowuje się zła matka? Takie toksyny "sprzedaje" własnemu dziecku
Toksyczna matka to mistrzyni w grze emocji. Potrafi przytulić, a chwilę później wbić szpilkę jednym zdaniem. Jak wskazują psychoterapeuci z Centrum Psychoterapii Pokonaj Lęk, takie zachowania często wynikają z potrzeby kontroli i głęboko zakorzenionego strachu przed utratą wpływu na dziecko. Bywa opiekuńcza, ale tylko wtedy, gdy ma w tym cel. Kiedy np. chce poczuć się potrzebna albo wzbudzić poczucie winy. Często kontroluje, komentuje każdy wybór, a za słowami "martwię się o ciebie" kryje się nie troska, ale potrzeba sterowania. Nie musi krzyczeć, by ranić. Wystarczy, iż przewróci oczami, zignoruje sukces lub przypomni błędy sprzed lat. Porównuje, ustawia poprzeczkę coraz wyżej i jasno daje do zrozumienia, iż dziecko nigdy nie dorówna jej oczekiwaniom. W ten sposób buduje relację opartą na lęku, nie na zaufaniu.
Taki sposób bycia często wyłania się z własnych doświadczeń. Może sama dorastała w chłodnym domu, gdzie emocje były luksusem. Może nauczyła się, iż kontrola to jedyna forma miłości, jaką potrafi dać. Czasem kieruje nią lęk, iż bez potomka jej istnienie straci sens, iż zostanie sama. Niezależnie od przyczyny, efekt pozostaje ten sam: dziecko dorasta, wierząc, iż o jego wartości decyduje cudzy nastrój. To przekonanie potrafi zaważyć na całym dorosłym życiu.
Życie z toksyczną matką to nie tylko trudne wspomnienia z dzieciństwa, ale także długotrwałe napięcie emocjonalne, które potrafi towarzyszyć przez lata. Dorosłe dzieci takich matek często mają w sobie zakodowany lęk przed konfliktem, dlatego unikają szczerych rozmów lub nie potrafią wyrażać złości w zdrowy sposób. Wolą ustąpić, choćby kosztem własnych potrzeb. Nauczyły się, iż spokój w relacji zależy od ich zachowania, więc w dorosłym życiu instynktownie wchodzą w rolę tych, którzy zawsze "ratują sytuację".
Z czasem ten schemat staje się ciężarem. Córka zaczyna tłumić emocje, bo każde sprzeciwienie się matce budzi wyrzuty sumienia. Syn z kolei nie potrafi budować bliskich relacji, bo wciąż czuje, iż ktoś już zajmuje w jego życiu pierwsze miejsce. Obie drogi prowadzą do tego samego: braku przestrzeni na własne "ja".
Przełomowym momentem jest zrozumienie, iż taka relacja nie wynika z winy dziecka, ale z powielonego wzorca. To właśnie ta świadomość staje się początkiem odzyskiwania równowagi. Choć droga do zdrowych emocji bywa trudna, jest możliwa. Dorosłość daje szansę, by nauczyć się miłości od nowa. Takiej, która nie rani i nie wymaga zgody, by istnieć.
Bycie dzieckiem toksycznej matki. Tego nikt nigdy nie powinien doświadczyćShutterstock, autor: @Oleinik Iuliia
Jak sobie radzić z toksyczną matką? Najważniejsze są granice
Nie da się zmienić drugiej osoby, ale można odzyskać spokój w kontaktach. Pierwszy krok to zauważenie, iż coś nie działa tak, jak powinno. Kiedy po rozmowie czujesz napięcie zamiast ulgi, a przed wizytą matki pojawia się niepokój, to sygnał, iż potrzebujesz ochronić swoją przestrzeń i poukładać tę relację na nowo.
Granice to nie mur, tylko jasna linia, która mówi: "tu kończę się ja, a zaczynasz ty". W praktyce oznacza to, iż nie musisz odbierać telefonu, jeżeli czujesz, iż rozmowa znów skończy się kłótnią. Nie musisz tłumaczyć każdej decyzji ani słuchać komentarzy, które podcinają ci skrzydła. Czasem wystarczy spokojne: "nie chcę o tym rozmawiać" albo "to moja decyzja". Takie zdania brzmią prosto, ale z czasem pomagają odzyskać coś bezcennego - święty spokój.
Warto zacząć od drobiazgów. Nie tłumaczyć się z każdej zmiany planów, nie reagować na zaczepki. Zamiast przekonywać, lepiej po prostu kończyć rozmowę, kiedy czujesz, iż emocje biorą górę. Z czasem zauważysz, iż nie musisz ciągle trzymać gardy. Bo granice to nie tylko słowa, ale także sposób, w jaki traktujesz siebie. Z szacunkiem, którego wcześniej brakowało.
Pomaga też dystans. Czasem oznacza to rzadszy kontakt, czasem choćby wyprowadzkę. Nie chodzi o odcięcie się z dnia na dzień, ale o stopniowe odzyskiwanie przestrzeni. Terapia też może wiele zdziałać - pozwala zrozumieć, iż bycie dobrym dzieckiem nie oznacza stuprocentowej dostępności, na każde zawołanie, na każde "widzimisię". W którymś momencie przychodzi spokój, a wraz z nim świadomość, iż miłość nie musi ranić, by była prawdziwa. I do tego powinniśmy dążyć. Czy wierzysz, iż toksyczną relację z matką można naprawić? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.













