„Z teściową, jak to z teściową – raz lepiej, raz średnio lepiej, ale w moim przypadku ogólny rozrachunek wypada dość pozytywnie. Mama mojego męża to złota kobieta i zawsze możemy liczyć na jej pomoc niezależnie od okoliczności. To dzięki niej nie musieliśmy zatrudniać opiekunki do naszych dzieci, bo mieszka dosłownie trzy bloki dalej. Teraz teściowa proponuje nam wspólne wakacje, ale po ostatnich akcjach nie mam na to ochoty”.
Mieszkała z teściową tylko przez dwa tygodnie
Mama Adama została sama dwa lata temu i nie będę ukrywać, iż od tamtej pory jakoś tak bardziej się do siebie zbliżyłyśmy. Teść swoje odchorował i choć w pewnym momencie było już trochę lepiej, to widocznie nie było mu dane pozostać dłużej na tym świecie. Teściowa bardzo to przeżyła, ale taka kolej rzeczy i każdego z nas prędzej, czy później spotka ten ostatni dzień, gdy nie ma odwrotu.
Ja jestem wrażliwa i w takich sytuacjach nie potrafię po prostu się odwrócić i przejść do codzienności. W pewnym momencie była u teściowej po kilka razy na dzień, żeby tylko mieć na nią oko. Wtedy też zwierzyła mi się, iż w tej chwili jej największym marzeniem jest remont łazienki, na który niestety z powodu choroby teścia, nigdy nie mogła sobie pozwolić.
O wszystkim opowiedziałam Adamowi i zaproponowałam, iż może zrobilibyśmy jej ten remont, tym bardziej iż mieszkanie i tak jest zapisane na mojego męża. Trochę zaoszczędziliśmy i ekipa ruszyła z pracami teraz na początku czerwca. W tym czasie teściowa mieszkała u nas i to były najgorsze dwa tygodnie z kilkunastu lat naszej znajomości…
Zmęczona synowa: „Dziękuję za takie wakacje”
Wtedy przekonałam się, iż moja teściowa na dłuższą metę jest nie do zniesienia. Poznałam jej prawdziwe oblicze i nie mogłam zrozumieć, jak przez tyle lat udawało się jej trzymać na wodzy te gorsze cechy charakteru. Całkowicie zmieniłam o niej zdanie, ale przecież nie powiem jej tego wprost.
Nie wiem, czy to cecha ogólnie ludzi starszej daty, czy to po prostu moja toksyczna teściowa, ale we wszystkim musiałam być pouczana. choćby gdy zmywałam podłogę, to jej nie pasowało to, jakiego płynu używam. O gotowaniu wspominać nie będę, bo nie chcę ponownie podnosić sobie ciśnienia. To złe, tamto niedobre, a bo jej syn to tego nie lubił, ale pewnie je z uprzejmości…
Takich i wiele innych przytyków wysłuchiwałem przez te dwa tygodnie bez przerwy. Panoszyła się tu, jak w swoim mieszkaniu, co nigdy wcześniej nie miało miejsce, ale widocznie tak zadziałała magia chwilowej przeprowadzki. Zagryzałam zęby i tylko odliczałam dni do końca remontu, a gdy wreszcie teściowa wróciła do siebie, to z euforii otworzyłam butelkę ulubionego wina.
Stres powrócił, gdy wspomnieliśmy jej o planowanym urlopie w drugiej połowie sierpnia. Mama Adama wpadła na genialny pomysł, żebyśmy wybrali się gdzieś razem, a ona się do tego dołoży, co miałoby być z jej strony rewanżem na wyremontowanie łazienki. Kilka miesięcy temu pewnie bym się zgodziła bez zastanowienia, ale mocno straciła w moich oczach. Dziękuję za takie wakacje.