Teściowa nie zaprosiła synowej na rocznicę, ale 11 dni później zadzwoniła z prośbą o pomoc. Odpowiedź synowej zaskoczyła wszystkich

newsempire24.com 2 tygodni temu

Aleksandra składała nowe kuchenne ręczniki w kwiaty, gdy telefon zadrżał. Westchnęła: cztery nieodebrane połączenia od Kasi, koleżanki z pracy. Pewnie nic ważnego. Wróciła do szafki, ale telefon znów się odezwał.

Ola, czemu nie odbierasz? Kasia mówiła szybko. Wiesz, iż Antonina Sobieska ma jubibeusz w sobotę?

Aleksandra zastygła, ściskając ręcznik.

Jaki jubileusz?

Siedemdziesiątkę. Asia mi mówiła, iż dostała zaproszenie z Wojtkiem. Podobno Antonina rozesłała zaproszenia dwa tygodnie temu.

Ręcznik wypadł Aleksandrze z dłoni. Trzydzieści dwa lata małżeństwa z Jackiem, a nigdy nie ominęła rodzinnej uroczystości. A teraz jubileusz teściowej i cisza.

Może zapomnieli? szepnęła, choć w to nie wierzyła.

Zapomnieli? Asia mówi, iż lista gości na dwadzieścia osób. Wszyscy zaproszeni: bracia Jacka z żonami, choćby dawna sąsiadka z piątego piętra.

Aleksandra usiadła na taborecie. Przypomniała sobie, jak opiekowała się teściową po operacji woreczka, jak oddała swoje urlopowe dni, by Antonina mogła zrobić nowe zęby, jak pilnowała wnuki, gdy inni byli zajęci.

Wiesz co? Kasia ciągnęła to przez ten tort sylwestrowy. Pamiętasz, iż wzięłaś nie ten?

Kasia, tort nie ma z tym nic wspólnego. Ona po prostu zawsze widziała we mnie obcą.

Drzwi wejściowe zatrzasnęły się Jacek wrócił. Aleksandra gwałtownie pożegnała się z koleżanką.

Mąż wszedł do kuchni, otrzepując deszcz z włosów jak chłopiec. Aleksandra spojrzała na zmarszczki wokół jego oczu, na znane rysy. Trzydzieści dwa lata razem. A jednak obca.

Jacek, twoja mama ma jubileusz w sobotę? spytała, starając się, by głos jej nie drżał.

Zastygł przed lodówką, nie odwracając się.

Tak, coś tam szykują.

Czemu mi nie powiedziałeś?

Jacek otworzył lodówkę i wpatrywał się w jej wnętrze, jakby widział je po raz pierwszy.

Mama nie chce hucznej imprezy. Tylko najbliższa rodzina.

Najbliższa rodzina powtórzyła Aleksandra. A ja do niej nie należę?

Ola, po co zaczynać? Znasz mamę. Ma swoje dziwactwa.

Dziwactwa? poczuła, jak coś w niej wrze. Trzydzieści dwa lat znosiłam jej dziwactwa! To nie dziwactwa, Jacek, to to

Nie znalazła odpowiedniego słowa i tylko machnęła ręką.

Opiekowałam się nią po operacji, gdy ty byłeś w delegacji. Oddałam urlop, żeby mogła zrobić zęby. Pilnowałam wnuki, gdy Irena wyjechała. Trzydzieści dwa lat starań, by być dobrą synową. I tak ma być?

Jacek przetarł nos.

Ola, musisz wszystko liczyć? Kto komu co jest winien?

Nie liczę! głos jej zadrżał. Chcę tylko być częścią rodziny. Twojej rodziny. Czy to naprawdę za dużo?

Jacek ciężko westchnął i usiadł na krześle.

Słuchaj, przesadzasz. Mama chce spokojnego spotkania.

Spokojnego? Dla dwudziestu osób? każde słowo paliło ją w gardle. choćby sąsiadka z piątego jest zaproszona!

Skąd ty?

To ważne jak? chwyciła ręcznik i zaczęła energicznie wycierać już suchą ladę. Trzydzieści dwa lata, Jacek! Co zrobiłam źle? Powiedz!

Jacek sięgnął po jej dłoń, ale ona ją cofnęła.

Ola, wiesz, iż mama wciąż myśli, iż zabrałem ją ode mnie.

Zabrałam cię? zaśmiała się gorzko. Miałeś dwadzieścia pięć lat, gdy się poznaliśmy! Nie pięć!

Przypomniała sobie, jak pierwszy raz weszła do domu Antoniny, jak upiekła ciasto według babcinej receptury, by zrobić dobre wrażenie. Ale teściowa tylko zacisnęła usta i rzekła: U nas w rodzinie tak się nie robi.

Całe życie ciągnęła Aleksandra starałam się jej dogodzić. A ona? Pamiętasz, jak mówiła wszystkim, iż źle wychowuję Krzysia? Albo jak powiedziała moim rodzicom, iż nie umiem gotować? A ty zawsze milczałeś, zawsze! Zachowywałeś neutralność!

No to czego ode mnie chcesz? głos Jacka stał się ostrzejszy. Mam się kłócić z mamą przez jakieś przyjęcie?

Nie przez przyjęcie! wybuchnęła. Przez to, jak mnie traktuje! Że przez trzydzieści dwa lata twoja mama nie uznała mnie za rodzinę, a ty na to pozwalałeś!

Odwróciła się do okna. Na zewnątrz mżył deszcz, szary i przygnębiający, jak jej nastrój.

Ola, przestań dramatyzować Jacek podszedł i niezgrabnie objął ją za ramiona. Chcesz, żym z nią porozmawiał? Może to nieporozumienie.

Nieporozumienie? uwolniła się z jego objęć. Nie, Jacek. Nieporozumieniem byłoby, gdyby to był pierwszy raz. Ale teraz teraz to policzek w moją duszę.

Przez następne dni Aleksandra chodziła jak we mgle. W pracy uśmiechała się przez zęby, w domu milczała. Jacek próbował łagodzić sytuację, ale każde słowo tylko pogłębiało ból.

Nie wiesz, jak była wściekła w zeszłym roku przez ten tort powiedział w czwartek wieczorem przy kolacji. Mama myśli, iż zrobiłaś to specjalnie.

Specjalnie? odłożyła widelec. Objeżdżałam trzy cukiernie, by znaleźć tort bez glutenu, bo jest uczulona!

Ale wiesz, iż lubi tylko bezy, a wzięłaś ten ze śmietaną.

Bo nie było bez! poczuła łzy w oczach. Myślisz, iż spędziłam pół dnia na szukaniu tortu, by specjalnie wziąć zły?

Jacek zamilkł, a ta cisza mówiła więcej niż słowa.

W piątek wieczorem Aleksandra weszła do pokoju syna. Krzysio przyjechał na weekend. Leżał na kanapie, wpatrzony w telefon.

Krzysiu, babcia ma niedługo jubileusz.

No odparł, nie odrywając wzroku od ekranu. Tata mówił.

Idziesz?

Krzysio w końcu na nią spojrzał.

Babcia mnie prosiła. No to nie pójdę jej pogratulować?

Aleksandra skinęła głową, ukrywając rozczarowanie. choćby syn nie widział niesprawiedliwości.

Oczywiście powiedziała cicho.

Idź do oryginalnego materiału