Teściowa na wizycie: jak jeden przyjazd zmienił wszystko

polregion.pl 4 godzin temu

«Mamo, zostańam z nami» – jak wizyta teściowej wszystko zmieniła

Róża Wójcik przyjechała w odwiedziny do do córki i zięcia.
– Babcia przyjechała! – radośnie krzyknął pięcioletni wnuk Kuba, ledwie przekroczyła próg.
W przedpokoju zaraz pojawili się dość chłodno uśmiechnięci Weronika i jej mąż Tomasz. Pogadali przy herbarniku, niby wszystko jak u ludzi. Wieczorem Róża poszła do pokoju, który przygotowała dla niej córka, by odpocząć. Gdy po paru godzinach zachciało jej się pięć, wyszła do kuchni.

Pod drzwiami nagle usłyszała głos zięcia. Mówił cicho, ale stanowczo do chłopca, a to, co usłyszała, zwaliło ją z nóg.

Róża nigdy nie wtrącała się w cudze sprawy. Nie narzucała zdania, nie krytykowała. Tylko gdy pytali – wtedy mówiła, co myśli. Ale od dawna nikt jej o nic nie pytał. A teraz, słysząc, jak wnukowi zabraniają jeść ciasto, każą nazywać się Jaciinym i prawią kazania, zrozumiała: dłużej nie można milczeć.

Róża Wójcik to elegancka, zadbana kobieta. Całe życie sama wychowała córkę. Po rozwodzie nie wpuściła do serca nikogo więcej. Weronikę wychowała samodzielnie, były jak przyjaciółki. Dzieliły się wszystkim, radziły nawzajem. Wera wyjechała studiować do Krakowa. Po studiach została. Wtedy matka sprzedała działkę, samochód, oddała oszczędności – i kupiła jej kawalerkę na obrzeżach. Nie centrum, ale po remoncie.

Córka była w siódmym niebie. niedługo przywiozła chłopaka – Tomka. Na pozór miły, schludny. Ale Róża od razu wyczuła podstęp. Zbyt chytre spojrzenie. Zbyt kontrolujący. I miała rację.

Tomek okazał się zazdrosny, skąpy i despotyczny. Nalegał, by Weronika szła do ołtarza w sukni jego siostry – „prawie nowej”. Wesele zorganizowali u jego rodziców w ogrodzie. Domowe jedzenie, namioty, bimber. Miesiąc miodowy? Tamże, na strychu. Podarunek od Róży? Pieniądze. Prosił wprost: „Gotówka lepsza”.

Róża tylko kręciła głową. Chciałaby skomentować, ale się powstrzymała. Młodzi – niech decydują sami.

Rodzi się wnuk. Dali mu na imię Kuba – po dziadku. Ale Tomasz oznajmił, iż będzie go nazywał Jacek, bo tak mu pasuje. Różę to zabolało. Zaproponowała pomoc przy dziecku – Tomek choćby nie krył irytacji.

– Nie trzeba, mamo. Damy radę. Odwiedziliście – to wracajcie – mówił z uśmieszkiem, a Weronika jak zahipnotyzowana znów kiwała głową.

Minęły lata. Przez pięć lat Róża widziała wnuka może z dziesięć razy. Serce pękało, ale nie chciała się narzucać.

A teraz musiała jechać do miasta – na badania. Zatrzymała się u córki, choć nie miała ochoty. Wizyta minęła lodowato. Tomek ani słowa, tylko patrzył z niesmakiem. Wnuczek chodził w znoszonych ciuchach, jadł wyłącznie kaszę i warzywa.

– Dlaczego Kuba nie je mięsa? – zdziwiła się Róża.

– Tomek mówi, iż to niezdrowe dla dzieci. Tylko naturalne jedzenie: kasze, orzechy, sałatki – cicho odpowiedziała Weronika.

Róża osłupiała. Wnukowi wszystkiego zabraniają. choćby do przedszkola nie chodzi. Na pytanie o nowe ubrania usłyszała:
– Tomek uważa, iż wydawanie na dzieci to głupota. Wszystko można dostać za darmo. A pieniądze niech leżą.

Trzeciego dnia Tomasz rzucił wprost:
– Do pokoi nie wchodzić, naszego jedzenia nie ruszać. I za nocleg się rozliczcie.

Róża oniemiała. Gdy tylko zięć wyszedł, odwiedziła się do córki.

– Wera, na poważnie? Mam siedzieć na balkonie, spać na rozkładanym łóżku i jeszcze za to płacić? Wszystko kupuję sama! W waszej lodówce tylko pietruszka i kasza, a dziecko w szmatach! Za co mam płacić?

Weronika wyjąkała, iż Tomek tylko żartuje. Ale sprawę przypiełnikowała sprawa, gdy Róża poczęstowała wnuka szarlotką. Z przedpokoju rozległ się wrzask:

– Co ty jadłeś? Kto ci dał? Nie jesteś Kuba, tylko Jacek! Ile werkencić?

Tomasz wyrwał chłopcu ciasto. Wtedy Róża nie wytrzymała.

– Słuchaj, Tomek. Zapomniałeś, za czyje pieniądze kupione mieszkanie? Należy do mojej córki! Ty tu jesteś gościem! Wstyd – dziecko je trawę z kaszą, chodzi w starociach! A ty jeszcze żądasz ode mnie pieniędzy? Koniec! Kuba, jedziemy, babcia pokaże ci, co to dobre jedzenie!

– A pizza jest smaczna? – zdziwił się chłopiec.

– Bardzo! Chodźmy.

Po drodze kupiła mu dres i adidki. W kawiarni Kuba jadł z taką ochotą, iż Róża ledwo powstrzymywała łzy.

– Babciu, a ty zostaniesz? Bo ja często jestem głodny, a tata mówi – nie wolno.

– Oczywiście, zostanę. Babcia teraz tu zaprowadzi porządek.

Gdy wrócili, Tomka już nie było. Zabrał rzeczy, laptop i choćby telewizor.

Weronika nie miała pretiracyj. Szepnęła tylko:

– Mamo, dziękuję. Od dawna chciałam odejść, ale bałam się. Pomogłaś mi.

Róża zamieszkała z córką i wnukiem. Latem pojechali razem nad morze. A Weronika obiecała:

– jeżeli wyjdę jeszcze za mąż – tylko za twoją zgodą. Jesteś najlepsza!

Idź do oryginalnego materiału