Teściowa, która zrewolucjonizowała nasze życie

newsempire24.com 8 godzin temu

„Mamo, zostań z nami”: jak wizyta teściowej wszystko zmieniła

Róża Stanisławówna przyjechała z wizytą do córki i zięcia.
— Babcia przyszła! — radośnie wykrzyknął pięcioletni wnuczek Kuba, gdy tylko przekroczyła próg.
W korytarzu zaraz pojawili się córka i zięć. Usiedli przy stole, rozmawiali, uśmiechali się — niby wszystko wyglądało normalnie. Pod wieczór Róża Stanisławówna poszła do pokoju, który przygotowała dla niej córka, żeby trochę odpocząć Po kilku godzinach, poczuwszy pragnienie, wyszła do kuchni.

Gdy podeszła do drzwi, nagle usłyszała głos zięcia. Mówił cicho, ale ostro do chłopca, a to, co usłyszała, całkiem ją oszołomiło.

Róża nigdy nie wtrącała się w cudze sprawy rodzinne. Nie narzucała swojej opinii, nie krytykowała. Tylko jeżeli pytano — wtedy mówiła, co myśli. Ale ostatnio nikt jej o nic nie pytał. A teraz, słuchając, jak zabraniają wnukowi tortu, nazywają go Oskarem i czytają mu morały, nagle zrozumiała: dłużej już nie może milczeć.

Róża Stanisławówna to elegancka, zadbana kobieta. Całe życie sama wychowywała córkę. Po rozwodzie z mężem nikogo więcej do siebie nie dopuściła. Wychowała Agnieszkę samodzielnie, były jak przyjaciółki. Wszystko sobie opowiadały, radziły się nawzajem. Aga wyrosła, wyjechała na studia do wojewódzkiego miasta. Po ukończeniu nauki postanowiła tam zostać. Wtedy matka sprzedała działkę, samochód, oddała wszystkie oszczędności — i kupiła jej dwupokojowe mieszkanie na obrzeżach. Może nie centrum, ale z dobrym remontem.

Córka była w siódmym niebie. niedługo przywiozła poznawać chłopaka — Artura. Może i uprzejmy, zadbany. Ale Róża od razu wyczuła coś niepokojącego. Zbyt przyczajone spojrzenie. Zbyt kontrolujący. I miała rację.

Artur okazał się zazdrosny, chciwy i apodyktyczny. Nalegał, żeby Aga poszła do ślubu w sukni jego siostry — „prawie nowej”. Wesele odbyło się u jego rodziców w ogrodzie. Domowe jedzenie, namioty, bimber. Miesiąc miodowy — na poddaszu. Prezent od Róży? Pieniądze. Prosił wprost: „Lepiej gotówką”.

Róża tylko kręciła głową. Chciałaby wszystko skomentować, ale się powstrzymała. Młodzi — niech żyją po swojemu.

Urodził się wnuk. Nazwano go Jakubem — na cześć dziadka. Ale Artur oznajmił, iż będzie go nazywał Oskarem, bo tak mu lepiej pasuje. Róży to przeszyło serce. Zaproponowała pomoc z dzieckiem — Artur choćby nie krył irytacji.

— Nie trzeba, mamo. Sami damy radę. Odwiedziliście — to wracajcie — mówił z uśmieszkiem, a Aga tylko kiwała głową, jakby zahipnotyzowana.

Minęły lata. Przez pięć lat Róża widziała wnuka może z dziesięć razy. Serce bolało, ale nie chciała się narzucać.

A teraz musiała przyjechać do miasta — na badania. Postanowiła zatrzymać się u córki, choć nie miała ochoty. Wizyta minęła dziwnie chłodno. Artur nie powiedział ani słowa, ale patrzył z dezaprobatą. Wnuczek chodził w znoszonych ubraniach, jadł tylko kaszę i warzywa.

— Dlaczego Kuba nie je mięsa? — zdziwiła się Róża.

— Artur mówi, iż to niezdrowe dla dzieci. Naturalne jedzenie to kasze, orzechy, sałatki — cicho odpowiedziała córka.

Róża przeraziła się. Wszystko wnukowi zabronione. choćby przedszkola nie chodzi. A na pytanie o nowe ubrania usłyszała suchą odpowiedź:
— Artur twierdzi, iż wydawanie pieniędzy na dzieci to głupota. Wszystko można dostać za darmo. A pieniądze niech leżą.

Trzeciego dnia Artur powiedział wprost:
— Do pokoi nie wchodzić, naszego jedzenia nie brać. I za pobyt zapłacić.

Róża oniemiała. Gdy tylko Artur wyszedł, zwróciła się do córki.

— Aga, na poważnie? Mam siedzieć na balkonie, spać na rozkładance i jeszcze za to płacić? Sam wszystko przynoszę! W waszej lodówce tylko zielenina i kasza, a dziecko w starych ciuchach! Za co mam jeszcze płacić?

Aga wymamrotała, iż Artur tylko żartuje. Ale sprawę przesądził moment, gdy Róża poczęstowała wnuka tortem. W korytarzu rozległ się krzyk:

— Co ty jadłeś? Kto ci dał? Nie jesteś Jakubem, jesteś Oskarem! Ile razy mam powtarzać?

Artur wyrwał chłopcu tort. I wtedy Róża nie mogła już dłużej milczeć.

— Posłuchaj, Artur. Zapomniałeś, czyje pieniądze kupiły to mieszkanie? Należy do mojej córki! Ty tu jesteś nikim! Wstyd — dziecko je trawę z kaszą, chodzi w cudzych rzeczach! A ty jeszcze żądasz ode mnie pieniędzy? Koniec z tym! Kuba, jedziemy, babcia pokaże ci, co to prawdziwe jedzenie!

— A pizza jest smaczna? — zdziwił się chłopiec.

— Bardzo! Chodźmy.

Po drodze kupiła mu garnitur i buty sportowe. W kawiarni Kuba jadł z taką radością, iż Róża ledwo powstrzymywała łzy.

— Babciu, a ty zostaniesz? Bo ja często jestem głodny, a tata mówi — nie wolno.

— Oczywiście, zostanę. Babcia teraz tu zaprowadzi porządek.

Gdy wrócili, Artura już nie było. Zabrał swoje rzeczy, laptop, a choćby telewizor.

Aga nie miała pretensji do matki. Wręcz przeciwnie, szepnęła:

— Mamo, dziękuję. Jestem ci winna wszystko. Już dawno chciałam odejść, ale bałam się. Pomogłaś mi.

Róża została z córką i wnukiem. Latem pojechali razem nad morze. A Aga obiecała:

— jeżeli jeszcze wyjdę za mąż — tylko za twoją zgodą. Jesteś najlepsza!

Idź do oryginalnego materiału