Teściowa, która stała się moją najlepszą przyjaciółką

newsempire24.com 2 dni temu

Helena Nowakowa stała w drzwiach kuchni, słysząc podniesione głosy. W ręku ściskała torebkę z pierogami – upiekła je rano, by sprawić przyjemność dzieciom. Serce ścisnęło się bólem. Czyżby naprawdę przeszkadzała? Czy Zofia aż jej nienawidziła?

– Mamo? – Tomasz odwrócił się, dostrzegając matkę w progu. – Długo tu stoisz?

– Ja… – Helena rozłożyła bezradnie ręce, spoglądając to na synową, to na syna. – Przyniosłam pierogi. Z kapustą, wasze ulubione.

Zofia odwrróciła się do kuchenki, jej ramiona zesztywniały. Zapadło ciężkie, niezręczne milczenie.

– Mamo, wchodź, – Tomasz sięgnął po krzesło. – Napijemy się herbaty.

– Nie, lepiej… pójdę do domu, – szepnęła Helena, kładąc torebkę na stole. – Widocznie przyszłam nie w porę.

Wysunęła się do przedpokoju, gwałtownie zakładając buty. Za plecami słyszała stłumione głosy syna i synowej, ale nie próbowała zrozumieć słów. W mieszkaniu usiadła przy oknie z kubkiem wystygłej herbaty. Jak to się stało? Gdy Tomasz przyprowadził Zofię, od razu ją pokochała. Taka miła, skromna, z dobrymi oczami. A Zofia wydawała się wtedy szczera, nazywała ją mamą, radziła się w sprawach domowych.

A teraz? Czyżby naprawdę wtrącała się nie w swoje sprawy? Może zbyt często tam zachodzi? Ale mieszkają przecież w sąsiednim bloku, tylko przez podwórko przejść. Chciała też zobaczyć wnuczka, swojego Michała.

Telefon zadzwonił wieczorem. Zofia.
– Helena Nowakowa, mogę do pani wpaść? Sama…
– Oczywiście, kochanie, proszę.

Zofia przyszła zaczerwieniona, z zapłakanymi oczami. Usiadła naprzeciw teściowej, zaciskając dłonie.
– Chciałam przeprosić, – zaczęła chaotycznie. – Za ten ranek… Przy Tomaszu… Nie powinnam tak.

– Zosieńko, co się stało? – Helena pochyliła się do synowej. – Co cię tak roztrzęsło?
– Wszystko jakoś nagle zawaliło się, – Zofia otarła oczy rękawem. – W pracy zwolnienia, nie wiem, czy mnie zostawią. Michałek choruje trzeci tydzień, lekarze nic konkretnego nie mówią. A Tomasz… on nie widzi, iż jestem na skraju wyczerpania. Praca, dom, dziecko… A tu pani wchodzi, nie jestem gotowa, nie posprzątane…

– Oj, córeczko, – Helena przysunęła się, objęła Zofię za ramiona. – Przecież nie musisz się przejmować sprzątaniem u mnie. Ja nie jestem obcą ciocią, ja jestem rodziną.

– Właśnie o to chodzi, – Zofia łkała. – Pani jest idealną gospodynią, u pani zawsze porządek, gotuje pani wspaniale. A ja przy pani czuję się do niczego.

Helena spojrzała na synową ze zdumieniem.
– Zosiu, co ty mówisz? Jaka do niczego? Ty jesteś wspaniałą żoną i matką. A dom… Co znaczy dom, gdy dziecko choruje, a praca wisi na włosku.

– Naprawdę mnie pani nie potępia? – Zofia podniosła zapłakane oczy.
– Ależ skąd, kochana. Ja też przez to przechodziłam, gdy Tomasza wychowywałam. Pamiętam, gdy złapał ospę, czterdziestka gorączki, nie spałam tydzień. A moja teściowa wchodzi, widzi brudne naczynia i zaczyna mnie krytykować. Do dziś pamiętam to przykre uczucie.

Zofia uśmiechnęła się po raz pierwszy od wielu tygodni.
– A ja myślałam, iż pani mnie ocenia. Patrzy pani: jak ona żyje, dom zaniedbany, męża nie karmi porządnie…

– Boże drogi, – pokręciła głową Helena. – Ja po prostu chciałam pomóc. Pierogi upiekę, żebyście nie musieli gotować. Michała posiedzę, gdy będziecie zajęci. A wyszło, iż tylko przeszkadzam.
– Nie przeszkadza pani, – cicho powiedziała Zofia. – To ja jestem głupia. Nakręciłam się i zwymyślałam.
– Wiesz co, – Helena wstała, poszła do kuchni. – Zróbmy porządną herbatę, z ciastem. I opowiedz mi o pracy. Może coś wymyślimy.

Siedziały do północy. Zofia opowiadała o trudnościach w urzędzie, o strachu o Michała, o zmęczeniu niekończącym się zamieszaniem. Helena słuchała, przytakiwała, czasem dodawała swoje uwagi.
– A wiesz, mam znajomą w kuratorium, – powiedziała zamyślona. – Może ona coś podpowie, jeżeli naprawdę cię zwolnią.
– Poważnie? – ożywiła się Zofia.
– Oczywiście. Jutro zadzwonię do Ireny Kowalskiej, dowiem się o wolne stanowiska.

Gdy Zofia wychodziła, przytuliły się już inaczej. Nie na pokaz, ale ciepło, po rodzinnemu.
– Helena Nowakowa, czy mogę jutro wpa
z Michałem? Muszę iść na rozmowę o pracę, a z dzieckiem niewygodnie, więc Helena przywitała wnuczka radosnym uśmiechem i zostawiła z nim babcine sekrety pierników, gdy Zofia ruszyła ku nowym szansom.

Idź do oryginalnego materiału