Turyści na urlopie muszą uważać na wiele rzeczy: inne regulacje prawne, złodziei czy cwanych przedsiębiorców. Tym razem ostrzegamy przed tymi ostatnimi z branży gastro, bo choć proceder nie jest nowy, to przez cały czas obowiązuje i wiele osób może się naciąć na tegorocznym urlopie.
Płacisz jak za dorsza, a dostajesz czarniaka. Knajpy nad morzem dalej stosują ten trik
Czarniak (pollachius virens) w handlu występuje pod nazwą "dorsz czarny" (a czasem i jako "łosoś morski"). Stąd też niektórzy właściciele lokali naginają rzeczywistość i w karcie dań sprzedają go po prostu jako dorsza. I taką też ustalają cenę. Jest to nieuczciwe zagranie. Dlaczego? Czarniak jest tańszą rybą.
– W hurcie jest o połowę tańszy od dorsza, więc jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze – mówi w nagraniu Tomasz Strzelczyk, uczestnik 4. edycji "MasterChef Polska" i autor youtube'owego kanału "Oddasz fartucha".
Strzelczyk postanowił sprawdzić, czy jesteśmy oszukiwani w nadmorskich smażalniach. Dobra wiadomość jest taka, iż nie we wszystkich: był w Jarosławcu i nie natrafił na czarniaka pod płaszczykiem dorsza. W Mielnie w jednej z restauracji jednak faktycznie "został wprowadzony w błąd".
Po oględzinach i spróbowaniu ryby zapytał dla pewności kelnerkę, czy to rzeczywiście jest czarniak. Ta po konsultacji w kuchni potwierdziła. Tymczasem za zamówienie zapłacił 63 zł (ryba, frytki i surówka), czyli standardowo... ale jeżeli podano by mu dorsza atlantyckiego.
Czym się różni czarniak od dorsza? Przede wszystkim ma ciemniejsze mięso
Czarniak może i jest smaczny i zdrowy, ale to nie jest dorsz atlantycki (gadus morhua), o którego w domyśle nam chodzi. Co prawda należą do tej samej rodziny: dorszowatych, ale to zupełnie inne gatunki (już same łacińskie nazwy są wymowne). Nie są choćby braćmi, ale odległymi kuzynami. Mintaj też jest z dorszowatych, ale nikt nie ściemnia, iż to dorsz lub łosoś.
Mięso czarniaka jest przede wszystkim ciemne (szarawe, ale nazwa jest wzięta od czarnego koloru paszczy), w przeciwieństwie do zdecydowanie białego dorsza. I nie jest też kruche, tylko się rozwarstwia i jest łykowate, jak wyjaśniał Tomasz Strzelczyk.
Przed obraniem ryby z panierki nie da się tego zauważyć. Możemy więc ewentualnie dopytać przed zamówieniem posiłku, czy na pewno dostaniemy dorsza. Jednak jeżeli odkryjemy, iż i tak ktoś nam wcisnął czarniaka, to powinniśmy się domagać zwrotu pieniędzy, ponieważ jest to niezgodne z prawem.