Ten podkład to bioniczna druga skóra. Ma w sobie fermentowaną arnikę, która koi dojrzałą skórę zmęczoną jesiennymi porankami

glamour.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: fot.: NBC/Getty Images


Przyznajmy to szczerze. Rynek kosmetyków kolorowych jest napompowany do granic możliwości. Pęka w szwach od kolejnych premier, a każda celebrytka, która choć raz pomalowała usta, czuje misję, by wypuścić własną linię. Kiedy więc słyszę „nowy podkład od gwiazdy”, moje wewnętrzne ja, doświadczone przez dwie dekady testowania, przewraca oczami. Ale tym razem mówimy o Lady Gadze. A ona nie robi rzeczy „na pół gwizdka”. Ona robi show. I taki jest ten podkład Haus Labs Triclone Skin Tech Foundation. To nie jest kolejny beżowy fluid, który ma coś przykryć. To jest performance technologiczny w butelce.

View Burdaffi on the source website

Czym jest „Triclone Skin Tech”?

Już sama nazwa brzmi jak coś z laboratorium NASA, a nie z toaletki piosenkarki. „Triclone”. Brzmi groźnie? Wręcz przeciwnie. Ma oznaczać technologię, która idealnie klonuje strukturę skóry, co sprawdza się zwłaszcza w przypadku podkładów do dojrzałej cery.

Gwóźdź programu: fermentowana arnika

Kiedy ostatni raz widziałaś arnikę w kosmetyce? No właśnie. Arnika to ten genialny plasterek na stłuczenia. Szybka pomoc na siniaki i opuchliznę. Genialnie łagodzi, wycisza stany zapalne, obkurcza naczynka. Ale Gaga poszła dalej. Wzięła tę arnikę i ją... sfermentowała. To ukłon w stronę koreańskich mistrzów pielęgnacji. Fermentacja robi dwie magiczne rzeczy: rozbija składniki na mniejsze cząsteczki (więc wnikają głębiej) i podbija ich moc antyoksydacyjną. W efekcie dostajemy podkład, który nie maskuje zaczerwienień. On je aktywnie leczy. Kiedy go noszę, moja skóra (naczynkowa, reaktywna, wiecznie zarumieniona) dostaje kojący, zimny kompres.

Podkład, który jest serum

Ale arnika to tylko początek. Marketing mówi o „ponad 20 składnikach pielęgnacyjnych” i, o dziwo, nie kłamie. Mamy tu koktajl peptydów, skwalan, antyoksydanty. To nie jest podkład z dodatkiem pielęgnacji. To jest potężne serum przeciwstarzeniowe, któremu ktoś (bardzo mądrze) dodał pigmentu. Jak go nosić? Zapomnij o gąbkach. Ten produkt najlepiej nakładać palcami, jak drogi krem. Konsystencja jest absurdalnie lekka, serum-żelowa. Rozpływa się pod wpływem ciepła dłoni i dzieje się magia. On nie kryje. On autentycznie się wtapia i ujednolica. To nie jest efekt „full coverage”, który zamieni cię w lalkę z Instagrama. To jest efekt „Twoja skóra, ale po 8 godzinach snu i dwutygodniowym urlopie”. Pory są wygładzone, koloryt wyrównany, ale piegi wciąż przez niego przebijają. Skóra oddycha. Jest soczysta, ale nie mokra. Ma ten drogi, satynowy glow, który zwykle kosztuje fortunę w gabinecie kosmetycznym. jeżeli szukasz ciężkiej, matowej zbroi, która zakryje cię od świata – absolutnie nie. To nie ten adres. Ale jeśli, tak jak ja, jesteś tą poszukującą konsumentką, która od makijażu oczekuje czegoś więcej... jeżeli chcesz wyglądać świeżo, a nie „na pomalowaną”. jeżeli twoja cera bywa kapryśna, czerwieni się od byle czego i masz dość podkładów, które podkreślają suche skórki. Wtedy to jest to. Haus Labs Triclone Skin Tech to jeden z najbardziej inteligentnych kosmetyków, jakie testowałam od lat. Gaga. Szacunek.

A iż nabrałam ochoty na kosmetyki z arniką, podrzucam wam tutaj jeszcze kilka innych propozycji produktów z tym skromnym, ale mocnym składnikiem:

View Burdaffi on the source website View Burdaffi on the source website View Burdaffi on the source website
Idź do oryginalnego materiału