Tego nikt się nie spodziewał! Brodnica zdradza sekrety Rynkowskiego po stracie ukochanej
Ryszard Rynkowski pogrążony jest w żałobie po nagłej śmierci swojej żony, Edyty, która odeszła 18 września 2025 roku. Jak wskazuje serwis „Super Express”, tragiczna wiadomość poruszyła nie tylko bliskich artysty, ale także mieszkańców Brodnicy, gdzie para była niezwykle ceniona i darzona szacunkiem.
Zaskakująca śmierć
Śmierć Edyty Rynkowskiej była ogromnym wstrząsem, bo nic nie zapowiadało tej tragedii. Odeszła nagle, w rodzinnym domu w Brodnicy – miejscu, z którym od lat była głęboko związana. Wspólnie z mężem aktywnie uczestniczyła w życiu lokalnej społeczności, a jej serdeczność i gotowość do wspierania innych sprawiły, iż cieszyła się wyjątkowym szacunkiem i sympatią.
Dla mieszkańców Brodnicy pozostanie w pamięci nie tylko jako żona cenionego artysty, ale przede wszystkim jako osoba o wielkim sercu. Mieszkańcy wspominają, iż artysta nie tylko chętnie rozmawiał z ludźmi podczas codziennych zakupów, ale też angażował się w sprawy miasta.
Od lat wspierał finansowo lokalny kościół, finansując między innymi remont kaplicy. Organizował również koncerty plenerowe i kameralne recitale, z których dochód trafiał na cele dobroczynne. Na jednym z takich wydarzeń, zorganizowanych przez Rynkowskiego, wystąpili choćby bracia Golec. Dziś jednak mieszkańcy nie kryją obaw o stan artysty.
Tak czuje się Ryszard Rynkowski
Ryszard Rynkowski przeżywa dramat, z jakim nie musiał mierzyć się nigdy wcześniej. 18 września 2025 roku nagle zmarła jego żona, Edyta Rynkowska. Kilka dni później, 23 września, artysta stawił się w Komendzie Policji w Brodnicy, gdzie składał zeznania jako świadek w sprawie.
Towarzyszył mu jego adwokat, mecenas Adam Kozioziembski, który podkreślił, iż muzyk znajduje się w głębokiej żałobie, ale musi pozostać silny ze względu na syna. Śmierć Edyty Rynkowskiej była dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem. Kobieta odeszła nagle w ich mieszkaniu, a cała sytuacja wstrząsnęła rodziną i fanami piosenkarza.
Pierwotnie przesłuchanie Rynkowskiego planowano wcześniej, jednak ze względu na jego stan emocjonalny termin kilkakrotnie przekładano. Ostatecznie artysta spędził w komendzie blisko dwie godziny, a prokuratura potwierdziła rozpoczęcie śledztwa w tej sprawie.
„Jak może czuć osoba, która straciła osobę najbliższą - jest rozbity tą sytuacją. Ale musi się starać dla syna, w tej chwili musi stanąć na wysokości zadania i tyle” - powiedział w rozmowie z "Faktem" mecenas Adam Kozioziembski.