Dzień, w którym odwieźłam teściową do domu mojego niewiernego męża i jego kochanki, słowami, które ich oniemiły
Z Adamem byliśmy małżeństwem przez siedem lat. Od samego dnia ślubu zgodziłam się mieszkać z jego matką, panią Haliną, która po udarze była częściowo sparaliżowana i wymagała stałej opieki przy każdym posiłku, każdej drzemce. Na początku myślałam, iż to nic trudnego była moją teściową, ja jej synową, a troska o nią to po prostu mój obowiązek.
Lecz nie przypuszczałam, iż ciężar tej odpowiedzialności przeciągnąłby się tak długo a najboleśniejsze było to, iż spoczywał wyłą